ROZDZIAŁ 59. „GDY DZIECKO RODZI SIĘ... WARTO CZEKAĆ"

46 1 0
                                    

*Cassandra*

Myślałam, że to będzie strasznie mi się dłużyło takie lenienie się i dosłownie nic nie robienie, a jednak zaczyna mi się to podobać, że w końcu mam czas dla siebie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio obejrzałam tyle seriali, ale porządnie się wkręciłam. Nie wiem, jak zmuszę się do tego, by wrócić do pełnych obowiązków związanych z firmą, ale póki co, korzystam z tego, że jestem, jako tako, na urlopie macierzyńskim. Bo kiedy odpoczywać, jak nie teraz? Wiem, że jak urodzi się dziecko, będę miała tyko garstkę tego snu i wolnych chwili, więc do czasu, gdy mam szansę na pewnego rodzaju relaks, doceniam to. Fajne przy tym jest to, że mogę robić zakupy nie wychodząc z domu albo wysyłam po nie kogoś. No i tak, oczywiście, jest i teraz. Spisałam Louisowi długą kartkę, co ma kupić i mam nadzieję, że poradzi sobie ze znalezieniem tych rzeczy. Chyba że woli, żebym tłukła się z nim po sklepach i tyle chodziła, by się zmęczyć, w co szczerze wątpię.

Gwałtownie zatrzymałam się przed wejściem do kuchni, kiedy dotarły do mnie słowa Louisa skierowane do chłopaków, z czego wnioskuję, że pewnie nie miałam tego słyszeć.

- Stary, jest świetna. Musi przyjechać jeszcze raz i to powtórzyć – usłyszałam, jak kogoś zachwala i znacznie uniosłam brwi. Nie kogoś, a raczej jakąś kobietę.

- I myślisz, że się zgodzi? – Zaśmiał się Niall, a w tle o blat uderzyła stawiana miska.

- Dla mnie zrobi w tej sytuacji wiele – przyznał z pewnością siebie, jednak ja dalej nie byłam całkowicie pewna, o co biega.

- Aż tak dobrze odwaliła swoją robotę? – usłyszałam teraz Zayna pytającego przez śmiech.

- Nie wiesz nawet jak.

- Ty to masz kontakty, Tomlinson. Nigdy bym nie podejrzewał.

- Ale Cassandra ma się nie dowiedzieć, jasne? Niech żaden z was nie piśnie słowa, bo pogadamy inaczej – ostrzegł chłopaków szatyn, a mi automatycznie w głowie włączyła się czerwona lampka.

Byłam już niemal pewna, co się święci. Nie chciałam wierzyć swoim uszom, ale wierzyłam.

- Spokojna głowa, masz to jak w banku.

- Dużo bierze za takie coś? Może do mnie też by przyjechała.

- Pytaj jej, stary. Ja mam wszystko za friko. – Roześmiał się mój narzeczony i wtedy stanęłam w przejściu do kuchni.

Zmierzyłam ich wszystkich wzrokiem, oczekując wyjaśnień. Niall i Zayn popatrzyli na mnie trochę zdziwieni, jakby chcieli ukryć fakt, że z czymś się wygadali.

- O czym mam się nie dowiedzieć? – zapytałam poważnie, przenosząc wzrok na szatyna, który, dopiero gdy mnie usłyszał, odwrócił się ku mnie. Wyglądał jakby go zatkało, nie wiedział, co ma powiedzieć. I szczerze mówiąc, ja też nie wiedziała, jak miałam z nim rozmawiać w tej sytuacji.

- Louis, o czym mam się nie dowiedzieć? – powtórzyłam pytanie, robią kilka kroków do przodu. Zacisnęłam mocno szczęki i z całej siły próbowałam się nie rozpłakać.

- Cassandra, to nie tak...

- A jak?! – krzyknęłam mimowolnie i zauważyłam, jak głęboko przełyka ślinę. Tu go miałam. – Zdradzasz mnie? – Mój głos zadrżał, a jego oczy automatycznie znacznie się powiększyły.

- Co? – wyszeptał, podchodząc do mnie bliżej.

- Kto jest świetny? Kto ma przyjechać jeszcze raz i co powtórzyć? – pytałam nerwowo, trzymając ręce w gotowości, by w każdej chwili móc go odsunąć od siebie.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz