ROZDZIAŁ 35. 'NIE ZAWRÓCĘ, BĘDĘ ZA TOBĄ, NAWET GDY PÓJDZIESZ'

23 1 0
                                    

*Cassandra*

Zaparkowałam pod ogromnym wieżowcem firmy Apple, wciąż w lekkim szoku, że osobiście znam właściciela tego imperium i na dodatek jest on moim chłopakiem. W całym swoim życiu nie zdołałabym sobie czegoś takiego wyobrazić, a co gorsza wierzyć, że mnie to kiedyś spotka. Kto pomyślałby o czymś takim? Z punktu widzenia zwykłego człowieka, to wręcz nierealne. Apple to jedna z najpotężniejszych firm na świecie, co prowadzi do tego, że i osoba Louisa jest równie potężna. To tak, jakby mieli we władaniu cały świat elektroniki. Gdyby ktoś kiedyś, zanim to wszystko się wydarzyło, powiedział, że będę znała właściciela Apple – wyśmiałabym go z miejsca. A teraz co? Teraz, gdy stoję pod tą firmą, nagle czuję przerażenie tym wszystkim. Jestem tu dopiero drugi raz, a właśnie w tym momencie patrzę na ten monumentalny budynek jakbym widziała go pierwszy raz, nie wierząc, że to rzeczywiście ja pod nim stoję. To przypomina sen i powinnam się chyba uszczypnąć. Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, jaka to presja i odpowiedzialność, spływająca nie tylko na Louisa, ale tez i na mnie, jako jego partnerce. Jeśli kiedykolwiek miałabym zostać jego żoną, czego na razie nie biorę nawet pod uwagę, to to wszystko będzie dotyczyć także mnie... i tego właśnie się boję. Mimo tego, że zarządzam własną firmą od kilku lat. To jest dosłownie imperium. A licząc ostatnie artykuły w gazetach, właściciel Apple to jeden z najbogatszych ludzi na świecie i zapowiada się na to, że w dalszym ciągu nim będzie. I teraz uświadomiłam sobie, że to jest rzeczywiście niebezpieczne, jak mówił Louis, jeśli świat się dowie, że to wszystko jest jego. Z jednej strony jest Jones i jego gang, jego świta, a z drugiej... ilu jest ludzi, którzy chcieliby okraść takiego miliardera? Okraść albo zabić, bo zazdroszczą tego wszystkiego. I ja mam być tego częścią, tak? Nie spodziewałam się takiego wyzwania od życia. Może na razie nie mam jakiegoś związku z tym, żadnego wkładu, ale co, jeśli on tego z czasem zechce? Przy takim potężnym biznesmenie ja jestem nikim, jestem mała. To jakby do niego należał świat. Dlaczego tylko ja dopiero to wszystko sobie uświadomiłam, jak już się za bardzo w to – w niego – wkręciłam?

Teraz to nic dziwnego, że zdecydował się być sponsorem mojej firmy. Z początku byłam temu przeciwna, bo to duże koszty, a w tej chwili... Dla niego to mały procent z tych pieniędzy, które zarabia. Jemu prawie nic z tego nie ubyje, a mi wręcz przeciwnie. I nie ukrywajmy, że dla mnie to będzie ogromna pomoc.

Louis patrzył w sobotę dokumentację mojej firmy, gdy mnie tam zawiózł. Dałam mu dostęp do księgowości i wszystkiego, i przesiedział tam ze mną aż do późna, za co jestem mu ogromnie wdzięczna, bo teraz sam wie, jak wygląda sytuacja. I ostatecznie on też przyznał, że za ciekawie nie jest. W poniedziałek przyjechał nawet ze swoim najlepszym księgowym, by się upewnić, no i... poskutkowało to tym, że Tristan się o wszystkim dowiedział. Tak samo jak o tym, że Apple jest Louisa i to poufne, i jeśli komuś piśnie choć słowo, to ja go własnoręcznie uduszę. I nawet w to uwierzył, bo zobaczył, że jestem śmiertelnie poważna. Oboje ustaliliśmy... no, dobrze, Louis ustalił, a ja nie mając większego wyboru, zgodziłam się, że jego firma na razie zostanie sponsorem mojej i takim sposobem nic nie będzie podejrzane. Nie będzie nielegalnych wpływów na konto bankowe, a a byłyby, gdybyśmy przeznaczyli pieniądze z gangu. Opcja ze sponsoringiem jest o wiele bezpieczniejsza, ale nie wiem, czy to na długo pomoże firmie. Owszem, jest rozchwytywana w Londynie i mamy dzięki temu dużo klientów i projektów, ale nawet mimo tego, w finansach coś się psuje. Szczerze: możemy zbankrutować i żarty już dawno się skończyły. Teraz moja nadzieja pozostała w Louisie. Ufam, że się to wszystko uda.

Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy i odetchnęłam, spoglądając w górę na kolosalny budynek. Wspaniale, że jakimś cudem zapomniałam, gdzie jest jego biuro. No trudno, nie będę już do niego dzwonić. Jakoś sobie poradzę, popytam, przecież ktoś mi powie.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz