ROZDZIAŁ 39. 'SPRAW, BY MOJE ŻYCZENIE SIĘ SPEŁNIŁO'

28 1 0
                                    

*Cassandra*

- Jake, błagam cię, uważaj, na litość boską – powiedziała przerażona nasza mama, wchodząc do salonu i widząc swojego syna walczącego z dekoracjami choinkowymi.

Mówiąc, że walczy, chodziło mi mianowicie o to, że stoi na krześle, które w dodatku niebezpiecznie się chwieje i usiłuje założyć na czubek drzewka gwiazdkę.

- Wszystko pod kontrolą – zapewniłam, stojąc tuż obok niego w razie, gdyby spadł, jednak sama nie wierzyłam za bardzo w te słowa. Miejmy nadzieję, że jak coś, zdążę go złapać. – Mamo, będziesz miała coś przeciwko temu, jakbym na chwilę później gdzieś wyskoczyła? Wrócę odpowiednio wcześnie, żeby pomóc ci z przygotowaniami – powiedziałam, kończąc odplątywać łańcuch choinkowy. Oby jednak Jake nie miał zamiaru spadać, bo nie mam wolnych rąk.

- Oczywiście, że nie. Dlaczego w ogóle pytasz? Już dawno skończyły się czasy, żebyś musiała prosić mnie o wyjście z domu. – Zaśmiała się cicho, uprzątając stół. – Zresztą wątpię, że kiedykolwiek musiałaś to robić – westchnęła. – To ty stałaś się głową rodziny – dodała ciszej, jakby uważała, że to przez nią musiałam szybciej dorosnąć. A wcale tak nie było.

- Mamo, daj spokój – skarciłam ją delikatnie. – Wszyscy wiemy, jak było. Musimy wracać do tego tematu? W święta? Powspominajmy coś milszego – zaproponowałam.

- Masz rację. – Uśmiechnęła się, zaczynając wycierać blat stołu. – To gdzie niesie moją, już nie taką małą, Cassie?

- Louis ma dziś urodziny – odpowiedziałam ciszej, zagryzając jedna wargę.

- W wigilię? To nietypowe, pewnie dostaje prezenty podwójnie – zażartowała.

- Tego nie wiem – przyznałam, zaczynając wieszać łańcuch, gdy Jake, dzięki Bogu, zszedł już z tego krzesła i z pozytywnym skutkiem zawiesił ozdobę na czubku choinki.

- To niewiarygodne, jak bardzo kochasz tego chłopaka – odezwała się po chwili ciszy, więc przeniosłam bez słowa wzrok na nią. – Coraz częściej emanujesz radością, jeśli z nim jesteś, mówisz lub myślisz o nim. Nic, tylko patrzeć na twój uśmiech, którego on jest powodem. Jedź potem do niego i nie spiesz się.

- Chciałam jedynie złożyć mu osobiście życzenia. On zresztą pewnie ma juz gości, więc nie chcę przeszkadzać. Poza tym, nie wiem jeszcze, czy pojadę, nie chcę im przeszkadzać i...

- Hej, Cassie – przerwała mi mama, gdy zaczęłam szybciej mówić. – Spokojnie, tak? Po prostu zadzwoń do niego i zapytaj, czy nie ma nic przeciwko. To twój chłopak, więc na pewno ucieszy się, że fatygujesz się do niego w święta, zostawiając nas...

- Mogę zostać z wami...

- Nie, nie – wtrąciła sie szybko. – Spędzimy ze sobą jeszcze dużo czasu, a Louis z pewnością chciałby cię zobaczyć, tylko nie chce się narzucać, bo to święta. Rozmawiałaś z nim dzisiaj?

- Tylko rano, ale gdzieś się spieszył, więc mówił, żebym potem zadzwoniła.

- Więc na co czekasz? Zostaw tą choinkę i idź pogadać – podeszła do mnie i zabrała mi łańcuch z dłoni. – No, już.

- Super. – Szeroko się uśmiechnęłam. – Jeszcze nie widziałam, żebyś tak pokochała mojego chłopaka. Nawet z Nickiem tak nie było.

- Widocznie nie był jednak dla ciebie odpowiedni.

- Widocznie – przyznałam. – Ale to jeszcze nic nie oznacza, mamo, tak? Musisz o tym wiedzieć. Jesteśmy razem dopiero 3 miesiące.

- Ależ oczywiście – mruknęła, nie bardzo przekonana do moich słów.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz