ROZDZIAŁ 36. 'NIE POTRAFIĘ ZŁA NA CIEBIE BYĆ'

24 1 0
                                    

*Cassandra*

- Louis, gdzie ty mnie zabierasz? Późno jest – jęknęłam, obserwując, jak światła uliczne, billboardy, szyldy sklepów, lampy w oknach migają za szybami auta.

Podparłam głowę na dłoni i lekko przymknęłam oczy, kiedy oślepiało mnie coraz bardziej. Prawdopodobnie działo się tak przez to, że byłam już zmęczona i moje oczy pragnęły się już całkowicie zamknąć i wolałabym odpocząć, a nie pędzić teraz samochodem przez Londyn do nieznanego mi celu.

- I o to właśnie chodzi – odpowiedział, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.

Spojrzałam na niego jak na wariata, unosząc wyżej brwi.

- Zamierzasz mnie gdzieś zabić, zgwałcić czy od razu zakopać żywcem, żeby nikt nie zobaczył? – zapytałam posępnie.

- Jezu, mówisz tak, jakbyś mnie nie znała, a jesteś ze mną już długo. Albo mi nie ufasz, albo masz poważny uraz głowy – stwierdził, na co z powrotem odwróciłam się do okna po mojej stronie, wzruszając ramionami.

- Może i tak. Wszystko możliwe po nieustającej pracy.

- Właśnie dlatego chcę cię zabrać gdzieś, gdzie nie będziesz musiała o tym myśleć. W końcu jest piątek, weekend się zaczyna.

- Zabierasz mnie gdzieś w ciemną noc? – zapytałam podejrzliwie.

- No.

- To naprawdę jest dziwne.

- Jak mam cię zabrać gdzieś w dzień, jeśli ciągle jesteś w firmie?

- Wiesz, jak wygląda sprawa z firmą. Nie mogę...

- Wiem, dlatego daj mi tą jedną noc, żeby pojechać w miejsce, które tak ci się podobało. Gdzie prawie nigdy nie ma ludzi. Będziemy tylko ty, ja i księżyc. Jak podoba ci się taka wizja?

- Mhm... może być ciekawie – wymruczałam, siadając wygodniej.

Zsunęłam rękawy swojego swetra na dłonie i wtuliłam się w fotel. W aucie było przyjemnie ciepło, że miałam ochotę zasnąć, ale wiedziałam, że muszę jeszcze trochę wytrzymać.

- Jesteś zmęczona? – zapytał, spoglądając na mnie.

- Trochę – przyznałam cicho, nie spodziewając się tego, co zamierza.

- Zaraz nie będziesz – odpowiedział pewnie, a ja zauważyłam, że przyspieszamy i to dość bardzo, na co momentalnie otworzyłam szerzej oczy.

- Co ty robisz? – zapytałam zaniepokojona.

- Mówiłaś, że jesteś zmęczona, więc próbuję cię rozruszać. Jak będę jechał tak mozolnie, to zaraz mi tu zaśniesz, a nie o to mi chodzi.

- Ale to nie jest cholerny pościg, nikt nas nie goni. Jedziesz, jakbyśmy uciekali z jakiejś akcji.

- Muszę cię trochę pobudzić do życia adrenaliną.

- Są inne sposoby na to, żebym nie spała – powiedziałam głośniej i ostrzej, dostrzegając, że liczby na liczniku znacznie wzrastają.

- Ale ten wydaje mi się jakiś fajniejszy. – Wzruszył ramionami, sprawnie wymijając kolejne pojazdy. – A jak otworzysz jeszcze okno to...

- Nie będę otwierać żadnego okna. Nie wiesz, jaki mamy miesiąc? Nie mam zamiaru chorować, odpowiada mi to ciepło tutaj – uparłam się.

- Oj, daj się porwać chwili, Cass. – Zaśmiał się, w dalszym ciągu nie zdejmując nogi z gazu. Uśmiechał się, jakby w głowie rodził mu się szalony pomysł i chyba zaczynało mnie to powoli przerażać.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz