Rozdział 15

602 20 1
                                    


 – Lu? – usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

– Tak, Kiara? – uniosłam lekko głowę z torsu Davida.

– Jesteśmy na stacji, chcecie coś? – spytała, a ja przeniosłam wzrok na księcia.

– Już idziemy – odpowiedział za mnie i musnął moje usta. Z westchnieniem usiadłam na piętach i sięgnęłam po swoją koszulkę, ubierając ją ponownie.

– Na zewnątrz jest chłodno, nie chcesz bluzy, nyerei? – podał mi ubranie z lekkim uśmiechem, a ja zachichotałam.

– Żartujesz? Ta bluza jest twoja i jeszcze pachnie twoimi perfumami, nie odmówię jej nawet w upale czterdziestostopniowym – założyłam ją, wtulając się lekko w materiał.

– Jesteś słodka – zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. – Ale zawsze masz mnie żywego.

– W tym rzecz, że nie zawsze – westchnęłam cicho, wtulając się w niego.

– Skarbie... – przytulił mnie mocno. – Niedługo się zobaczymy, obiecuję.

– Kiedy?

– Nie wiem dokładnie, ale najszybciej, jak mi się uda – uniósł mój podbródek całując mnie czule.

– Nie chcę w ogóle się z tobą rozdzielać – wyszeptałam.

– Ani ja z tobą, ale musimy – wziął mnie na ręce wychodząc z pomieszczenia i po chwili z autobusu.

– Pójdę – sapnęłam i gdy postawił mnie na ziemi objęłam go w pasie, wtulając się w niego mocno, po czym ruszyliśmy objęci w stronę budynku.

– Co byś chciała?– spytał, gładząc mój bok.

– Ummm – rozejrzałam się po półkach. – Weźmy jakieś picie i przekąski, w sumie zgłodniałam – wzruszyłam ramionami, a po chwili z zakupami podeszliśmy do kasy.

– Jesteście uroczą parką – powiedziała starsza kobieta stojąca za ladą, gdy kasowała nasze zakupy, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. – Długo już jesteście?

– Świeża sprawa, ale za to do końca – odpowiedział David, całując mnie w skroń, na co zarumieniłam się mocno, gdy otwarcie przyznał kobiecie, że chce spędzić ze mną życie.

– Och, więc zaręczeni! Gratulacje! – zaśmiała się wesoło pakując nam zakupy.

– Dziękujemy – książę uśmiechnął się szeroko i podał jej kartę.

– Widać po was, że się mocno kochacie. Trzymam za was mocno kciuki!– skasowała nasze zakupy, a ja z błąkającym się uśmiechem na ustach podziękowałam, mocniej wtulając się w mężczyznę. Gdy schował kartę i zabrał zakupy, wyszliśmy ze stacji i uderzyłam go lekko w tors.

– Za co to? – zaczął się śmiać.

– Ładnie tak okłamywać ludzi? – zachichotałam rozbawiona.

– Wcale nie skłamałem. Tylko pominąłem, że jeszcze nie jesteś moja oficjalnie – przyciągnął mnie bliżej, a ja pokręciłam głową.

– Jesteś szalony.

– Za coś musisz mnie kochać, nie?

– I bez tego znajdę milion powodów – przewróciłam oczami, patrząc w bok, a ten ponownie się zaśmiał.

– Co wam tak wesoło?– Paolo oparty o busa dopalał papierosa, rozmawiając z Michelem.

– David właśnie wkręcił kasjerkę. Biedna starsza kobieta słyszy nam dzwony weselne – prychnęłam rozbawiona.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz