ROZDZIAŁ 89

75 6 1
                                    

>>Simon<<

Clary podeszła do mnie pomału lecz niepewnie. Nie usiadła jednak obok i ciągle trzymała blondyna za rękę.

- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie wiem.
- Wiesz i to doskonale. - wtrącił się Blondyn.

Spojrzałem na niego. Zastanowiłem się trochę i gdy miałem odpowiedzieć dostali wezwanie.

- Demony przy klubie Hardtall. Musimy iść Clary.

Dziewczyna Skinęła głową i już kierowali się do wyjścia.

Zostałem sam. Znowu. Nawet Church już przede mną uciekał. Opadłem na łóżko i zasnąłem.

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Potarłem oczy i poprawiłem okulary.

- Halo?
- Cześć nie przeszkadzam?

Odgarnąłem spadające włosy jedna ręką.

- Nie. Stało się coś?
- Potrzebuje twojej pomocy. Możesz przyjść?
- Zaraz będę.

Rozłączyłem się. Sięgnąłem po kurtkę i opuściłem instytut.

>>Clary<<

Kierowaliśmy się do miejsca gdzie dostaliśmy zgłoszenie.

Zaskoczyło mnie, Jace'a chyba też, że dołączyli nam do misji jakąś dziewczynę. Wiedziałam, że nazywa Julia Wayborn.(nazwisko pożyczone od Diany z Mrocznych Intryg)Wyglądała na doświadczoną i skupioną. Czułam się trochę niekomfortowo.

- To już niedaleko, broń w gotowości.

Cisze przerwał Jace. Wyciągłam zza pasa poranna gwiazdę. Muszę w końcu nadać mu jakąś krótsza nazwę.

- To miecz porannej gwiazdy?
- Eee. Tak.

Spojrzałam na Jace'a ale on wzruszył ramionami

- Tata mi o nim opowiadał. Mówił, że są dwa miecze porannej gwiazdy i jego ciemna połowa. Jasność i ciemność. Ty masz jasny.
- Mój brat ma drugi.

Julia wyglądała na zafascynowaną, przez co trochę się rozkojarzyła.

- Uważaj!

Krzyknął Jace i stanął przed nią odpierając ostrzem wielki pazur demona.

Wykorzystałam fakt, że demon był skupiony na ataku i okrążyłam go wbijając miecz po samą rękojeść w jego cielsko. Krew i posoka trysnęła we wszystkie strony.

W nasza stronę kierowały się kolejne kreatury. Nie zważając na wyżerającą skórę posoke przystąpiłam do ataku.

Podczas, gdy razem z Jace'm odpieralismy ataki demonów Julia stała z boku i patrzyła. Wszystkie moje myśli, że jest doświadczona i skupiona ulotniły się.

Kolejne demony upadały na ziemię dostając ataku spazmy i znikały. Czułam chłód walki w żyłach. Wirowałam i cięłam ostrzem kolejne cielska, a Jace dobijał je kolejnymi ciosami.

Czułam się jak w tańcu. Każdy krok był zgrany z krokiem partnera. Moje dłonie były już całe we krwi ale mocno trzymałam rękojeść.

- Jace! Pomóż! Tu są dwa!

To była Julia. Poczułam złość, że nic nie robi mimo, że ma broń.

- Masz broń! Użyj jej w końcu!

Demonów już nie przybywało ale zostały do pokonania jeszcze 4 bez tych które były przy Julii.

- Jace idź jej pomóc dam radę!

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz