Zostaw gwiazdkę :))
- Panno Evans? Panno Evans!
Podnoszę się z ławki jak oparzona. Mój zeszyt spada pod biurko a długopisy i zakreślacze w ślad za nim. Jestem świadoma tego, że cała klasa mi się przygląda. Jedni z uśmiechem, inni ze współczuciem. Do tych drugich należy między innymi Emma, która szybko kuca i pomaga mi pozbierać przedmioty z podłogi. Cała czerwona na twarzy ostrożnie podnoszę wzrok na pana Bakera.- To już drugi raz w tym tygodniu droga panno. - odzywa się profesor, poprawiając okulary na nosie. - Jeśli powtórzy się to raz jeszcze na moich lekcjach, będę zmuszony wezwać twoich rodziców. - spogląda na mnie surowo, zwracając się do mnie jak do niegrzecznego dziecka, które coś przeskrobało. Niedługo stuknie mi osiemnastka do diaska.
- Wiem, przepraszam. - mruczę pod nosem. Och, ziemio rozstąp się i mnie pochłoń! Takie upokorzenie. Że też akurat musiałam usnąć na jego wykładach!
- Rozumiem, że byłaś chora dwa tygodnie ale mimo wszystko miałaś czas na nadrobienie materiału - ciągnie - i wyspanie się.
W sali słychać ciche chichoty. Zaciskam dłonie w pięści i chowam pod ławką. Przegryzam zębami policzki, byle by tylko nie wybuchnąć.
Tak właśnie prezentowała się „prawdziwa" wersja mojej dwutygodniowej nieobecności. Byłam ciężko chora i leżałam w łóżku całe dnie. Rodzice wszystko mi usprawiedliwili. Właśnie. Rodzice. Kiedy o nich myślę, mimowolnie czuję do siebie żal. W noc mojej ucieczki, kiedy po długiej rozmowie, Emma odwiozła mnie do domu rodzice zachowywali się... normalnie. Jakby w ogóle nie zainteresował ich fakt, że ich córki nie było pod dachem przez dłuższy czas. Spanikowałam, ale na całe szczęście Emma zadzwoniła do mnie w porę i wyjaśniła, że zostali po prostu zaszczyceni „herabtką zapomnienia" jak to nazwała dziewczyna. Mogłam sie tego spodziewać. Byłam tylko ciekawa skąd ona wytrzasnęła ten napar. Może od Anny?
- To już się więcej nie powtórzy profesorze. - odpowiadam, starając się aby mój głos był jak najmniej chrapliwy. Pan Baker posyła mi ostatnie spojrzenie typu pożyjemy zobaczymy i klaszcze w dłonie kilka razy uciszając moich rówieśników. Gdy w końcu dzwoni dzwonek pakuję moje przybory do torby i szybko opuszczam klasę udając się do szkolnej kawiarenki. Kawa dobrze mi zrobi. Trzecia kawa w tym dniu sieroto. - przypomina wredny głosik w głowie. Odpycham tą myśl i zamawiam kolejny już kubek mojej ulubionej cappuccino. Jeszcze tylko jeden dodatkowy wykład i będę mogła wracać do domu. W ostatnich dniach zapisałam się na dodatkowe zajęcia. Siedziałam w szkole do późna. Potrzebowałam tego. Musiałam zająć czymś głowę, bo zbyt wiele myślałam o ostatnich wydarzeniach. Nie byłam jeszcze gotowa włożyć ich do szuflady i zapieczętować. Chciałam też wrócić do swojej normalnej rutyny i nadgonić szkolny program. Brzmi to jakby nigdy nic się nie stało. No ale lepsze nadrabianie materiału niż użalanie się nad sobą. Cały czas staram się utrzymać w rzeczywistości. Tyle, że nie jest już ona taka sama.
Od Emmy dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Szczerze powiedziawszy przyjęłam te informacje ze stoickim spokojem, choć nie powiem, że wewnątrz trochę się zagotowałam. Mój mózg jednak zdążył przyswoić wiadomość o istotach paranormalnych. Okazuje się, że Emma jest córką Bety i ona jest w kolejce do tej roli. To się przecież w głowie nie mieści. Tyle lat, cholera, tyle lat a ja nie wiedziałam z kim się zadaje. Taka ważna osobowość. Beta. Alfa. Matko jedyna. Wypijam pół kawy jednym haustem, o mało co się nie krztusząc. I tu na deser wychodzi jeszcze jedna sprawa. Jestem całkowicie pewna, że się nie przesłyszałam, kiedy Emma powiedziała, że najprawdopodobniej porwano mnie aby wywołać jakaś reakcje ze strony wilków. A że przy okazji byłam dziewczyną, to wampiry chciały upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Zrobić na złość stadu, a mnie ustawić jako żonę wampirzego przywódcy. Mi jednak coś tu nie pasuje. Podsłuchałam w końcu, że chodzi o jakąś umowę. Ale z kim? I dlaczego? Jest jeszcze sprawa wojny. To jednak wzburzyło mnie najbardziej i wciąż nie daje mi spokoju. Wojna pomiędzy rasami, która „niebawem może nastąpić, jeśli Alfa bądź Jacob nie pójdą na kompromis" jak wytłumaczyła mi Emma. Sęk w tym, że to wampiry były od dawna wrogo nastawione. Stado próbowało się z nimi dogadać, ale próby poszły na marne. To się robi coraz bardziej skomplikowane.
CZYTASZ
Uprowadzona
VampireByłam zwykłą dziewczyną, jak każda inna. No właśnie. Byłam. Wystarczył jeden dzień, aby całe moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nikt mnie nie uprzedził. Nikt nie spytał. Bez zgody zostałam wciągnięta do o wiele bardziej niebezpiec...