ROZDZIAŁ 25

132 9 2
                                    

>>Clary<<

Wyszliśmy całą grupką z instytutu bez zbędnych tłumaczeń. Alec z Magnusem szli przodem, gdyż tylko oni wiedzieli dokąd idziemy.

Szliśmy jakieś pół godziny zanim dotarliśmy na miejsce. To nie był bar. To był klub o dość nietypowej nazwie.

"PANDEMONIUM"

Nachyliłam się w stronę Jace'a tak uby mógł mnie usłyszeć.

- Mieliśmy iść do baru. To jest klub.

Nie przepadałam za takimi miejscami. Patrzyłam na blondyna, który próbował zrozumieć co tu robimy.

- Zaraz się dowiem.

Puścił moją dłoń i podszedł do Alec'a. Do ich rozmowy dołączył się Magnus. Niestety nic nie słyszałam przez dość głośna muzykę dochodzącą z klubu. Odwróciłam się w stronę ulicy.

Byłam pewna, że zauważyłam coś między budynkami. Szybko wzięłam stele i pokryjemu aktywowałam runę, dzięki której widać ślady demonów.

Nie myliłam się tam coś było. Obejrzałam się za siebie ale wszyscy byli zajęci rozmową. Przeszłam przez ulicę śledząc ślady demona.

Dzięki temu, że bluza od Jace'a była dłuższa udało mi się przypiąć pas na jedną broń.

Wyjęłam miecz Morgenstern'ów. Rozbłysnął jasną poświatą. Pomału zmierzałam za śladami.

>>Jace<<

Do dyskusji włączyli się Izzy z Jonathanem. Okazało się, że pomysł z klubem był Magnusa. Ale on potrzebował tylko odebrać jedna rzecz od osoby która tu pracuję. Gdy tylko miał wrócić mieliśmy się udać do wybranego przez nich baru.

Gdy Magnus udał się do głośnego pomieszczenia ja odwróciłem się żeby wrócić do Clary. Ale nie było jej tam gdzie stała. Szybko rozejrzałem się wokół. Nie ma.

- Jonathan! Clary zniknęła!

Chłopak szybko zareagował i zaczął gorączkowo patrzyć na okolicę. Jak bardzo żałowałem, że bluza od Clary została u mnie w pokoju. Zacząłem myśleć czy mam przy sobie coś co do niej należy. Nie miałem nic. Jonathan też zaczął przeszukiwać kieszenie.

- Wiem! Zapomniałam, że Clary pożyczyła mi swoje kolczyki.

Izzy szybko ściągła błyskotki z uszu i podała je Jonathan'owi. Ten odwrócił się tyłem do ludzi mimo iż mieliśmy runy kryjące i zaczął rysować runę tropienia na dłoni z kolczykami. Zamknął oczy i po chwili wokół dłoni pojawiła się lekko złota poświata.

Namierzył.

- Pobiegła w tamtą uliczkę.

Pędem ruszyłem w wskazanym przez chłopaka kierunku. Z oddali usłyszałem okropne piszczenie demona.

Shax.

Przyspieszyłem i zobaczyłem Clary. Demon cofał się przed jej ostrzem za nią leżały już znikające cielska dwóch innych shax'ów.

Skąd wzięła broń?

- Valentin cię po mnie przysłał?! Gadaj albo skończysz jak Twoi przyjaciele!

Demon jednak nie miał zamiaru nic powiedzieć. Clary ścisnęła rękojeść miecza jeszcze mocniej.

Ostrze zaczęło płonąć. Wymierzyła cioś i przebiła demona. Lecz ten zdążył podrapać jej nogę nim zniknął.

Clary zaczęła krzyczeć z bólu. Miecz wypadł jej z ręki. Szybko ruszyłem w jej stronę.

- Clary!

Szybko zacząłem oglądać jej nogę. Wyciągłem stelę. Odgarnąłem włosy z jej szyi i aktywowałem iratze. Już nie krzyczała. Ręce miała zaciśnięte na mojej koszulce. Wziąłem ją na ręce.

- Jace. On jest blisko. Valentin...

Oparła głowę o moją pierś. Straciła przytomność. Jad demona rozprzestrzeniał się.

Gdzie ich wszystkich wcięło? Biegli za mną. Gdy wyszłem z jednego z dwóch załuków zauważyłem więcej demonów. Jak widać tylko ja nie miałem broni.

- Magnusie pomóż! Demon ją zranił. Jest nieprzytomna.

Magnus podszedł pstryknął palcami uniósł dłoń nad Clary i zaczął nią przesuwać od głowy do stóp i z powrotem.

- Jad zbliża się do serca. Muszę szybko dać jej antidotum.

Czarownik stanął przodem do ściany i otworzył portal puścił mnie przodem.

Znalazłem się w mieszkaniu Magnusa. Położyłem bezwładne ciało mojego aniołka na kanapie. Uklękłem i chyciłem jej dłoń. Dopiero po chwili zorientowałem się, że wszyscy oprócz czarownika stoją przy sofie. Jonathan klęknął obok.

- Co się tam stało. Tylko tobie udało się dobiec.
- Clary walczyła z shax'ami dwa pokonała a z jednego próbowała wyciągnąć informacje czy to jej ojciec je przysłał. Wtedy ostrze w jej dłoniach zaczęło płonąć i zabiła demona. Nim jednak zniknął zranij ją w nogę. Podbiegłem do niej i zanim zemdlała powiedziała, że Valentin jest blisko.

Jonathan pobladł. Wstał i oparł się o ścianę.

- Gdzie jest miecz Jace?
- Czy to teraz ważne? Ona jest nieprzytomna. Z mojej winy. Mogłem od niej nie odchodzić.
- Jace to nie twoja wina. Dzięki tobie żyje. Ale muszę wiedzieć gdzie jest miecz. Jeśli mój ojciec go dostanie nie będzie dobrze.

Sięgnąłem do tylniej kieszeni spodni. Wyciągłem rękojeść i podałem Jonathan'owi.

Gdy przejął broń ostrze się wysunęło. Ale nie świeciło jasnym blaskiem. Wokół siebie miał ciemna poświatę. Nakazał ostrzu się schować i przypiął broń do pasa.

Do pomieszczenia wbiegł Magnus z małym kubeczkiem.

- Musimy ją ustawić w pozycji siedzącej. Jace usiądź na sofie i weź ja na kolana.

Jak powiedział tak zrobiłem. Posadziłem Clary i objąłem ją tak by żadna bezwładna część ciała nie opadała. Schowałem głowę w jej włosy. Magnus podał antidotum i po minucie usłyszałem ledwo słyszalny głos mojego anioła.

- Jace...
- Nic nie mów. Jestem tu.

Objęła mnie lekko i wtuliła głowę w moje ramię. Była taka słaba.

- Tak bardzo cię przepraszam. Nie powinienem cię zostawić. Gdybym był przy tobie nic by Ci się nie stało.

Spojrzała na mnie lekko wyblakłymi zielonymi oczami. Położyła swoją dłoń na moim policzku.

- To nie była twoja wina. Ja poszłam i nikomu nie powiedziałam.

Spojrzała po wszystkich i wzrok zatrzymała na swoim bracie.

- Gdzie miecz? Pamiętam, że wypadł mi gdy demon mnie zranił.
- Jace wziął go ze sobą i niedawno dał go mi.

Jej wrok wrócił do mnie.

- Dziękuję.

Ponownie oparła o mnie głowę i zamknęła oczy. Zasnęła.

- Antidotum było dość silnie. Dlatego będzie teraz przynajmniej do jutra nie do obudzenia.
- Wracajmy do instytutu. Jonathan?

Chłopak Spojrzał na mnie pytająco.

- Chce żebyś wiedział, że Clary śpi dziś u mnie. I zanim coś powiesz. W pokoju Clary nie widać nawet łóżka. Razem z Izzy szukały ubrań.
- Rozumiem. Ale czy mogę Ci aż tak zaufać? To moja mała siostra.
- Nie skrzywdzę jej. A jeśli Ci to pomoże nie muszę nawet być w pokoju.

Jonathan zastanawiał się jeszcze chwilę. Po czym spojrzał na wtuloną we mnie śpiąca Clary.

- Zgoda. Ale przysięgnij, że nie tkniesz jej w ten sposób.
- Nie śmiałbym nawet. Ale jeśli Ci to pomoże to obiecuje, daje słowo, przysięgam na wszystko, że jej nie skrzywdzę.

Jonathan pokiwał głową i poprosił Magnusa o portal do instytutu.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz