ROZDZIAŁ 116

208 10 2
                                    

>>Clary<<

Jako iż Isabelle ciągle się przygotowywała postanowiłam dowiedzieć się czy Magnus skoczył szykowanie swojego apartamentu na przyjęcie po ceremonii.

Z Izzy nie chciałyśmy go tym obarczać i chciałyśmy to zrobić tu, w instytucie, ale uparł się, że nie pożałujemy tej decyzji.

Szłam korytarzami instytutu i podjęłam trzecia już próbę dodzwonienia się do czarownika.

- Magnus odbierz ten cholerny telefon. - zaburczałam pod nosem.
- Nie dodzwonisz się do niego dzisiaj.

Wzdrygnelam się i omal nie upuściłam telefonu. Byłam pewna, że jestem sama na tym korytarzu.

- Alec. Przestraszyłam się ciebie.
- Aż tak źle wyglądam?

Zmierzyłam go wzrokiem, żeby go podirytować.

- Co chciałaś od Magnusa?
- Dowiedzieć się czy nie trzeba pomóc przy jakiś ostatnich dociągnięciach w jego mieszkaniu.

Alec zmarszczył lekko brwi i spojrzał na swój telefon.

- A nie jest na to już trochę za późno? Za pół godziny mamy być w Cichym Mieście.

Spanikowana Spojrzałam na godzine. Alec miał rację.

- Powiedz Jace'owi żeby zaczął się szykować.

I ruszyłam biegiem w stronę pokoju. Jeszcze w ostatniej chwili usłyszałam jak Alec mówi, że po to właśnie się kierował.

W pokoju zastałam zdenerwowaną Izzy.

- Gdzie ty byłaś?! Wiesz, że za chwilę mamy być na miejscu?
- Wiem już się przebieram.

Gdy się przebrałam, Izzy zaczęła się trochę uspokajać. Zrobiłam szybki, lekki makijaż i obie pokierowaliśmy się do sali operacyjnej.

Wszyscy już tam czekali. Spojrzałam na brata i Uśmiechnęłam się. W jego oczach można było dostrzec dumę i radość.

Magnus otworzył portal i zaczęliśmy kolejno przez niego wchodzić. Na końcu przeszłam ja, Isabelle i Jace.

Postanowiliśmy, co może wydać się dziwne bądź śmieszne, ale dla pewności siebie, poprosiłyśmy Jace'a by odprowadził nas pod samo miejsce rytualne, tak jak odprowadza się pannę młodą pod ołtarz.

>>Jonathan<<

Słaliśmy już w odpowiedniej sali do ceremonii. Na specjalne życzenie naszych przyszłych parabatai, ceremonia potoczy się według ich szalonych wizji.

Stałem koło Aleka, to on był świadkiem Izzy, i rozmawialiśmy z bratem Zachariaszem.

- Dobrze pora zacząć ceremonię.

Wszyscy zajęli swoje miejsca. Stałem i z wyczekiwaniem patrzyłem w drewniane drzwi. Po chwili weszli przez nie szeroko uśmiechnięci Jace, Clary i Izzy. Prezentowali się dość komicznie mimo uroczystych ubrań, może poza Jace'm.

Clary miała czarną krótka bluzkę z długim rękawkiem i falowaną spódnicę. Izzy natomiast miała czarną sukienkę z złotym zamkiem na przodzie.

Jace... Miał biały T-shirt, czarne spodnie i skórzaną kurtkę.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz