Rozdział 25

83 12 4
                                    

- Dlaczego tak się spinasz, Eiji? To nie musi być zrobione dzisiaj - westchnął Ash, wyjmując mu z rąk końcówkę odkurzacza, której przeznaczenia nijak nie mógł dopasować.

- Nie było nas prawie tydzień, spójrz na tę warstwę kurzu - nie odpuszczał, próbując dosięgnąć plastikowy element, który Ash trzymał tuż nad swoją głową.

Dźwięk wibracji, dzwoniącego telefonu rozległ się w pokoju i w tym samym momencie Eiji całkowicie odpuścił wcześniejsze starania by jak najszybciej znaleźć się przy hałasującym urządzeniu. Oszołomienie Ash'a wzrosło jeszcze bardziej, gdy Eiji zniknął za drzwiami łazienki, zostawiając go samego z plastikowym, niezidentyfikowanym elementem w dłoni. Dziwne zachowanie Eijiego przykuło jego uwagę już wcześniej, kiedy to zaraz po śniadaniu rozpoczął prace porządkowe całego mieszkania. Spojrzał na telefon, gdzie cyfry wskazywały równo południe i odrobinę zaniepokojony ruszył w kierunku kryjówki Eijiego. Za drzwiami usłyszał jego przytłumiony, ale z pewnością zabarwiony radosną nutą głos. Oparłszy się o ścianę ze zdziwieniem wychwycił, że rozmowa przebiega w języku angielskim, więc grono potencjalnych osób znacznie się zawęża. Po niespełna chwili Eiji opuścił swoją kryjówkę i całkowicie ignorując stojącego tuż przy drzwiach swojego chłopaka, wyminął go bez słowa.

- Eiji?

- Tak? - odparł, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

- Kto dzwonił?

- ...Nie mogę powiedzieć.

Oczy Ash'a rozszerzyły się podkreślając stan szoku, w który popadł usłyszawszy jakże niespodziewane słowa Eijiego.

- Dlaczego? Co się dzieje, Eiji? Zaczynam na poważnie świrować.

- Nic się nie dzieje, nic złego - powiedział tym razem nie odrywając od niego oczu i uśmiechnąwszy się dodał - cierpliwości, ok?

- Prosisz mnie o cierpliwość? - mruknął wybitnie niezadowolony.

- Tak - powiedział, biorąc go za rękę - odpuść, proszę. Niedługo wszystkiego się dowiesz.

Wiedząc, że nie ma najmniejszych szans by dowiedzieć się co takiego skrywa umysł jego upartego chłopaka, potulnie poddał się jego woli. Dwie godziny, które upłynęły mu nadzwyczaj bezprodukcyjnie pożegnał z jawną ulgą, słysząc że Eiji w końcu zaprzestał tych wszystkich prac i szykuje się do zapowiedzianej godziny zero. Zamknąwszy laptop odłożył go na dolną półkę stolika i ruszył w stronę sypialni. Zrzucił z siebie domowe ciuchy i wciągnąwszy jeansy i granatową koszulkę na krótki rękaw usłyszał za sobą:

- Dziękuję, Ash.

- ...Za co? - zdziwił się, odwracając się w jego stronę.

- Że powstrzymałeś się.

- Zdajesz sobie sprawę, że to już drugi w ciągu dwóch dni zamach na moją cierpliwość?

- Wiem - odparł, zaciskając usta w delikatnym uśmiechu.

Dźwięk dzwonka do drzwi, który głośnym echem rozległ się w mieszkaniu, docierając do niespodziewających się tego uszu Ash'a wywołał na twarzy Eijiego jeszcze szerszy uśmiech.

- Otworzysz? - zapytał, wyciągając do niego rękę.

- ...Ok - powiedział ostrożnie, mrużąc podejrzliwie oczy.

Jego palce delikatnie musnęły te drugie, gdy minąwszy go zatrzymał się w wąskim korytarzu i zacisnął je na zimnej, metalowej klamce. Czując tuż za sobą wyraźną obecność Eijiego, pojął że tuż za drzwiami znajdzie odpowiedź na nurtujące go całe przedpołudnie zachowanie Eijiego. Wziąwszy głęboki wdech otworzył drzwi i znieruchomiał, gdy jego wzrok napotkał znajome rysy niebieskookiego mężczyzny. Do jego lśniących oczu napłynęły łzy, a silne ramiona objęły szczupłą sylwetkę stojącego w bezruchu jasnowłosego chłopaka. Ash nie potrafił opanować poruszenia, który zawładnął jego nie radzącym sobie z tą sytuacją umysłem.

Zburzyć ciąg FibonacciegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz