ROZDZIAŁ 70

71 5 0
                                    

>>Magnus<<

Analizowałem poszczególne składniki to sporzadzenia eliksiru, który zniszczy bariery do wspomnień Clary.

Nagle poczułem słodki zapach. Wstałem od stołu i pokierowałem się do kuchni.

- Co moje oczy widzą.

Alec oderwał wzrok od książki kucharskiej. Uśmiechnął się. Podszedłem bliżej by zobaczyć co robi.

- O nie. Idź mi stąd.
- Oh nie oszukujmy się i tak znajdę sposób żeby zobaczyć co tworzysz. Dobrze wiesz, że nie lubię niespodzianek.

Alec przewrócił oczami.

- Nie daj się prosić.

Spojrzał mi w oczy.

- No dobrze. Poddaję się.

Wyrzucił ręce w górę. Uśmiechnąłem się triumfalnie i podeszłem do księgi.

- Ohh. To... Zaskakujące.

Gdy przeczytałem nazwę potrawy poczułem mdłości. Żabie udka w sosie miodowym.

- Coś nie tak?
- Ależ skąd. Nie mogę się doczekać aż tego spróbuję.
- Jesteś pewny? Wyglądasz jakbyś miał zwymiotować.
- Wydaje ci się. To przez to światło. Jest słabe.

Alec spojrzał na oświetlenie.

- Po czym to sugerujesz?
- Nie widać blasku mojego brokatu.

Uśmiechnąłem się i podążyłem spowrotem do gabinetu.

>>Jace<<

Zaparkowałem motor z kilkanaście metrów od siedziby wilkołaków. Czasami lubiły zniszczyć coś co należało do Nefilim bądź wampirów.

Szlismy więc z Clary. Noc mimo późnego lata była ciepła.

- Niepotrzebnie wziąłem tą kurtkę. Jest ciepło.
- Jace, jest zimno.

Spojrzałem na Clary która owinęła się ciasno swetrem. Wziąłem kurtkę i zarzuciłem jej na ramiona, po czym przybliżyłem ją do siebie.

- A teraz?
- Już lepiej. Ale będzie idealnie jak coś zjem. Znaczyna kręcić mi się w głowie.

Objąłem Clary mocniej. Już widzieliśmy podświetlany napis Jade Wolf.

Otworzyłem drzwi i przepuściłem Clary. Uderzył we mnie zapach gotowanej wody i sosu sojowego.

Pokierowałem się za Clary do wolnego stolika. Większość była zajęta. Ponad połowa ludzi stanowiła stado. Reszta to byli nic nieświadomi robotnicy z pobliskiej budowy.

Usiadłem na przeciwko Clary, która już śledziła wzrokiem menu. Do stolika podszedł trochę większy ode mnie mężczyzna i spojrzał na mnie.

- Czego tu szukacie Nocni Łowcy?
- A masz jakiś problem? Czy dopiero chcesz go mieć.

Rękę już miałem na ostrzu gotowy przejść z słów do czynów. Zza drzwi do kuchni wyszła młoda ciemnoskóra dziewczyna w naszym wieku. Maia.

- Bat odejdź od nich.

Clary opuściła menu i Spojrzała na wilkołaka.

- Clarissa. Gdybym wiedział, że to Ty. Wybacz Nocny Łowco.
- Jace.

Likantrop podał rękę w geście przeprosin i powitania.

- Bat.

Uścisnąłem się i facet sobie poszedł. Obok Clary usiadła Maia.

- Ładniutka z was para.

Clary się zarumieniła.

- Co was sprowadza w moje progi?
- Nie umiemy gotować.

Clary odłożyła menu i Spojrzała na dziewczynę.

- Jakie są wasze specjalności? Nie mogę się zdecydować. A Jace zje wszystko.

Spojrzałem na nią pytająco.

- Skąd ten wniosek?

Uśmiechnęła się tylko i wróciła spojrzeniem do Mai.

- Specjalności powiadacie. Zaczekajcie sama wam coś przygotuje. Jecie na miejscu czy chcecie na wynos?
- Zjemy tutaj, ale wezmę coś bratu. Mój kot zjadł jego kolacje.

Maia zaśmiała się i pokierowała się do kuchni.

- Nie jem wszystkiego.
- Maia ma bardzo dobre jedzenie więc stąd zjadłbyś wszystko.
- Gdybym tyle jadł to nie byłbym taki boski jak jestem.

Poprawiłem włosy ręką.

- Nawet jakbyś był bardziej... Puszysty to bym cię kochała.
- Tego nie wiesz. Może pociłbym się masłem?
- To chyba nie możliwe.

>>Alec<<

Nakładałem już posiłek na talerze. Wziąłem oba i zaniosłem je do jadalni. Gdy już nakryłem wszystko do posiłku poszedłem do Magnusa.

- Choć zjeść.

Magnus spojrzał na mnie. Przez ułamek sekundy dostrzegłem przerażenie w jego oczach. Zzieleniał na twarzy.

- Powiesz mi teraz, że tu też jest słabe światło?
- Niestety ten sposób już wykorzystałem. Nie pozostaje mi nic innego jak iść zobaczyć co stworzyłeś.

Patrzyłem jak zaczął kierować się do jadalni. Wyglądał jakby szedł na skazanie.

- Pamiętaj Alexanderze, że jeśli chcesz się mnie pozbyć to tylko powiedz. Znam stosowne zaklęcia.
- Skąd ten pomysł?
- A skąd pomysł na taką kolacje?

Doszliśmy do stołu. Usiadłem na swoim miejscu i czekałem aż Magnus usiądzie na swoim. Patrzył na klosz zasłaniający posiłek z przerażeniem.

Powoli usiadł. Sięgnąłem ręką i odsłoniłem talerz. Nim zdążył zobaczyć co to jest zamknął oczy.

- Magnus. To nie żaba.

Pomału otworzył jedno oko. Spojrzał na talerz.

- Zaskoczyłeś mnie Alec. Francuskie naleśniki Suzette. Dlatego czułem słodki zapach.

Spojrzał na mnie i się nachylił by złożyć szybki pocałunek.

- Mam nadzieję, że będą ci...
- Obłędne.
- Smakować.

Uśmiechnąłem sie i wziąłem się za swoją porcję.

>>Clary<<

Niedługo po tym jak Maia poszła szykować nam jedzenie zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie gdy odzyskam wspomnienia.

- Nad czym ta piękna główka tak myśli.

Spojrzałam na Jace'a.

- Jak pyszne będzie to co zaraz zjem. Chociaż nawet nie wiem co to będzie.

W tym momencie Maia postawiła przede mną talerz pełen rozmaitego jedzenia. Tak samo przepełniony talerz dała Jace'owi.

- Nie mogłam się zdecydować na jedno. Więc dobrałam parę dań dla ciebie Clary i parę dla ciebie Jace.
- Nie dołączysz się?
- No nie wiem. To wasza kolacja. Może nawet randka.

Spojrzałam na Jace'a.

- Jesteśmy na takim etapie utrudnionego życia, że randki odeszły na bok. Zapraszamy.
- Przyniosę sobie też coś do zjedzenia.

Skinęłam głową. Nie mogłam wytrzymać dlatego zaczęłam jeść.

Gdy wróciła Maia od razu pochwaliłam jej jedzenie.

- Zgadzam się z Clary. To jest przepyszne.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz