Rozdział 26

521 19 4
                                    

– Dzień dobry – poprawiłam włosy wchodząc z Davidem do jadalni i pocałowałam wszystkich w policzki zajmując miejsce. - Tu jest rozpiska, zrobiłam dwa możliwe plany, na więcej chwilowo nie mam pomysłów – podałam teściowej w pełni zapisane kilka stron papieru. - Napisałam, co możemy robić od rana do wieczora, co mogą robić dzieci i jakie paczki możemy przyszykować, wszystkie godziny i propozycja menu na poczęstunek dla maluchów i rodziców.

– Jesteś wielka, dziękuję – Agai uśmiechnęła się szeroko całując mnie w policzek. - Mam nadzieję, że chociaż trochę dzisiaj spałaś?

– Całkiem nieźle, chociaż wieczorna akcja dała mi w kość – zaśmiałam się cicho. - Ale dziękuję, jestem wyspana i gotowa do działania.

– Co się wczoraj stało? - spytał Michel nakładając sobie jajecznicę, a David podsunął mi kawę.

– Lu odkryła nową umiejętność.

– Jaką? - zaciekawiła się Annika.

– Zamieniłam się w kota – sięgnęłam po tosta dziękując księciu buziakiem w policzek, a królowa znieruchomiała patrząc na mnie z niedowierzaniem.

– Co zrobiłaś? Przecież...

– Wiem, mamo, dokładnie jak Berinai – szepnęłam, patrząc jej w oczy.

– Ale nic ci nie jest? Nie zrobiłaś sobie krzywdy? David był obok?

– David po części wywołał u mnie przemianę – uśmiechnęłam się zażenowana. - Przytulił mnie, a jest jak kaloryfer, zrobiło mi się ciepło, pomyślałam, że jestem jak kot i... stałam się nim dosłownie.

– To najdziwniejsza... a jednocześnie najbardziej urocza historia, jaką mogłaś powiedzieć – spojrzała na mnie rozbawiona. - Coraz bardziej zastanawia mnie, skąd u ciebie tak szybki rozwój mocy. Chyba nie wzięliście ślubu cichcem czy coś, nie? - spojrzała na nas podejrzliwie, a David przewrócił oczami.

– Mamo, ja bym nie przepuścił okazji, żeby się pochwalić.

– Po prostu mamy utalentowaną synową, kochanie – Jacconi położył dłoń na dłoni żony i uśmiechnął się lekko. - Wszystko jest w porządku, po prostu jest naprawdę świetna.
– To w sumie nas kieruje na wyżej postawione rodziny z poszukiwaniami – wtrącił Michel patrząc na brata, a ten skinął.

– Myślałem już o znalezieniu rodziny Berinai, Lu może być z jej linii i odziedziczyła umiejętność.

– To ci nic nie da – pokręciłam głową. - ta umiejętność pojawiła się u niej dopiero po ślubie. Nawet jeśli miała potencjał, to i tak jej linia wygasła, jeśli miałabym mieć szansę odziedziczenia po niej mocy, musiałabym dzielić krew z tobą. A rodzeństwem nie jesteśmy. I dzięki bogu, bo kazirodztwo raczej nie brzmi zachęcająco – mruknęłam pijąc kawę.

– Pamiętajmy, że umiejętności Lu są różnych części kraju, kochanie, nawet te bardzo rzadkie. Może jest stamtąd, gdzie najmniej się można spodziewać – Agai powiedziała do Davida.

Uniosłam wzrok patrząc jej w oczy. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały wiedziałam, że moja teściowa posiada więcej informacji. Kiedy zobaczyła u mnie zrozumienie uśmiechnęła się przepraszająco i ledwo widocznie pokręciła głową. Nie mogła nic powiedzieć.

– Kochanie, jutro zakupy tak jak obiecałeś? - zmieniłam temat, patrząc na Davida, by nikt, poza mną, nie wychwycił nic z tonu królowej.

– Tak, powiedz tylko o której i gdzie chcesz jechać – położył dłoń na moim kolanie, a ja uśmiechnęłam się.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz