Rozdział 10

168 19 0
                                    

Cudownie zielony, wyjątkowo wiosenny widok za oknem pochłonął Ash'a do tego stopnia, że dopiero dobiegający z łazienki głos Eijiego wyrwał go z jego niewidzialnych kajdan. Oderwał wzrok od szyby i ruszył przez pokój, podążając za coraz głośniejszym dźwiękiem wydawanym przez gwizdek, stojącego na palniku czajnika. Przekręcił kurek i nastawiwszy budzik na pięć minut wyjął z górnej szafki dwie ciemnozielone czarki. Nasypał zielonej herbaty do imbryka i ułożył na małych okrągłych talerzykach mochi z nadzieniem z fasoli azuki dla Eijiego i z orzechowym dla siebie. Gdy tylko dźwięk alarmu wypełnił pomieszczenie, zalał liście ciepłą wodą i ustawił wszystko na drewnianej tacy.

- Eiji, wyłaź z tej łazienki! Wszystko gotowe! - zawołał, siadając na kwadratowej poduszce przy niskim stoliku.

Odgłos otwierania drzwi dobiegł do jego uszu i po chwili przed oczami stanęła mu smukła sylwetka Eijiego odziana w granatowe, bawełniane spodnie z gumką przy kostkach i luźną, zdecydowanie za dużą koszulkę na krótki rękaw.

- Widzę, że spodobała ci się moja garderoba - odezwał się Ash, lustrując go wyjątkowo przeszywającym spojrzeniem.

- Owszem i śmiem twierdzić, że nie masz nic przeciwko.

Ash uśmiechnął się, nie odrywając od niego oczu i na wpół świadomie wyciągnął do niego rękę. Eiji zacisnąwszy usta niezwłocznie podążył w jego kierunku i chwyciwszy jego dłoń usiadł tuż obok.

- Znowu nie wysuszyłeś włosów, Ash - skarcił go delikatnie, przeczesując je palcami.

- Ponieważ nie widzę problemu w tym by wyschły naturalnie.

- A co jeżeli się przeziębisz?

- Wówczas jeszcze bardziej będzie mi dane odczuć twoją nadopiekuńczość.

Eiji zacisnął usta w lekkim uśmiechu i przysunął się bliżej, opierając głowę na jego ramieniu.

- Zmęczony? - zapytał Ash, wodząc dłonią po jego plecach.

- Odrobinę, ale jest zdecydowanie za wcześnie by iść spać.

- Skoro tak, to skosztuj naparu, który tak pieczołowicie przygotowywałem.

- Bardzo chętnie, uwielbiam twój napar - odparł mrużąc oczy, gdy ciepłe palce Ash'a połaskotały skórę na jego karku. Westchnął cicho skupiony na przyjemnym odczuciu i opanowując swoje głęboko skryte żądze, sięgnął po czarkę. - Hojicha?

- Tak, uznałem, że będzie idealna o tej porze.

- A sądziłem, że nie wszystko co mówię trafia do twojej mądrej głowy - powiedział, kosztując kolejny łyk.

- Mądra głowa zapamiętuje jedynie wartościowe informacje.

- Mniej mądra działa podobnie.

- Mniej mądra kieruje się inną hierarchią wartości.

- Gorszą?

- Nie, po prostu inną, w jej przekonaniu możliwie najlepszą.

Zimna kropla wody uderzyła w jego dłoń, gdy Ash pochylił się, muskając mokrymi włosami o jego policzek.

- ...O której wrócisz jutro do domu? - zapytał cicho.

Eiji zerknął na niego z uczuciem, odnajdując jego tęskniące spojrzenie. Z trudem przełknął ślinę, odnosząc wrażenie, że zatopione w nim oczy kryją w sobie coś więcej... pragnienie, którego spełnienie zmieniłoby wszystko.

- Jutro powinienem skończyć wcześniej niż dzisiaj, myślę, że uda mi się wyjść przed piątą.

- ...Ok.

Zburzyć ciąg FibonacciegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz