ROZDZIAŁ 37. 'TYLKO Z TOBĄ CHCĘ IŚĆ PRZEZ ŚWIAT'

27 1 0
                                    

*Cassandra*

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień przez moją młodszą siostrzyczkę. Już dawno nie widziałam jej tak podekscytowanej. Sama, szczerze mówiąc, również nie oczekiwałam, że będę miała okazję zobaczyć ją w tak młodym wieku na ogromnej scenie jednej z najlepszych szkół muzycznych w Londynie. To nie lada wyzwanie dostać się na nią i móc zaśpiewać, to wręcz cud, a jeszcze nie mając skończonych nawet dziesięciu lat... to coś niewyobrażalnego. Tylko nieliczni mają szansę zaprezentować się tu. To, że Maddie już teraz ma szansę chociażby być w tym miejscu, świadczy o jej niewyobrażalnie wielkim talencie. Nie mogłabym być bardziej z niej dumna. Jest w szkole muzycznej dopiero kilka tygodni, jednak dano jej tą szansę i zdaję sobie sprawę z tego, że nie osiągnęłaby tego tak wcześnie, jeśli nie wysłałabym jej do tej szkoły i nie pokryła jej kosztów. W tej chwili nie żałuję żadnej, powtarzam: żadnej, decyzji, która decydowała o życiu mojej siostry. Wiem, że zajdzie daleko z takim głosem. Wiem, jak bardzo kocha śpiewać i jak bardzo uwielbia występować przed publicznością, pomimo tego, jak młodziutka jest. I wiem też, jak bardzo cieszy ją, że jesteśmy tu całą rodziną, nawet z Louisem, którego także prosiła, by się tutaj pojawił, a gdy się zgodził – wykrzyknęła, że jest najlepszy. Już teraz mam pewność, że mój chłopak jest akceptowany przez całą moją rodzinę i tak ogromnie mnie to uszczęśliwia, bo nie żyję w związku, którego inni nie pochwalają, nawet moim przyjaciele.

To zadziwiające, jak tak prędko wszyscy moi bliscy go polubili. I chyba najbardziej obawiałam się tego, czy mama przyjmie to do wiadomości, biorąc pod uwagę to, jak cierpiałam po utracie dziecka, a jego nie było obok. Nie spodziewałam się nawet, że kiedyś znów się spotkamy i na dodatek będziemy razem. Los uwielbia płatać mi figle. Całe szczęście, że nie zawsze są one przykre, przygnębiające i pojawiają się takie, które uszczęśliwiają nie tylko mnie.

- Jesteś pewna, że nie zostali wciąż na widowni? – zapytał Louis, mocno ściskając mnie za rękę, bym nie zgubiła mu się w tłumie ludzi, chcących przedostać się również do innych wykonawców dzisiejszego wieczoru.

Szedł przodem i było mi to bardzo na rękę, że to on prowadził mnie, bo to on był wyższy, a przez tyle osób w budynku moja widoczność była znacznie ograniczona, żeby nie powiedzieć, że całkowicie.

- Widziałam, jak Jake wskazywał mi, że idą z mamą już za kulisy – wyjaśniłam. – Nie jestem ślepa – dodałam.

- Polonizowałbym –mruknął, co, niestety dla niego, usłyszałam, za co dostał ode mnie kuksańca w bok. - Aua, przepraszam – syknął, krzywiąc się. – Żartowałem przecież – mówił, wciąż idąc przodem.

- Nie naśmiewa się z moich okularów korekcyjnych – wypomniałam mu.

– Do twarzy ci w nich – wspomniał, na co przewróciłam oczami, jednak on i tak nie mógł tego zauważyć.

Czasem noszę okulary, ale tylko czasem, kiedy już oczy za bardzo mnie bolą, i głownie w domu albo u Louisa. Chociaż nie wyglądam w nich źle, nie lubię w nich chodzić. Może nie tyle co nie lubię, a nie przepadam.

- Dobrze, miałaś rację, są tu – odezwał się ponownie szatyn, kiedy znaleźliśmy się w szerokim korytarzu za kulisami.

Wyjrzałam zza jego pleców i rzeczywiście dostrzegłammoją rodzinę, a nim się obejrzałam, Maddie przybiegła do nas i wskoczyła w moje ramiona.

- Jesteście! – pisnęła uradowana, kiedy uniosłam ją, by pocałować w jej policzek. – Podobało się wam? – zapytała przejęta, szeroko otwierając oczy.

- No pewnie, brzdącu. – Louis przybił jej z uśmiechem piątkę, a potem ona spojrzała na mnie, wyczekując mojej reakcji.

- Było wspa-nia-le- wyszeptałam, by podkreślić wagę swoich słów i spojrzałam jej głęboko w oczy. Zawsze, gdy tak robię, ona mi wierzy, ufa i wie, że może na mnie polegać w każdej sytuacji oraz, że ja jej nie okłamuję.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz