*Louis*
Zbudził mnie głośny dźwięk i w pierwszej chwili nie wiedziałem, co się dzieje. Dopiero po kilku sekundach zorientowałem się, że ktoś do mnie dzwoni i sięgnąłem po swój telefon. Oślepiło mnie jasne światło z wyświetlacza, ale zdołałem zobaczyć, że dzwoni Cassandra i niemal natychmiast usiadłem, prawie całkowicie rozbudzony. Nie rozmawiałem z nią od wczoraj, od czasu, gdy ją skrzywdziłem, ponad dobę. To ja dzwoniłem do niej, nie raz, a ona w ogóle nie odbierała, więc bardzo mnie to zaskoczyło, że teraz chce ze mną rozmawiać. Nie mam pojęcia, dlaczego akurat w środku nocy, ale jeśli to szansa, żeby usłyszeć jej głos i być może, minimalnie, by na spokojnie się dogadać, to nie jestem w stanie zawahać się ani trochę.
- Cass? – Odebrałem z mocno bijącym sercem, próbując oddychać w miarę spokojnie.
- Oo... a jednak odebrałeś. – Usłyszałem je rozbawiony głos. – To słuchaj, nie tylko ty masz popieprzone życie, dobra?
- Ale... co ty chcesz mi powiedzieć przez to?
- Oo... nie wiesz? A to dziwne. Co się stało, panie prezesiku?
- Cass, możesz zacząć mówić normalnie? Wiem, że to, co zrobiłem, było...
- Brutalne? Okrutne? Chore? Czekaj... Bolesne? Zgadza się. Nic nowego, ale bić mnie nie musiałeś.
- Nie...
- Oj, skończ pieprzyć. Skończ pieprzyć, dobra, Tomlinson?
- To ty do mnie zadzwoniłaś – odparłem ciszej, zaczynając coraz bardziej zastanawiać się, jaki w tej chwili ta rozmowa nabiera sens.
- I co z tego? Nie po to, żeby ciebie słuchać, a wygarnąć ci... – przerwała, a do moich uszu dobiegł głośny huk po drugiej stronie słuchawki i dźwięk obijania szkła. Coś jakby... przewróciła się.
- Cholera... – syknęła, zapewne sama do siebie, więc nasłuchiwałem, żeby dowiedzieć się, co tam się stało. – Cholerne wino... – doszło cicho do moich uszu i od razu połączyłem ze sobą fakty.
- Czekaj... ty jesteś pijana?
- Skąd taki pomysł przyszedł ci do głowy? – prychnęła, w tle mogłem usłyszeć, że toczy się przynajmniej kilka szklanych butelek.
Kurwa, nie jest najlepiej. I to przeze mnie, ja doprowadziłem ją do takiego stanu.
- Ile wypiłaś?
- Nic nie piłam?
- Cassandra...
- Nie Cassandruj mi tu.
- Ile poszło butelek? – zapytałem spokojnie, zaczynając się poważnie martwić. Oparłem czoło na dłoni i czekałem na jej odpowiedź.
- Nie wiem, nie liczyłam – wyrzuciła z siebie, po czym prędko zaczęła się śmiać. – Uspokajacze przestały działać, więc czymś musiałam to zastąpić, nie sądzisz?
- Mieszałaś leki z alkoholem?
- Fajnie by było, niezła jazda i skończyć raz na zawsze ze sobą. Całkiem jak ty z dragami, nie? Jednak Liam zapomniał dać mi coś do domu i te ze wczoraj już rano przestały działać.
- Ty pijesz od rana? – zapytałem oszołomiony, nieświadomie podnosząc głos, po czym spojrzałem na zegar i zauważyłem, że prawie dochodzi północ.
- A co to za różnica? I tak nikogo nie obchodzę i...
- Mnie obchodzisz – przerwałem jej, wstając z łóżka.
CZYTASZ
ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)
FanfictionPo trzech latach... Ich ponowne spotkanie. Tym razem to nie będą już znajomi. Tym razem poznają się na poważnie. Dwie tajemnice. Jedna przykryta tatuażem, druga ciszą wokół imienia. Dwie największe firmy, dwie kryminalne dusze. I dwoje ludzi, któryc...