>>Jace<<
Od kąd wyszedłem z mieszkania Magnusa chodziłem po całym Nowym Jorku żeby tylko nie wracać do instytutu.
Gdy następnego dnia zrobiło się ciemno a na telefonie pokazała się godzina 22 pokierowałem się do miejsca gdzie miałem się spotkać z moim Aniołem.
Byłem blisko świątyni, gdy telefon zawibrował. Pomyślałem, że to Izzy albo Alec. Lecz przeczucie nakazało mi zobaczyć kto dzwoni.
Jonathan.Zamarłem na chwilę ale szybko odebrałem.
- Clary?
- Jonathan. Nie będzie dziś spotkania. Clary zaczęła czytać jakąś książkę i czytała ja prawie 48 godzin bez przerwy. Nie jest w stanie się spotkać.
- Co jej jest!
- Jest osłabiona. Muszę dać jej jedzenie, nawodnić ją i musi odespać. Gdy poczuje się lepiej pozwolę jej do ciebie zadzwonić. Wtedy ustali się kolejne spotkanie. I tym razem dopilnuje żeby nic jej się nie stało.W wizji, która widziała Izzy Jonathan był pozbawiony uczuć. Teraz czułem jakbym rozmawiał z dawnym Jonathanem.
- Muszę kończyć.
Rozłączył się. Poczułem jak złość we mnie narasta. Jeszcze nigdy nie czułem się taki bezradny.
Pokierowałem się w odwrotną stronę od tej w którą zmierzałem. Po drodze zobaczyłem bar dla podziemnych. Postanowiłem do niego wejść.
Z progu zostałem przywitany niesmacznymi spojrzeniami. Zignorowałem to i usiadłem na wolnym krześle przy barze.
- Jace Herondale. Witamy w Hunter's Moon. Co cię tu sprowadza?
Poznałem znajomy głos.
- Maia? Pracujesz tu?
Pokiwala głową i uśmiechnęła się.
- Co cię tu sprowadza? Bo chyba nie obowiązki?
- Nie. Wręcz uciekłem od instytutu i wszystkiego co z nim związane.
- Podać ci coś?
- Możesz podać coś wysokoprocentowego. Chcę na chwilę zapomnieć o wszystkim.
- Myślałam, że Nocni Łowcy nie powinni pić.
- Zapomnijmy, że jestem Nefilim dobra?Pokiwała głową na zrozumienie i postawiła przede mną pełny kieliszek przezroczystego trunku. Wypiłem cały na jeden raz.
- Dolejesz?
Spojrzała na mnie zaskoczona ale dolała kolejnej porcji trunku. Siedziałem tam aż do zamknięcia lokalu.
Dopóki Siedzialem czułem się dobrze. Jednak gdy musiałem wstać nogi odmówiły posłuszeństwa.
- Kurwa. Gdzie moja stela?
- Tutaj. Który run ci pomoże?Podwinąłem kawałek koszulki pokazując jej odpowiednią runę.
- Przecież stela powinna cię poparzyć. I nie działa pod twoim dotykiem.
- W mojej rodzinie byli Nefilim. Coś od nich odziedziczyłam. Run nie znam ani nie walczę serafickimi ostrzami. Bardziej czuję się wilkołakiem.Przyłożyła stele do runy. Mogłem teraz stanąć na nogi, ale jakbym miał iść byłoby ciężko.
>>Maia<<
Było mi go żal. Wiedziałam czemu się tak zachowuje. Nie pytałam jednak, bo wypił dość dużo. Mógł zrobić dużo rzeczy. Wzięłam go pod ramię i pomogłam mu dojść do instytutu.
- Ale mnie głowa boli.
- Nigdy nie widziałam żeby ktoś tyle wypił tak mocnego trunku.
- To zaszczyt. Chyba.Zaśmiałam się.
- Nie będziesz miała problemów, że pomagasz Nocnemu Łowcy?
- Jestem alfą. Niech spróbują.Teraz on się zaśmiał. Nagle jego telefon zawibrował. Wyjął go z kieszeni.
- Możesz mi powiedzieć kto dzwoni? Wszystko wokół mnie się kręci.
- Alec. Odebrać?
- Nie. Będzie mi prawił kazania, że moje zachowanie nie jest godne Nefilim. Nie moja wina. Prawda?
- Nie wiem dokładnie o co się posprzeczaliście.
- Magnusowi udało się określić gdzie jest Clary i Jonathan. Powiedział, że nie można im pomóc. To wyszedłem i nie wróciłem.Spojrzałam na niego. Widziałam w nim teraz tyle bólu.
Dostrzegłam instytut. Zauważyłam też, że runą słabnie, bo Jace'owi coraz trudniej się szło.
Czemu ja wogule pozwoliłam mu się tak upić?
Udało mi się z nim dojść do muru który odgradzał instytut od ulicy. Oparłam blondyna o mur już na terenie instytutu i pobiegłam do drzwi wejściowych.
- Jest tam ktoś?! Halo! Jestem Maia Robets. Alfa nowojorskiego stada! Potrzebuje pomocy!
Drzwi otworzyły się i zobaczyłam Isabelle.
- To coś pilnego? Aktualnie szukamy jednego z nas.
- Jeśli szukacie Jace'a to już nie musicie. O niego chodzi. Potrzebuję pomocy by donieść go tu.
- Na Anioła co się stało? Jest ranny?
- Uczuciowo jest bardzo ranny. Cieleśnie jest upity.Zaprowadziłam Izzy do siedzącego przy murze Jace'a.
- Jace! Ty debilu! Alec cię za to udusi!
- Mam to gdzieś!Spojrzałam na Izzy a ona na mnie. Razem pomogłyśmy mu wstać i zaprowadziłyśmy go do drzwi instytutu.
>>Clary<<
Zerwałam się szybko. Zobaczyłam, że leżę na łóżku pod kocem. Obok mnie stała tacka z szklanką wody i talerz naleśników z dżemem.
Wzięłam najpierw szklankę z wodą i wypiłam całą duszkiem. Wzięłam pierwszego naleśnika. Zjadłam 3 z chyba 10.
Wstałam pomału z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do szafy.
Zauważyłam że przybyło więcej ubrań w moim stylu. Wzięłam jeasny i czarna bluzę. Podeszłam do łóżka sięgnęłam po szkicownik.
- Muszę go schować zanim ktoś zrozumie jego znaczenie.
Ukryłam szkicownik i wyszłam z pokoju na poszukiwanie Jonathana.
![](https://img.wattpad.com/cover/265600758-288-k511961.jpg)
CZYTASZ
Nigdy cię nie opuszczę.
FanfictionInna opowieść nastoletniej Clary. Dziewczyna jedzie na szkolenie do Nowego Yorku i tam poznaje Isabelle, Alec'a, Magnusa i swoją miłość. Jednak problemy nie opuszczają Clary. Podczas pobytu doznaje chwil szczęścia jak i załamań. Szalony ojciec, śmie...