Szybko znikający z oczu krajobraz rozpościerający się zza prostokątnego okna, sunącego po krętych torach pociągu przyciągał łaknący wzrok Ash'a. Jego spojrzenie chłonęło każdy najdrobniejszy szczegół, kreśliło w pamięci ten całkiem nowy dla niego widok.
- Czekają nas jeszcze dwie przesiadki - usłyszał Eijiego, skrupulatnie analizującego wyniki wyszukiwarki HyperDia. - Ostatni odcinek pokonamy autobusem.
- Ok - odparł, nie odrywając oczu od wzniesionych na skalistych wzniesieniach domów.
Eiji odłożył telefon na wąską półeczkę i wyjąwszy z plecaka butelkę wody podsunął ją swojemu chłopakowi.
- Dzięki - uśmiechnął się, zaszczycając go swoim spojrzeniem.
- No w końcu - mruknął pod nosem, krzyżując ręce na piersi i z udawanym wyrzutem dodał - w końcu zwróciłeś na mnie uwagę.
- Tęskniłeś? - zapytał, nie przestając się uśmiechać.
- Owszem.
- Później ci to wynagrodzę - obiecał, przeczesując palcami jego włosy. Policzki Eijiego pokryły się czerwienią i wyraźnie zawstydzony spuścił wzrok, chcąc uniknąć konfrontacji wzrokowej z pozostałymi pasażerami. Z trudem powstrzymując się przed kontynuowaniem tego co tak naturalnie rozpoczął, Ash cofnął rękę i oparł ją na udzie. - Zaraz będziemy, widzę stację - oznajmił powróciwszy spojrzeniem do okna.
Kolejny etap podróży odbył się dość nietypowym środkiem transportu - kolejką linową. Co w zasadzie nie było aż tak zaskakujące, biorąc pod uwagę górskie ukształtowanie terenu, w którym się obecnie znajdowali. Prefektura Wakayama, a konkretnie jej północny region był celem ich podróży. Nadchodzące 5 dni mieli spędzić w miejscowości Koyasan, gdzie czekała na nich rezerwacja w wymarzonym przez Eijiego miejscu - ryokanie.
- Ash! Jak tu pięknie! - zachwycił się, gdy opuścili wnętrze autobusu i powitał ich cudowny widok niezliczonej liczby świątyń w otoczeniu lasu i odgłosów cykad.
- Mmm... - tyle był w stanie powiedzieć. Wcześniejszy krajobraz, który podziwiał z okna pociągu nie był nawet w połowie tak absorbujący jak ten, który roztaczał się w tej chwili przed jego oczami.
- Chodźmy - usłyszał radosny głos Eijiego i poczuł ciepłą dłoń, zaciskającą się wokół jego własnej.
Ryokan okazał się być okazale wyglądającym budynkiem dawnej świątyni, który swego czasu dysponował również miejscami noclegowymi dla podróżujących mnichów. Niezwykły klimat tego miejsca dopełniał fakt, iż obiekt ten prowadzony był właśnie przez mnichów, a brama do tego cudownego przybytku zamykana była przez jednego z nich równo o godzinie jedenastej wieczorem.
Minąwszy wspomnianą bramę ruszyli kamienistą ścieżką, gdzie po jednej i drugiej stronie znajdował się ogród i kamienne, wysokie latarnie, a tuż przed nimi najpiękniejszy obiekt, jaki Ash miał okazję kiedykolwiek podziwiać. Zdjąwszy buty w wyznaczonym do tego miejscu wsunęli stopy w charakterystyczne kapcie, którymi Ash tym razem nie pogardził i stanęli przed niewielkim okienkiem recepcji, gdzie czekał na nich sędziwie wyglądający mężczyzna w ciemnej szacie. Dopełniwszy wszelkich formalności zaprowadził ich przed właściwe rozsuwane drzwi, pokazując uprzednio gdzie znajdują się sala do spożywania posiłku oraz męska łaźnia.
- Ash... - zaczął Eiji, stojąc w bezruchu cały czas nie dowierzając, że ta ogromna przestrzeń, która roztacza się wokół należy do nich.
- To naprawdę jest nasze? Eiji... to są trzy pokoje, trzy, cholernie duże pokoje!
CZYTASZ
Zburzyć ciąg Fibonacciego
FanfictionNiecałe trzy lata po wydarzeniach z ostatniego odcinka. Eiji przekonany o śmierci Asha zmaga się z pragnieniem obrania najprostszej, możliwej drogi, mylnie wierząc, że zbliży go do niego i przywróci wyczekiwaną harmonię. Powrót Asha uwolni go od kon...