- Swoją drogą Ash - zaczął Max w drodze powrotnej, gdy opuścili wnętrze pobliskiego combini - wydajesz się być tu całkiem zadomowiony. A twój japoński! Byłem w szoku, gdy cię przed chwilą usłyszałem.
- Nie tylko ty byłeś w szoku. Swoją reakcją wystraszyłeś sprzedawcę - odparł, popijając chłodny napój o smaku czerwonych winogron.
- Serio? Nie zauważyłem - zdziwił się, próbując odtworzyć w głowie sytuację sprzed chwili.
- Uszanowanie przestrzeni osobistej to jedno z zachowań, którego powinieneś przestrzegać, przynajmniej tutaj, na czas pobytu. Swoją drogą na jak długo zamierzasz zostać?
- Dopiero co przyjechałem, a już mnie pytasz o termin wyjazdu? - zapytał z udawaną obrazą.
- Wolę wiedzieć, bez konkretnego terminu mógłbyś być skłonny zalegać u nas przez kolejne trzy miesiące.
- Nie dałbym rady - mruknął cicho i dodał, łypiąc na niego bokiem - to trochę dziwne obserwować cię jak gapisz się tymi swoimi maślanymi oczami na Eijiego. Aż ciarki człowieka przechodzą!
Ash odsunął butelkę od ust, starając się jak najswobodniej skomentować wybitnie zaskakujące słowa Max'a i uśmiechnąwszy się powiedział:
- Zaczekaj do wieczora, ściany w tym mieszkaniu zdecydowanie nie są dźwiękoszczelne.
- Zostaję tydzień, tydzień chyba wytrzymacie? - odpowiedział spanikowany.
- Jesteś takim łatwym celem, staruszku - zaśmiał się, chowając sok do plastikowej torby.
Zgodnie z przeczuciem Ash'a, zastali Eijiego snującego się bez większego celu po mieszkaniu.
- Byliście w sklepie? - zapytał, dostrzegając przewieszoną przez nadgarstek Ash'a białą torbę.
- Tak, kupiliśmy lody - uśmiechnął się, wchodząc na podwyższenie - twoje ulubione - dodał ciszej, szepcząc mu do ucha, gdy mijał go stojącego w krótkim korytarzu.
Eiji zaczerwienił się odrobinę, czując ciepły oddech swojego chłopaka wdzierający się do jego ucha i chcąc ukryć swoją reakcję przed siłującym się ze swoim obuwiem Max'em, szybko dołączył do wypakowującego zakupy Ash'a.
- Jak tu przyjemnie, na zewnątrz musi być co najmniej 30 stopni - westchnął Max, siadając na podłodze i oparłszy się plecami o fotel zamknął oczy, rozkoszując się chłodnym powietrzem wydobywającym się z klimatyzacji.
- Wieczorem ma padać, więc będzie jeszcze przyjemniej - powiedział Eiji, odbierając od Ash'a miseczkę wypełnioną kremowymi lodami o smaku kasztanów.
- Mhm... - wydał z siebie, czujący się niemal jak u siebie gość.
- Proszę, Max - zwrócił się do niego Eiji, trzymając w dłoni ceramiczną miseczkę z trzema lodowymi kulkami.
- Dzięki - rzucił, siadając prosto i chwyciwszy łyżeczkę nabrał sporej wielkości porcję.
- Proponuję by dzisiejszą kolację zjeść w domu, a jutro zaraz po śniadaniu możemy wyruszyć na zwiedzanie miasta - zaproponował Eiji, zajadając się lodami.
- Brzmi sensownie - przyznał Ash, siadając obok niego na miękkiej poduszce. - Za jakieś dwie, trzy godziny będzie z nim jeszcze gorzej - dodał, posyłając Max'owi jakże złośliwy uśmieszek.
- Gdybym miał trochę więcej energii, pożałowałbyś tego lekceważącego spojrzenia - mruknął pod nosem, nie zaprzestając pochłaniania zadowalającego jego kubki smakowe deseru.
CZYTASZ
Zburzyć ciąg Fibonacciego
FanfictionNiecałe trzy lata po wydarzeniach z ostatniego odcinka. Eiji przekonany o śmierci Asha zmaga się z pragnieniem obrania najprostszej, możliwej drogi, mylnie wierząc, że zbliży go do niego i przywróci wyczekiwaną harmonię. Powrót Asha uwolni go od kon...