ROZDZIAŁ 99

77 7 1
                                    

>>Clary<<

Kierowałam się do gabinetu Aleka z nadzieją, że jeszcze tam będzie. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Pomału weszłam do środka i zauważyłam, że Alec rozmawia z Magnusem.

- Magnus wróciłeś.

Czarownik wstał i podszedł do mnie zamykając mnie w uścisku.

- Biszkopciku. Dobrze cię wiedzieć. Alec mówił, że ty mu mówiłaś, że skończyłaś zaproszenie.
- Tak zostawiłam je w pokoju, ale zauważyłam jedna rzecz którą muszę poprawiać dam ci je rano dobrze?

Skinął głową i uśmiechnął się.

- No nic pączusie wrócę tu rano, a teraz pójdę odpocząć po podróży. Odwiedzanie Malcolma jest bardzo męczące.

Uśmiechnęłam się. Alec podszedł i pocałował czarownika na pożegnanie. Magnus zniknął razem z portalem.

- Jak się domyślam przyszłaś tu po co innego.
- Tak. Matthew spytał czy mogłabym go oprowadzić jeszcze po mieście, bo go nie zna. I nie wiem jak to zrobić. W jeden dzień nie pokaże mu nawet połowy.

Alec usiadł za biurkiem i zaczął myśleć. Ja Usiadłam w jednym z dwóch foteli.

- Zrobimy tak. Jeszcze jutro masz wolne więc pokażesz mu najważniejsze charakterystyczne miejsca w Nowym Jorku, jeśli to dla ciebie nie problem transportujcie się twoimi portalami, gdy wrócicie przyślesz go do mnie.
- Dobrze. Dziękuję.

Już miałam zbierać się do wyjścia.

- Clary.

Spojrzałam na niego pytająco.

- Bo widzisz może to zabrzmi dziwne, ale "pochwalisz", że tak to określę chodź dziwnie to brzmi, Jace'a, że nie rzucił się na Matthew? Bo widzisz rozmawiałem z nim i obiecał, ale czuję ile go to kosztuje.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Wiem. Jestem z niego dumna. Zwłaszcza dziś w kuchni. Wiesz co? Masz rację dziwnie to wszystko brzmi.

Zaśmiałam się razem z Alekiem.

- Idę mu podziękować za jego rozsądne zachowanie a ta rozmowa zostanie między nami. Dobranoc.

Wyszłam z gabinetu i pokierowałam się do pokoju. Po drodze minęłam Izzy i Jonathana.

- Znowu na noc?
- Jeszcze dziś. Jak tam oprowadzanie?
- Podziwiam, że mnie nie wyrzuciłaś z instytutu. Matthew przez całe oprowadzanie zadał może trzy albo cztery pytania. A ja zadałam tobie... Dużo pytań.

Izzy zaśmiała się.

- Chętnie na nie odpowiadałam.

Miałam się odezwać ale ktoś zawołał ich do centrum więc ruszyłam znowu w kierunku pokoju.

Stanęłam przed drzwiami do pokoju Jace'a ale były zamknięte. Zapukałam ale dalej nic. Alec mówił, że nie poszedł na żadna misję.

- Jace? Znowu się obraziłeś?

Stojąc przed drzwiami poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii.

- Skądże. Na ciebie? Nigdy.

Uśmiechnęłam się i obróciłam w jego objęciach.

- Yhm. Zobaczymy co powiesz za kilka lat, o ile mnie nie zostawisz przez problemy ze mną związane.

Przeniósł dłonie na moje policzki i zaczął gładzić je kciukami.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz