ROZDZIAŁ 76

70 6 0
                                    

>>Jace<<

Wracaliśmy się z udanej misji.

- Widziałeś? Udało mi się trafić sztylem w cielsko tego demona. Tak jak dziś przy tarczach.

Była taka szczęśliwa z swojego osiągnięcia.

- Dobrze, że byłem przy tobie. Gdy ty celowałaś w jednego demona, ja zabiłem 4 inne, które chciały cię zaatakować.
- Serio? To było ich więcej?

Zaśmiałem się.

- Niby czemu jestem cały z krwi i posoki?

Clary zmierzyła mnie przerażonym wzrokiem.

- Ja, ja nie wiedziałam... Przepraszam. Nic poważniejszego ci nie jest?

Zaczęła gorączkowo sprawdzać wszystkie miejsca gdzie miałem odkrytą skórę.

- Hej. Ważne, że tobie nic nie jest. Jestem dumny z tego jak zabiłaś tamtego demona. Te pokraki nie miały tak żrącej posoki więc jestem cały, tylko brudny.
- To dobrze.

Poczułem jak telefon mi zawibrował. Wyciagłem go i  sprawdziłem. Uśmiechnąłem się do ekranu.

- Mam być zazdrosna?
- Właśnie flirtuje z naszym nowym szefem instytutu.
- Szefem? Czyli to facet.
- A czy szefem nie może być kobieta? Po prostu nie odmieniłem.

Zobaczyłem jak nerwowo przygryza wargę.

- To Alec. Nie musisz się martwić. Związek między parabatai jest zabroniony.

Clary zrobiła taka minę jakby dostała przebłysku.

- No tak mówił, że wybiera się do Alicante w tej sprawie. Zapomniałam i dałam się nabrać na Twoje zaczepki. Nie wierze, że po takim czasie dalej się na to nabieram.

Nie zważając na fakt, że byłem cały brudny i klejący objąłem Clary.

>>Clary<<

Już na wejściu przywitał mnie Church. Zaczął miałczeć jak najęty.

- Twój pupilek chyba jest głodny.

Kot postawił uszy i ogon do pionu.

- Nie tylko on. Ale muszę się umyć, bo ktoś postanowił się do mnie przytulić podczas gdy był cały w krwi i posoce.
- Jak tak bardzo nie chcesz się myć to mogę Ci pomóc.

Spojrzałam na niego. Znałam ten jednoznaczny uśmiech chyba lepiej niż ktokolwiek.

- Jesteś dużym chłopcem nie potrzebujesz mojego towarzystwa. Choć Church dam ci jeść zanim znów zaczniesz zjadać meble.

Kot ruszył biegiem w stronę kuchni. Podążyłam za nim zostawiając osłupiałego Jace'a w korytarzu. Gdy weszłam do kuchni zastałam tam Jonathana.

- Nie widzisz życia poza tą kuchnią?

Spojrzał na mnie.

- Wróciłem z plenerowego treningu Max'a. Izzy jeszcze się myje a Max składa dziecięcy raport Maryse. Co ty taka brudna?

Podeszłam do już obgryzanej przez Churcha szafki i wyjęłam karmę.

- Byłam z Jace'm na misji. Ja byłam czystą ale w połowie drogi postanowił się przytulić.

Nasypałam kotu karmę i schowalam ją spowrotem.

- Zamówiłem jedzenie u Mai idź się ogarnij i przyprowadź Jace'a i Simona. Mam wstępne wiadomości od Magnusa ale on świętuję z Alekiem.
- Rozumiem. Dosypiesz temu grubasowi karmy jak będzie chciał? Jeszcze nie udało mi się stworzyć runy która odnowi szafkę.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz