Początek września upłynął wysoce intensywnie. Egzaminy, które jeden za drugim z niemal całkowitą pewnością zaliczał Ash, skończyły się właśnie dzisiaj - słonecznego piątkowego popołudnia. Biorąc pod uwagę, konieczność opuszczenia ciepłego i wygodnego łóżka o nieludzkiej porze, jaką była godzina ósma rano, jego nogi wyjątkowo wolno przemierzały wąski chodnik, prowadzący do dwupiętrowego budynku. Chłód panujący w ich klimatyzowanym mieszkaniu, wywołał na jego skórze delikatny dreszcz, gdy zrzuciwszy z siebie marynarkę, ruszył przez krótki korytarz. Był sam. Eiji nadal był w pracy i wnioskując po położeniu wskazówek zegarka, umieszczonym na jego lewym nadgarstku, nie wyjdzie stamtąd jeszcze przez dwie godziny.
Minione półtora tygodnia nacechowane było zarówno nieprzerwaną pracą i nauką, jak i niegasnącą świadomością, że Eiji nie jest sobą, a przynajmniej nie w pełni, co oczywiście desperacko starał się ukryć. Ash był przekonany, że ma to związek z ich rozmową jaką odbyli w dniu wyjazdu Max'a. Nie żałował swojej decyzji, podświadomie liczył się z konsekwencjami, był gotowy na zderzenie z prawdą. Była ona niezbędna w obliczu nadchodzących wydarzeń. Szczerość i wyznanie prawdy, nieważne jak trudnej i niewygodnej były kluczowe. Ash był świadomy, że Eiji prawdopodobnie nigdy, z własnej inicjatywy nie zasugerowałby poddania pod dyskusję tej kwestii, a byłoby to wysoce nie w porządku zignorować jego zasługujące, choćby na przemyślenie i rozmowę pragnienia, niewypowiedziane na głos życzenia.
Ash zamknął za sobą drzwi łazienki i oparłszy się o umywalkę spojrzał na swoje odbicie w lustrze. W dalszym ciągu nie potrafił wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Nie był gotowy, by choćby zwizualizować ten obraz w swoich myślach, wyświetlić go w swojej głowie. Jego umysł potrafił natomiast dostrzec w Eijim cechy, które jednoznacznie charakteryzowałyby go jako tego dominującego. Eiji był silny, na wielu płaszczyznach, cholernie pewny siebie, a zarazem w pełni świadomy swoich słabości. To co jeszcze go cechowało, to całkowite przeciwieństwo uległości i ślepego podążania za słowami innych, nawet tymi Ash'a. Mimo iż, daży go miłością o niepojętej wręcz w rozmiarach skali, nie determinuje to potulności w jego działaniach, a tym bardziej obaw przed konfrontancją. Eiji nie boi się Ash'a, nigdy nie odczuwał strachu w jego obecności. Wydaje się niemal, że emocje Ash'a są dla niego transparentne i w pełni zrozumiałe. Jego wrażliwość emocjonalna pomaga mu radzić sobie z tą Ash'a, z tą która jest wbrew pozorom na znacznie wyższym poziomie zaawansowania. Skrzywdzona psychika Ash'a jest jego słabym punktem, nie pasującym wręcz elementem w obliczu siły fizycznej, wytrzymałości i niebywałej odwagi. Z drugiej jednak strony czy rozwinęłyby się one tak bardzo, czy osiągnęłyby tak wysoki poziom, gdyby jego życie począwszy od najmłodszych lat potoczyło się inaczej? Nieprzerwana walka, którą prowadził, ukształtowała jego charakter, zachowanie i pozbawiła szeroko rozumianej wolności. Wysoka wrażliwość, której prawdziwe oblicze jest znane jedynie Eijiemu i towarzyszące mu już nie tak często poczucie bezsilności, sprawia, że płacz jest najprostszą drogą ujścia, nękających go problemów i smutków. To w Eijim znajduje ukojenie, jego ramiona są dla niego azylem, miejscem gdzie czuje się bezpiecznie.
Odkręciwszy kran, przemył twarz zimną wodą i ponownie skierował wzrok na lśniącą taflę lustra. Kropelki wody spływały po jego skórze, zatrzymując się bezgłośnie na śliskiej powierzchni umywalki. Za kilka dni wyniki egzaminów zadecydują o jego przyszłości, o przyszłości jego i Eijiego, który ostatecznie zdecydował się sięgnąć po swoje artystyczne marzenia. Powrót Eijiego na uczelnię dopełni jedynie zmiany, które ich czekają, które bezpowrotnie odmienią ich życie. Sięgnąwszy ręcznik, przetarł nim twarz i zgrabnym ruchem, odrzucił na metalowy wieszak. Dotarłszy do kuchni, wyjął z szafki puszkę z kawą i wsypał cudownie aromatyczne ziarna do ręcznego młynka. Gdy świeżo zmielona kawa wylądowała w średniej wielkości kawiarce, zrzucił z siebie elegancki, mało wygodny strój i narzuciwszy luźne spodnie i koszulkę na krótki rękaw, wrócił po gotującą się już kawę. Rozsiadłszy się wygodnie na dwuosobowej sofie, ułożył na swoich udach srebrny laptop i musnął palcem czarny klawisz. Sekundy później po wpisaniu dwóch haseł zabezpieczających, ciemny ekran zastąpiła grafika, przedstawiająca start rakiety na jednej z japońskich wysp, którą obiecali sobie kiedyś odwiedzić. Korzystając ze skrótu klawiszowego, uruchomił przeglądarkę internetową i zaczął wpisywać interesujące go zapytanie. Czuł wypieki na twarzy, gdy kolejne zdjęcia wyświetlały się przed jego wyczulonymi na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół oczami. Widok srebrnych obrączek wywoływał w nim jedyną w swoim rodzaju ekscytację. Był świadomy, że klasyczne oświadczyny z pierścionkiem zaręczynowym nie sprawdzą się w tym przypadku, że obrączka będzie bardziej trafionym wyborem. A wybór był przeogromy, pomimo zawężenia surowca do białego złota, otrzymał okrągłe osiemdziesiąt pięć pozycji. Wyjąwszy z pokrowca okulary z filtrem światła niebieskiego, powrócił wzrokiem do ekranu i odpłynął na dwie godziny, w skupieniu poszukując tej właściwej, tej która byłaby godna dłoni Eijiego.
CZYTASZ
Zburzyć ciąg Fibonacciego
FanfictionNiecałe trzy lata po wydarzeniach z ostatniego odcinka. Eiji przekonany o śmierci Asha zmaga się z pragnieniem obrania najprostszej, możliwej drogi, mylnie wierząc, że zbliży go do niego i przywróci wyczekiwaną harmonię. Powrót Asha uwolni go od kon...