ROZDZIAŁ 98

72 6 0
                                    

>>Isabelle<<

Byłam w centrum operacyjnym i kończyłam moją nocną zmianę z Jonathanem. Powieki mi już ciążyły. Nie było nic gorszego niż nocna zmiana, na której kompletnie nic się nie dzieje.

Runa wytrzymałości za każdym użyciem działała coraz krócej. Spojrzałam na Jonathana, pocierał twarz dłońmi i spoglądał na godzinę.

- Szusta pięćdziesiąt. Jeszcze dziesięć minut.
- To będzie najdłuższe dziesięć minut w moim życiu.

Jona podszedł do mnie i zamknął mnie w uścisku. Powieki zaczęły mi opadać. Oparłam głowę o pierś Jony i czułam jak zasypiam.

- Dzień dobry!

Zerwałam się i zamrugałam szybko. To była Clary.

- Przestraszyłam się.- Powieki znów zrobiły się ciężkie.- co tu robisz?
- No zawsze o siódmej piję kawę.
- Siódmej?

Pokiwała głową. Uśmiechnęłam się.

- Ja na waszym miejscu już byłabym w łóżku. No chyba, że chcecie kawy?
- Nie, nie. Pójdziemy już, a ty nie zapomnij o Matthew.

Jona już ciągnął mnie za rękę jak małe dziecko chcące opuścić nudny sklep. Pomachałam Clary i poszliśmy spać.

>>Matthew<<

Krążyłem po pokoju czekając aż usłyszę pukanie do drzwi. Pamiętam, że od zawsze ekscytowałem się nowymi doświadczeniami, ale nigdy tak bardzo.

Wziąłem parę wdechów i w tym momencie usłyszałem wyczekiwane pukanie.

- Matthew? To ja Clary, mam nadzieję, że już nie śpisz.

Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.

Miała na sobie czarne spodnie, luźną szarą bluzkę i potarganą w niektórych miejscach katanę. Włosy miała związane w kucyka, ale przednie pasemka włosów spływały wzdłuż jej twarzy. Miała lekki makijaż, ale nie zasłaniał jej delikatnych piegów.

- Oo dobrze, myślałam, że będę musiała cię budzić, ale widzę że jesteś zwarty i gotowy. To dobrze.
- Cześć. Tak jestem gotów na nowe doświadczenia. Idziemy?

Uśmiechnęła się szeroko.

- Wolisz zacząć od dołu czy od góry?
- Od dołu.

Skinęła głową i pokierowaliśmy się do schodów.

- Więc tak, tu jest główny korytarz od niego dojdziesz do każdego ważnego pomieszczenia, centrum, zbrojownia i takie tam. Zacznijmy od najważniejszego pomieszczenia czyli centrum operacyjne.

Rozejrzałem się wokół, by na końcu znowu skupić wzrok w dziewczynie. Była pełna energii, ciągle się uśmiechała, przez co ja też ciągle się uśmiechałem.

- A ten ekran pokazuje aktywności demoniczne w wodach Nowego Jorku.

Dopiero teraz zrozumiałem, że nie słuchałem przez cały ten czas. Pokiwałem tylko głową.

- Myślę, że połowy już nie pamiętam. - skłamałem, gdybym słuchał zapamiętałbym.
- Połapiesz się. Ja dopiero po tygodniu zapamiętałam, ale Jace przez ten tydzień dostał chyba więcej pytań niż przez całe życie.

Zaśmiała się. W oczach i głosie dostrzegłem typową zmianę, gdy mówi się o ważnych dla nas ludziach. Jace musiał być dla niej kimś ważnym.

- Może i ja znajdę swojego Jace'a do pytań.
- Ja nim jestem. Dopóki będziesz potrzebował pomocy ja będę dla ciebie oparciem, zapamiętaj to.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz