ROZDZIAŁ 96

86 5 0
                                        

>>Clary<<

Krążyliśmy po ulicach Nowego Jorku już ponad godzinę, a jedyne otwarte restauracje nie zachęcały do wejścia. Postanowiliśmy więc iść do Mai z nadzieją, że poratuje nas czymś pysznym o tak później porze.

- Myślisz, że nie ma nas jeszcze dość?

Jace spojrzał na mnie.

- Nie mam pojęcia. Są jeszcze sklepy całodobowe i Jonathan.
- Czemu wcześniej na to nie wpadłeś?

Wzruszył ramionami. W tym samym momencie Doszliśmy do niewielkiej chińskiej knajpki. Już można było poczuć słony zapach sosu sojowego.

Czułam jak żołądek przyrasta mi do kręgosłupa.
Jace otworzył przede mną drzwi i wpuścił mnie do środka. Kierowałam się do naszego stolika, gdy stanęłam jak wryta.

Zza drzwi kuchennych wyszedł Simon. Nasze spojrzenia się spotkały. Zaczęłam na oślep szukać dłoni Jace'a, a gdy ją znalazłam mocno ją objęłam.

- Simon. Myślałam, że wyjechałeś. Nie widziałam cię od czasu odzyskania moich wspomnień.

Czułam jak nogi się pode mną uginają.

- Maia mnie przenocowała przez te dni. Pozwoliła mi tu trochę popracować żebym mógł z czymś zacząć.
- Jak to? Jesteś Nocnym Łowcom. Zarabiasz wykonując obowiązki.

Simon próbował się uśmiechnąć ale mu nie wyszło. A ja czułam, że muszę usiąść.

- Może usiądźmy?

Skinął głową a ja podeszłam do stolika i Usiadłam na małej kanapie.

- Co miałeś na myśli?
- Bo widzisz Clary... Nakładając na nas tą runę, za co na prawdę przepraszam, złamałem dość ważne prawo. Clave narzuciło mi stosowną do tego czynu karę... Nie mogę wykonywać obowiązków Nocnego Łowcy.
- Na jak długo?

Simon zaczął nerwowo bawić się własnymi palcami. Ręce mu się trzęsły. Spojrzałam na Jace'a.

- Pójdziesz po wodę dla nas?

W innej sytuacji rzuciłby sarkazmem albo przyniósłby wodę tylko mi. Ale teraz mogłam być pewna, że nie zrobi żadnej z tych rzeczy. Skinął lekko głową i pokierował się w stronę lodówki z napojami.

- Simon.
- Zostanę pozbawiony run Clary. Już nie będę Nefilim. Będę przyziemnym.

Nie mogłam uwierzyć. Nie ważne co zrobił, jakie błędy popełnił, był moim przyjacielem. Poczułam jak łza spływa po moim policzku.

- Nie. Nie zgadzam się. Jesteś moim przyjacielem, najlepszym i nie zgadzam się! Słyszysz? Nie pozwolę na to!
- Nie cofnę czasu!

To był pierwszy raz gdy podniósł na mnie tak głos. Kątem oka dostrzegłam jak Jace piorunuje go za to wzrokiem.

- Clary. Nigdy nie żałowałem niczego tak bardzo jak tego, że cię zraniłem. Nie wybaczę sobie tego. Kara jest odpowiednia
- Ale ja ci wybaczam. Słyszysz? Każdy popełnia błędy te większe i mniejsze. Ja też. Każdy. Ale. Każdy zasługuje na drugą szansę.
- Nie ja... Muszę wracać do pracy.

Simon zniknął za drzwiami do kuchni. Do stolika wrócił Jace. Ledwo zdążył usiąść a ja już chowałam twarz w jego objęciach. Łzy płynęły same.

- Mogę mu jakoś pomóc? Powiedz, że jest sposób. Proszę.
- Teraz ci nie powiem, bo nie wiem. Mogę spytać Roberta czy w takiej sytuacji można coś zrobić.
- Mógłbyś?
- Dla ciebie zrobiłbym wszystko.

Nigdy cię nie opuszczę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz