Rozdział 13

162 21 5
                                    

Dobiegał końca pierwszy dzień z cyklu długi weekend z Eijim. Rozwalony wygodnie na środku ich podwójnego łóżka czekał na powrót źródła swojego swoistego pobudzenia, którego szmaragdowe oczy bez najmniejszego problemu rejestrowały każdą, nawet najdrobniejszą reakcję na jego osobę. Odrobinę zniecierpliwiony jego długą nieobecnością przeglądał w aparacie zdjęcia zrobione podczas zeszłorocznych świąt, ich pierwszych wspólnie spędzonych świąt.

- Straaasznie dłuuugo - rzucił przeciągle, gdy ujrzał Ash'a w progu ich sypialni.

- Miałem ochotę na kąpiel - powiedział, stąpając cicho po drewnianych panelach. Zatrzymał się przy krawędzi łóżka i z rozbawieniem omiótł wzrokiem jego sylwetkę, która bezwstydnie zajmowała sam jego środek. - Widzę, że pod moją nieobecność zaszły pewne, znaczące zmiany - skomentował, gramoląc się na materac. Jego połowa znacznie ucierpiała pod względem dostępnej powierzchni, więc „zmuszony" był rozłożyć się wygodnie na swoim chłopaku.

- Hej! - zawołał, nabierając głośniej powietrza, gdy poczuł na sobie ciężar jego ciała.

- Możesz mieć pretensje tylko do siebie - mruknął, pocierając policzkiem o jego obojczyk.

- A kto powiedział, że... - przerwał wstrzymując powietrze, gdy Ash poruszył się, zmieniając pozycję.

- Że? - zapytał oparłszy głowę na jego piersi.

Przez cały ten czas, gdy Ash wiercił się, próbując znaleźć najwygodniejsze ułożenie, oddech Eijiego więziony w jego płucach, walczył zażarcie o każdą sekundę, próbując utrzymać przy życiu oszołomionego dwudziestotrzylatka.

- C-co...? - rzucił odrobinę nieobecny, totalnie zapominając o czym była mowa.

Ash przygryzł dolną wargę, zdając sobie sprawę z własnej lekkomyślności i napotkawszy wzrokiem leżący obok aparat zapytał:

- Oglądałeś zdjęcia?

- Tak, ze świąt. Chcesz zobaczyć?

- Pewnie.

Choć widział je nie raz, zgodził się bez wahania, chcąc uciec myślami od oczywistego tematu. Zsunął się z niego i zająwszy miejsce obok oparł głowę na jego ramieniu. Eiji włączył aparat i odwrócił obiektyw w ich stronę, robiąc zdjęcie zanim w ogóle Ash zdążył zareagować.

- Co za przeszywające spojrzenie, Ash - roześmiał się Eiji, przyglądając się swojemu dziełu.

- Odwróć głowę, to będziesz miał przekaz na żywo.

- Wyglądasz jakbyś szykował się do skoku - skomentował, nie przestając się śmiać.

Ash zmrużył oczy, mimowolnie odwzajemniając uśmiech i skinął głową na trzymany przez Eijiego aparat.

- Dalej, pokazuj te zdjęcia.

Przez kilka następnych minut, w ciszy przyglądali się kolejnym fotografiom, przywołując w pamięci upamiętnione na nich chwile. Pierwszy i drugi dzień świąt spędzili w towarzystwie niespodziewanych gości, podczas których Ash w pełni poczuł co to znaczy mieć prawdziwą, kochającą się rodzinę. Choć nie chciał się przed sobą przyznać, w jego sercu kiełkowała nadzieja, że któregoś dnia stanie się dla nich kimś ważnym, godnym by zyskać ich zaufanie i miłość.

- Masz wspaniałą rodzinę, Eiji - odezwał się, przerywając stosunkowo długą ciszę.

- Której stałeś się częścią, Ash - dopowiedział, zerkając na niego z uczuciem.

Zburzyć ciąg FibonacciegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz