Rozdział 23

89 14 5
                                    

Retrospekcja wydarzeń, mających miejsce 24 grudnia

Przebierając w miejscu nogami, co jakiś czas nieśmiało podskakując niczym niezadowolone dziecko, stał w długiej kolejce w towarzystwie swojego wzbudzającego oczywiste zainteresowanie tłumu chłopaka. Nie chcąc przyznać na głos, że jego rada odnośnie stroju była jak najbardziej trafna, wytrwale czekał aż jego stopa przekroczy próg cukierni i zdobędzie to po co przybyli. Nie miał nawet odwagi myśleć, że jedyne co zastanie to pustą witrynę i zmartwioną minę sprzedawcy, gdy nie pozostanie mu nic innego jak poinformować niepocieszonego klienta o braku towaru.

- Nie ruszaj się stąd, zaraz wracam - usłyszał stojącego obok Ash'a. Ścisnąwszy przelotnie jego ramię ruszył w przeciwną stronę niż wyjątkowo oblegana cukiernia i po niespełna chwili zniknął za rogiem.

Zdezorientowany Eiji wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu jego rozszerzone przez nachodzącą go panikę oczy szczęśliwie rejestrowały wyraźną postać Ash'a i odrobinę nieswój schował przemarznięte dłonie do kieszeni. Jego umysł i serce nie były jeszcze przyzwyczajone do braku obecności Ash'a, zwłaszcza tej niespodziewanej, nieplanowanej. Ostatnia całkowicie nieoczekiwana rozłąka miała miejsce dwa dni temu kiedy to Ash bez wcześniejszego uzgodnienia z Eijim spędził w łazience więcej czasu niż zazwyczaj, nieodpowiedzialnie i bezdusznie decydując się na ciepłą kąpiel. I teraz te wszystkie emocje, które go wtedy stopniowo z każdą upływającą sekundą nachodziły na nowo rodziły się w jego kruchym jeszcze wnętrzu. Nie potrafiąc zapanować nad własną słabością, czując jak panika wygrywa w starciu z racjonalnością i pragnieniem by dotrzymać niewypowiedzianego na głos słowa by cierpliwie czekać, ruszył przed siebie, podążając jego śladami. Rozświetlona niezliczoną ilością kolorowych, świątecznych lampek ulica ani trochę nie zmniejszała skali skrytego głęboko strachu. Zbyt pochłonięty przez niechciane, negatywne myśli i tworzące się najgorsze scenariusze, nie potrafił docenić ich piękna. Całkowicie skupiony na celu w ostatniej chwili uniknął zderzenia z wyłaniającym się zza rogu Ash'em, nieomal nie wytrącając mu z rąk papierowej podstawki z umieszczonymi w niej dwoma wysokimi kubkami.

- Eiji? Co jest? Coś się stało? - zapytał nerwowo, odstawiając napoje na wnękę okna sklepowego wysokiego budynku.

- ...Spanikowałem, przepraszam - odezwał się, uciekając od niego spojrzeniem.

Gwar toczących się wokół rozmów, charakterystyczne dźwięki towarzyszące pracującym silnikom przejeżdżających samochodów i ta jakże zrozumiała cisza między przeznaczonymi sobie istotami, przeplatały się ze sobą nieświadomie walcząc o dominację. Nieprzeciętna wrażliwość Ash'a spotęgowana reakcją najbliższej mu osoby na krótką chwilę odebrała mu zdolność mówienia i poruszania. Jak sparaliżowany wpatrywał się w lekko przygarbioną sylwetkę tej wyjątkowej pod każdym względem osoby, z którą miał to szczęście związać swoje własne, pozbawione w jego niesprawiedliwej ocenie wartości życie. Trzy lata, które Eiji przeżył z myślą, że nigdy nie będzie mu dane spotkać go ponownie, usłyszeć jego głosu, poczuć ciepła jego ciała i wreszcie przypomnieć sobie jakie to uczucie, gdy beztrosko spędzając ze sobą czas, zapominał o grożącym im niebezpieczeństwie, o tym, że w każdej chwili wszystko co ceni, co ma dla niego jakąkolwiek wartość runie w starciu z niszczycielską, bezwzględną siłą świata, którego nigdy nie powinien być częścią, były nie tylko czymś co pragnął wymazać z jego pamięci, ale i okrutnym dowodem na siłę jego uczuć.

- To nawet lepiej, nie sądzę by udało nam się dostać to po co przyszliśmy - odezwał się Ash, zabarwiając ton swojego głosu przyjazną i swobodną nutą.

Eiji niepewnie powrócił do niego spojrzeniem i skinąwszy lekko głową zerknął na zakupione przez Ash'a napoje.

- Zielonej herbaty? - zaproponował Ash, sięgając po tackę i podsunąwszy ją w stronę Eijiego czekał aż jego skostniała dłoń sięgnie po ciepłe naczynie.

Zburzyć ciąg FibonacciegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz