ROZDZIAŁ 48. 'CHWYTAJ SZANSĘ I WALCZ, JESZCZE RAZ'

27 1 0
                                    

*Cassandra*

Siedziałam w firmie, pochylona nad dokumentami i nie tylko mój wzrok ponownie na tym cierpiał – znów miałam okulary korekcyjne, by sobie ulżyć; ale też i głowa. Zamiast myśleć o tym, co mam do zrobienia, to w moim umyśle tworzą się wszystkie inne rzeczy, ale nie te, które mówią, że muszę pracować. Nie mogę skupić się na niczym, bo nie mogę dać sobie spokoju z Natalie. Wiem, że powinnam już z tym skończyć, ale za wszelką cenę nie potrafię powstrzymać myśli o tym, a przede wszystkim o tym śnie z nią w roli głównej, o czym, oczywiście, nie wspomniałam nawet Louisowi i w najbliższym czasie nie zamierzam.

Już prawie tydzień minął, odkąd dowiedziałam się prawdy i może to było wystarczająco, aby przyswoić sobie te informacje, ale wciąż jakaś cząstka tego tkwi w mojej głowie i nie daje mi spokoju. I nie wiem, co to jest, ale czuję, że coś jeszcze musi się wydarzyć, żebym pogodziła się z faktem, że nie jestem dla Louisa tylko dziewczyną na zastępstwo. Ale jednak coś się zmieniło i wydaje mi się, że jest może nawet lepiej niż było do tej pory w naszym związku. Możliwe, że to naprawdę umocniło naszą relację, jakbyśmy wskoczyli na kolejny poziom. Po ponad siedmiu miesiącach razem, żadne z nas już raczej nie skrywa niczego – to naprawdę ogromny krok do przodu. Oboje tego potrzebowaliśmy, bo, bądźmy szczerzy, życie w ciągłym zakłamaniu nie jest łatwe. Dzięki temu mam prawo wierzyć, że teraz może być już tylko dobrze.

Louis przestał krzyczeć i wołać Natalie przez sen i to dosłownie, przesypia spokojnie całą noc, bo już mu się nie śni, a przynajmniej tak mi powiedział. Ponadto, wszyscy wiedzą, że wyznał mi całą prawdę – chłopaki, jego rodzina, Cindy... A więc to naprawdę koniec ukrywania tego, co było przez tyle miesięcy. I cieszę się, bo nareszcie uniknę niezręcznych sytuacji, gdy ktoś mnie porównuje do Natalie, a ja nie mam bladego pojęcia o niczym. I wiem, że im też ulżyło, bo nie muszą już tego kryć dłużej w sobie, abym się nie dowiedziała. Domyślam się, jakie musiało być to dla nich trudne - nie mniej niż dla mnie. Najbardziej chyba obawiam się ponownego spotkania z rodzicami szatyna, bo boję się, że będą chcieli o tym rozmawiać, ale w głowie tli się nuta nadziei, że może jednak nie będzie tak. Poza tym, to ja cały czas na nowo coś sobie wymyślam i potem tylko się nad tym zamartwiam, kiedy w końcu powinnam wyluzować.

I ciągle, bądźmy szczerzy, drażni mnie sen z Natalie, a w szczególności te białe stokrotki, które mi w nim podarowała. A dopóki się nie dowiem, nie da mi to spokoju, więc odsunęłam od siebie dokumenty, których nie zdążyłam jeszcze wypełnić i przysunęłam sobie bliżej laptop. Szybko wpisałam w przeglądarkę pytanie, co symbolizują te kwiaty i zaczęłam wczytywać się w tekst:

„Co oznaczają stokrotki? Niewinność, czystość, ale też nowe początki i prawdziwą miłość. Występują w kilku kolorach..."

Przerwałam czytanie i przewinęłam treść na ekranie aż do momentu, w którym zobaczyłam białe roślinki.

„Kwiaty białej stokrotki reprezentują duchowość. Są idealnym prezentem dla tych, którzy szukają prezentu dla noworodka lub jego rodziców."

Szerzej otworzyłam oczy, kiedy przeczytałam ostatnie słowa i o mało co się nie zakrztusiłam. Że co? Przecież to tylko brednie, nie jestem w ciąży. A przynajmniej nie jest to możliwe. Po co ja to w ogóle czytam? Przecież to tylko jakieś stare wierzenia. Jaka jest szansa, że w tych czasach to się sprawdza i ktokolwiek trzyma się tych symboli? Znikoma.

Z wewnętrznego zagubienia wybiła mnie dopiero moja sekretarka, stawiając przede mną na biurku kubek z mrożoną herbatą, o którą prosiłam wcześniej.

- Dziękuję, Jordyn. – Wymusiłam uśmiech, bawiąc się kolczykiem w uchu.

- Pan Tomlinson jest na dole. Wpuścić go do pani, gdy będzie na górze? – zapytała przy wyjściu, a ja początkowo w zamyśleniu, kiwnęłam głową.

ALL THE SAME (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz