Rozdział 1

854 35 4
                                    


Ze łzami w oczach obserwowałam moją kuzynkę, która spokojnym i dumnym krokiem szła w kierunku ołtarza. Jej suknia migotała tysiącami kryształków, które odbijały słoneczne promienie zza okien, tworząc wokół niej tęczową łunę.

Moja malutka Ella bierze ślub.

Wiedziałam, że tak się stanie już w momencie, gdy Antonio po raz pierwszy przekroczył próg domu, jak świeżo upieczony chłopak mojej kuzynki. Sposób, w jaki obecny pan młody na nią patrzył, tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że miałam rację. Są dla siebie stworzeni. Po cichu wyjęłam chusteczkę z torebki i otarłam łzy. Ella zawsze była otoczona wianuszkiem wielbicieli, jednak żaden nie zawrócił jej w głowie tak, jak właśnie Antonio. W tym momencie był dla mnie jak brat i doskonale wiedział, że skopię mu tyłek, jeśli w jakikolwiek sposób skrzywdzi moją kuzynkę.

– Tylko czekać, aż na ciebie przyjdzie pora – cichy głos mojej cioci wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na nią wymuszając lekki uśmiech. Cała ciocia, zawsze pierwsza na wesela, swatanie i poszukiwania kawalerów. Pomimo że przekroczyła już czterdziestkę, sama była starą panną, ale w żadnym wypadku nie przeszkadzało jej to w wypytywaniu mnie o faceta przy każdy naszym spotkaniu.

– Do tego jeszcze daleko, ciociu. Teraz jestem zbyt zajęta karierą. Na ślub jeszcze mam dużo czasu – odpowiedziałam tą samą formułką co zawsze, na co ona przewróciła oczami.

– Masz już 22 lata, czas ucieka – mruknęła z niezadowoleniem, że po raz kolejny nie zaświeciłam jej brylantem przed oczami, zapowiadając rychłą zabawę z confetti. Na ten komentarz, na szczęście, nie musiałam odpowiadać, ponieważ właśnie rozpoczęła się oficjalna część zaślubin, wyciskająca z moich oczu kolejne łzy.

Gdy po niecałej godzinie ceremonia się skończyła, wszyscy ruszyliśmy do aut i autokarów, które miały nas zawieźć do sali weselnej pod miastem. Pomagałam Elli z organizacją, więc musiałam pojechać jako jedna z pierwszych. Szybko poprawiłam makijaż i dopilnowałam ostatnich szczegółów na powitanie młodych. Gdy reszta gości, wraz z nowożeńcami, dotarła na miejsce, każdy dostał po lampce szampana, wznosząc toast za ich małżeństwo. Następnie usiedliśmy do obiadu, słuchając cichej muzyki granej przez DJ-a i rozmawialiśmy na przeróżne tematy.

A potem był moment, o który Ella prosiła mnie przez całe dnie, zanim się zgodziłam. Na początku nie chciałam śpiewać do ich pierwszego tańca. Przez to, że byłam znaną na cały świat piosenkarką, bałam się, że cała uwaga skupi się na mnie zamiast na niej i jej ukochanym. Jednakże mojej kuzynce tak bardzo zależało, abym to ja zaśpiewała jej w tak ważnym momencie na żywo, zastępując klasyczną melodię do pierwszego tańca, że nie mogłam jej odmówić, tym bardziej, że przypomniała mi obietnicę złożoną za dawnych czasów. W końcu od dziecka była moją największą fanką, kiedy to jeszcze nie było mowy o wielkiej scenie i karierze. To jej głębokiej wierze we mnie i zawziętym zachęcaniu do działania, zawdzięczałam swoją obecną pozycję w przemyśle muzycznym.

Spokojnym krokiem weszłam na scenę, po drodze odbierając od muzyka mikrofon. Z uśmiechem skinął mi głową, dając mi znak, że jest gotowy do puszczenia podkładu. Odwzajemniłam gest i stanęłam na scenie, biorąc głęboki wdech.

– Ello, Antonio, drogie rodziny państwa młodych, przyjaciele. Zapewne powinnam mieć na tę chwilę przygotowaną długą i rozczulającą przemowę, jak to nasi dzisiejsi bohaterowie dnia są dla siebie idealni, że mają być razem całą wieczność, ale po pierwsze wypłakałam już dzisiaj cały swój zapas łez na najbliższy miesiąc, a po drugie wszyscy wiemy, że są dla siebie stworzeni. Jest to oczywiste jak słońce! Dlatego pomińmy moje gadanie, bo i tak nie powiem niczego, czego byśmy już nie wiedzieli. Drodzy goście, pozwolę sobie, w imieniu młodych, podziękować wam za tak liczne przybycie, za te wspaniałe prezenty, kwiaty i grube koperty. Za to, że po prostu jesteście z nimi, w niezwykle ważnej dla nich chwili. Ello, Antonio... jestem z was naprawdę dumna. Jestem szczęśliwa, że odnaleźliście siebie, wnosząc masę uśmiechu w nasze życia i życzę wam go jeszcze więcej w kolejnych latach pięknego małżeństwa. A teraz chodźcie na parkiet wytańczyć nową drogę życia w waszym pierwszym tańcu – zakończyłam swoją przemowę z uśmiechem, słysząc kilka śmiechów przy obu stołach weselnych.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz