>>Isabelle<<
Czekam na nią już dobre 15min. Dla Nocnego Łowcy czas to życie. Chodziłam tam i z powrotem, spoglądając co po chwila na drzwi.
Już miałam się zbierać by poszukać Clary, gdy drzwi się otworzyły.
- Alec? Spodziewałam się rudowłosej, zielonookiej dziewczyny. Kojarzysz może? - zakpiłam sobie.
- Nie przyjdzie. Jest z Jace'm, ale nie pytaj gdzie bo nie wiem. Jedliśmy śniadanie gdy Clary wbiegła cała blada i poprosiła mnie żebym Ci przekazał, że będzie nieobecna. Więc jestem.
- Co się stało? - zaniepokoiłam się.
- Nie mam pojęcia. Powiedziała, że naszemu kochanemu braciszkowi może zaufać i wyciągła go z jadalni.Drzwi do sali ponownie się otworzyły. Tym razem do pomieszczenia weszła moja mama z chłopakiem na oko rok może dwa lata starszym od nas.
- Gdzie jest Clary? - nawet się nie przywitał - muszę z nią szybko porozmawiać. To można powiedzieć sprawa życia i śmierci.
- Ja, ja nie wiem. Czekałam aż...
- Isabello jak to nie wiesz gdzie jest Clary? Jesteś jej przewodnikiem nie powinnaś jej opuszczać.Zrobiło mi się przykro. To nie moja wina... po części bo mama miała rację, nie powinnam jej ustępować na krok.
- Jest z Jace'm. To nie wina Izz. Clary wbiegła na jadalnie cała blada, porwała Jace'a a ja przyszedłem poinformować o tym Isabelle.
- Gdzie mogą być? Byle szybko, bo na prawdę liczy się każda minuta.Alec już sięgał po stele. Zbliżył ją do runy parabatai i ją aktywował. Zamknął oczy a jego twarz z zdezorientowanej stała się skupiona.
- Są w oranżerii.
- Dzięki. Ale ktoś musi mnie tam jeszcze zaprowadzić.
- Isabelle jesteś odpowiedzialna za Clary więc ty zaprowadzisz Jonathana. Alec pójdziesz ze mną do centrum operacyjnego.Jonathan. Czyli to brat Clary. Nigdy bym nie poznała. Jego niemal białe włosy i ciemno zielone oczy niczym nie przypominały Clary.
Nim się obejrzałam chłopak kierował się do drzwi. Ruszyłam żeby go dogonić.
- Jesteś bratem Clary? Opowiadała o tobie. Rozumiem, że się martwisz, ale Jace jej nie skrzywdzi. Bardzo się polubili, ja zresztą też ją bardzo polubiłam.
- Wierzę. Nie chciałem też żebyś została obwiniona za to, że małej nie ma z tobą.
- Małej? To urocze. - uśmiechnęłam się i Spojrzałam na niego z ukosa. Na jego twarzy zatańczył uśmiech.
- Nazywam ją tak od kąd przyszła na świat. Clary choć jest tu drugi dzień, zdała mi takie sprawozdanie... Wiem o was tyle co ona na tą chwilę. Choć niepokoi mnie jej uczucie, które zaczyna żywić do Jace'a dużo o nim słyszałem ale nie same pozytywy. Więc nie wiem czy miłość od pierwszego wejrzenia w tym przypadku będzie dobra.Rozumiałam jego obawy. W końcu to starszy brat a to jego mała siostra. Z Alec'iem było tak samo. Robił wywiad każdemu z kim zaczynałam się spotykać. Choć aktualnie jestem sama, bo nie bawią mnie już związki na krótki okres czasu.
- Clary go zmienia. Zaczyna coś czuć i on zdaje sobie z tego sprawę. Nawet nie wiesz jak on się boi, że zrobi coś nie tak i ją skrzywdzi. Przekonasz się jeszcze. - uśmiechnął się - jesteśmy. Ja tam nie wejdę. No chyba, że chcesz zobaczyć jak zmieniam się w balona.
- Wolę żebyś została taka jak aktualnie tu stoisz. Tu już chyba się nie zgubię.Uśmiechnął się i zaczął wbiegać po schodach.
>>Jonathan<<
Wokół mnie było pełno zieleni, a wszelkiego rodzaju zapachy muskały moje nozdrza. Zapewne gdyby nie obecną sytuacja zachwycałbym się tym miejscem. Ale miałem konkretny cel.
- Clary!
- Jonathan!Podbiegłem i usciskałem jej drobne ciało.
>>Jace<<
Próbowałem jakoś poprawić jej humor. Ale w takiej sytuacji tylko przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w uścisku zapewniając, że cokolwiek by się nie działo będę przy niej.
Co ta dziewczyna zrobiła ze mną przez dwa dni?!
Nagle usłyszałem męski głos wołający imię Clary. Wyrwała się z moich objęć i pobiegła w stronę niejakiego Jonathana. Ich uścisk był dość czuły.
Auć.
>>Clary<<
- Jak dobrze, że jesteś. Chodźmy do mojego pokoju tam wszystko mi powiesz.
- Zgoda. Ale będzie bolało.Jonathan wyszedł a ja obejrzałam się za siebie. Jace stał jak ten piękny kołek.
- Idziesz?
Uśmiechnęłam się. Jego wzrok zdradzał, że nie wie co ma robić więc podeszłam do niego. Chyciłam jego dłoń i pociągłam za sobą.
Barciszek czekał na dole schodów. Patrzył z wielką czułością na mnie i z lekkim dystansem na Jace'a. Szedł pierwszy razem z Maryse.
- To twój chłopak? Dziwnie na mnie patrzy. - usłyszałam delikatny szept przy uchu. Aż mnie ciarki przeszły.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. On tak na serio?
- Ty tak na serio? Na ile mnie słuchałeś przy naszym pierwszym spotkaniu w oranżerii? Albo jak dokładnie czytałeś list, który Ci przed chwilą dałam?
- Noooo... Podziwiałem raczej widok. A list przeczytałem tylko treść. Nie patrzyłem kto go napisał.- czy można być złym na ten anielski uśmiech?
- Nigdy nie miałam chłopaka. To mój starszy Barciszek. Bardzo ale to bardzo nakręcony jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo.
- Dobrze wiedzieć.Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Doszliśmy do pokoju i Maryse kazała Jace'owi iść do centrum.
Ale ja chce żeby był.
Jonathan to zauważył bo wzruszył rękami w geście bezradności.

CZYTASZ
Nigdy cię nie opuszczę.
FanficInna opowieść nastoletniej Clary. Dziewczyna jedzie na szkolenie do Nowego Yorku i tam poznaje Isabelle, Alec'a, Magnusa i swoją miłość. Jednak problemy nie opuszczają Clary. Podczas pobytu doznaje chwil szczęścia jak i załamań. Szalony ojciec, śmie...