ROZDZIAŁ 38. 'ZDAJE SIĘ, ŻE MAMY PROBLEM'

37 1 0
                                    

*Louis*

Literki w wyświetlaczu mojego telefonu zlewają się w jedno, ale czy to się liczy w ogóle? Ważny jest fun, zabawa, ważne jest to, co tu i teraz. A Floryda dołącza właśnie do mojej niedługiej listy miejsc na świecie, w których upiłem się i to dość porządnie, by zacząć powoli lekko się zataczać. Kilka dni w tym stanie było przeznaczonych przez nas na poznanie tego miejsca, a wraz z przyjściem weekendu trzeba było uczcić jakoś to, że w ogóle się tu znaleźliśmy. A czy jest jakiś lepszy sposób niż sobotni wieczór w klubie, z toną alkoholu z moją dziewczyną? Tylko ja, ona, a wszyscy ludzie wokół mogą iść się wypchać. Najważniejsza jest chwila, która pozostanie w mojej pamięci na długo. Albo i może nie... Jest duże prawdopodobieństwo, że do jutrzejszego poranka może wylecieć mi z pamięci wszystko, co wydarzyło się po naszym wyjściu z hotelu.

Kurwa... no i po cholerę ja aż tak bardzo się upiłem? Może i rzeczywiście przesadziłem? Chociaż... nie, w dupie mam to w tym momencie. Alkohol, zabawa, muzyka dudniąca wokół...to jest to, to właśnie definiuje moje życie w stu procentach. O tych innych procentach też myślę.

- No i co? – Śmieje się Cass obok mnie. – Która godzina? – przekrzykuje muzykę, szturchając mnie przy tym, przez co drink, który miałem w dłoni wylewa mi się na spodnie. Nie obchodzi mnie to jednak i nie zwracam na to w ogóle uwagi, a jedynie mrużę oczy, próbując wyostrzyć obraz przede mną, jednak na niewiele mi się to zdaje. – Louis! – krzyczy wprost do mojego ucha rozbawiona szatynka, zarzucając ręce na moją szyję.

- Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą, także zaczynając się śmiać. Sam nawet nie wiem, z czego tak właściwie się śmieję.

- Nie oszukuj, kochasiu. – Przekręca moją głowę w swoją stronę i patrzy mi prosto w oczy.

Ledwo napotykam jej wzrok, bo wszystko jest lekko zamglone, ale dostrzegam, że jej oczy są niemal czarne i błyszczące, prawie jak u kotka.

Przejeżdża paznokciem po moim policzku i patrzy na mnie z głupim uśmieszkiem. Jej policzki są całkowicie zaróżowione, zapewne jak i moje po takiej ilości mocnych trunków. Spróbowaliśmy tu chyba niemal wszystkich drinków z listy i stwierdzam, że mają bardzo atrakcyjną ofertę w tym klubie. Za atrakcyjną.

- Taak... litery mi się zamazują, ale to ja oszukuję – bąknąłem, na co uniosła telefon z mojej dłoni i sama na niego spojrzała.

- Nie widzisz, że jest jedenasta?

- O jedenastej to my przyszliśmy. – Uniosłem jedną z brwi i szerzej otworzyłem oczy, sam zdziwiony tym, ile my tak właściwie możemy już tu być.

- Kurwa... jest źle w takim razie – mruknęła. – To która może być?

- Pytasz pijanego?

Spojrzała na mnie i zamknęła oczy, odchylając głowę do tyłu. Kolorowe światła migające w całym klubie padały na jej twarz i ukazywały to, jak w tej chwili wstawiona jest. Ze mną raczej inaczej nie jest.

- Dobra, trzeba iść, zanim zrobi się jasno i mój braciszek się obudzi.

- Nagle przejmujesz się nim? – Zmrużyłem jedno oko.

- Ćśś... – Przyłożyła palec wskazujący do ust. - Jestem starszą, odpowiedzialną siostrą...

- O, to żeś teraz powiedziała – wtrąciłem.

- Spadamy. – Pociągnęła mnie za rękę, wstając. – Zanim zorientuje się, że nas nie ma – zaczkała i potknęła się o nogę stolika, zrzucając z niego prawie wszystko, co się na nim znajdowało, przez co oboje głośno się zaśmialiśmy. – A ty zapłaciłeś w ogóle?

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz