ROZDZIAŁ 26. 'KOCHAJ MNIE'

73 3 9
                                    

*Cassandra*

- Zrób sobie detoks od słodyczy na przynajmniej tydzień, co? - wysunął propozycję Niall, a ja jęknęłam.

- Zabójca, po prostu – mruknęłam, biorąc spod ściany swoją sportową torbę. - Dlaczego ty mi to robisz?

- Słuchaj, sama chciałaś schudnąć, to teraz mi nie kombinuj. Choć i tak uważam, że jesteś już wystarczająco szczupła, więc nie wiem, co ci się nie podoba w twojej figurze.

- Może ty mnie widzisz chudą, ale ja siebie jeszcze nie.

- Nie przesadzaj, dobra? Masz niezłe ciało, masz się czym pochwalić.

- Czy ty mi coś sugerujesz? - Uniosłam brwi, a na usta wpłynął mi uśmiech. - Uważasz, że mam niezłe ciało, tak?

- Przez tydzień nie jesz słodyczy, zrozumiano? - Zaśmiał się, unikając odpowiedzi. - Zero.

- O Jezu... dobra – ponownie jęknęłam. - A co z sokami i owocami?

- To możesz. Chodzi mi o sztuczny cukier, wykorzystywany w słodyczach.

- Rany... jesteś bardziej surowy niż byli moi nauczyciele w szkole.

- Jestem trenerem personalnym, taki mam być. Czego się spodziewałaś?

- Spodziewałam się, że bardziej skupisz się na ćwiczeniach, a nie na mojej diecie. Mógłbyś być dla mnie bardziej wyrozumiały. Wiesz doskonale o tym, że nie cierpię sportu, a przed treningami z tobą nie ćwiczyłam co najmniej rok, jak nie więcej.

- Dlatego zaczynamy od przerwy od cukru. - Uśmiechnął się złośliwie, gdy otworzyłam drzwi od siłowni. - Dasz radę.

- Kłóciłabym się o to. A co tu się stało? - zapytałam, otwierając szerzej oczy, kiedy wyszłam na korytarz. Wokół stało pełno tekturowych pudeł, ewidentnie po brzegi zapełnionych.

- Ale o co ci chodzi? - Zmarszczył czoło i wyszedł za mną z siłowni. - A, to. Pewnie chłopaki poznosili już rzeczy Zayna z góry – wyjaśnił, na co jeszcze szerzej otworzyłam oczy.

- Wy go wyrzucacie?

- No co ty. Wyprowadza się. - Popukał się w czoło, nie kryjąc rozbawienia.

- Czyli, że zmieścił się w czasie, który dał mu Louis? - Zaśmiałam się.

- Najwyraźniej. - Wzruszył ramionami.

- Przynajmniej zainwestował w coś pieniądze z gangu. A gdzie się przeprowadza?

- Znalazł sobie jakąś rezydencję, gdzieś niedaleko. Właściwie, to chyba nawet jest to samo osiedle. Zamieszka ze swoją dziewczyną.

- Pewnie Louis się cieszy, że chociaż jego się pozbędzie, co? - Ponownie się roześmiałam.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo.

- A ty? - Kiwnęłam do niego głową.

- Co ja? Czy się cieszę?

- Nie. Kiedy ty się wyprowadzasz?

- A mi się nigdzie nie spieszy, dobrze mi tu. - Uśmiechnął się.

- Nie boisz się, że tobie też Louis postawi ultimatum czasowe?

- Dlaczego miałbym się bać? Jemu to na rękę, trenuję go w domu. Tak to ktoś z nas dwojga musiałby dojeżdżać. Jestem bezpieczny. Tak samo jak Liam, bo jest lekarzem, więc jemu, tak jak i innym, jest potrzebny często tu na miejscu. I jeszcze Josh.

- To Josh jest lekarzem? - zadziwiłam się odrobinę.

- Kończy studia. To dobrze, bo czasem Liam tu sam nie wyrabia, jeśli coś się nam stało na akcji. Raz w ogóle nie było go, więc potrzebujemy takiej rezerwy.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz