*Cassandra*
- Louis, gdzie ty mnie zabierasz? Późno jest – jęknęłam, obserwując, jak światła uliczne, billboardy, szyldy sklepów, lampy w oknach migają za szybami auta.
Podparłam głowę na dłoni i lekko przymknęłam oczy, kiedy oślepiało mnie coraz bardziej. Prawdopodobnie działo się tak przez to, że byłam już zmęczona i moje oczy pragnęły się już całkowicie zamknąć i wolałabym odpocząć, a nie pędzić teraz samochodem przez Londyn do nieznanego mi celu.
- I o to właśnie chodzi – odpowiedział, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
Spojrzałam na niego jak na wariata, unosząc wyżej brwi.
- Zamierzasz mnie gdzieś zabić, zgwałcić czy od razu zakopać żywcem, żeby nikt nie zobaczył? – zapytałam posępnie.
- Jezu, mówisz tak, jakbyś mnie nie znała, a jesteś ze mną już długo. Albo mi nie ufasz, albo masz poważny uraz głowy – stwierdził, na co z powrotem odwróciłam się do okna po mojej stronie, wzruszając ramionami.
- Może i tak. Wszystko możliwe po nieustającej pracy.
- Właśnie dlatego chcę cię zabrać gdzieś, gdzie nie będziesz musiała o tym myśleć. W końcu jest piątek, weekend się zaczyna.
- Zabierasz mnie gdzieś w ciemną noc? – zapytałam podejrzliwie.
- No.
- To naprawdę jest dziwne.
- Jak mam cię zabrać gdzieś w dzień, jeśli ciągle jesteś w firmie?
- Wiesz, jak wygląda sprawa z firmą. Nie mogę...
- Wiem, dlatego daj mi tą jedną noc, żeby pojechać w miejsce, które tak ci się podobało. Gdzie prawie nigdy nie ma ludzi. Będziemy tylko ty, ja i księżyc. Jak podoba ci się taka wizja?
- Mhm... może być ciekawie – wymruczałam, siadając wygodniej.
Zsunęłam rękawy swojego swetra na dłonie i wtuliłam się w fotel. W aucie było przyjemnie ciepło, że miałam ochotę zasnąć, ale wiedziałam, że muszę jeszcze trochę wytrzymać.
- Jesteś zmęczona? – zapytał, spoglądając na mnie.
- Trochę – przyznałam cicho, nie spodziewając się tego, co zamierza.
- Zaraz nie będziesz – odpowiedział pewnie, a ja zauważyłam, że przyspieszamy i to dość bardzo, na co momentalnie otworzyłam szerzej oczy.
- Co ty robisz? – zapytałam zaniepokojona.
- Mówiłaś, że jesteś zmęczona, więc próbuję cię rozruszać. Jak będę jechał tak mozolnie, to zaraz mi tu zaśniesz, a nie o to mi chodzi.
- Ale to nie jest cholerny pościg, nikt nas nie goni. Jedziesz, jakbyśmy uciekali z jakiejś akcji.
- Muszę cię trochę pobudzić do życia adrenaliną.
- Są inne sposoby na to, żebym nie spała – powiedziałam głośniej i ostrzej, dostrzegając, że liczby na liczniku znacznie wzrastają.
- Ale ten wydaje mi się jakiś fajniejszy. – Wzruszył ramionami, sprawnie wymijając kolejne pojazdy. – A jak otworzysz jeszcze okno to...
- Nie będę otwierać żadnego okna. Nie wiesz, jaki mamy miesiąc? Nie mam zamiaru chorować, odpowiada mi to ciepło tutaj – uparłam się.
- Oj, daj się porwać chwili, Cass. – Zaśmiał się, w dalszym ciągu nie zdejmując nogi z gazu. Uśmiechał się, jakby w głowie rodził mu się szalony pomysł i chyba zaczynało mnie to powoli przerażać.
CZYTASZ
ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)
FanficPo trzech latach... Ich ponowne spotkanie. Tym razem to nie będą już znajomi. Tym razem poznają się na poważnie. Dwie tajemnice. Jedna przykryta tatuażem, druga ciszą wokół imienia. Dwie największe firmy, dwie kryminalne dusze. I dwoje ludzi, któryc...