– Masz wszystko? - poczułam ręce Davida owijające się wokół mojego pasa.
– Myślę, że tak – oparłam się o niego kładąc dłonie na jego. - Nie mogę się doczekać, w końcu wypoczniemy z daleka od pracy, zgiełku, tłumów i wszystkiego innego.
– Nie licząc ochrony – skrzywił się lekko kładąc głowę na moim ramieniu. - Przepraszam cię za to, nie mam pojęcia, co odbiło moim rodzicom.
– To zrozumiałe, nirozae – pocałowałam go w policzek. - Martwią się o was, jak by nie było jedziemy na odludzie, a jesteście ich dziećmi. Moi rodzice też są spokojniejsi ze świadomością, że nie będziemy całkiem sami.
– Ale ochrona to lekka przesada. Poza tym o ciebie też się martwią – westchnął cicho. - Chciałem, żebyś oderwała się od rzeczywistości, a nie znosiła obcego ci człowieka chodzącego za tobą krok w krok.
– Może okaże się całkiem sympatyczny i zagra z nami partyjkę w szachy? - zażartowałam i odwróciłam się w jego stronę. - Jestem pewna, że pomimo wszystko spędzimy razem niesamowity czas wypoczywając z przyjaciółmi nad jeziorem. Nawet Michel obiecał się dobrze zachowywać – pogładziłam policzek mężczyzny patrząc mu w oczy. - Najważniejsze, że będziemy tam razem, chcę cieszyć się pozytywami i ty też powinieneś – musnęłam jego usta.
– Masz rację – westchnął opierając czoło o moje. - Kocham cię, wiesz?
– Wiem, coś o tym wspominałeś – uśmiechnęłam się delikatnie. - Wiesz, że ja ciebie też?
– Coś kojarzę – zaśmiał się cicho i wziął mnie na ręce. - Czas spać, nyerei, jutro wcześnie wstajemy.
– Wiem, jedyny minus wyjazdu o świcie – westchnęłam wtulając się w niego, gdy położył nas razem w łóżku przykrywając nas pościelą.
– Zawsze będziesz mogła pospać też w aucie – pocałował mnie w czule.
– Zamierzam – oddałam pocałunek kładąc dłoń na jego sercu i po chwili ukryłam twarz w jego szyi wdychając zapach jego skóry, gdy zgasił lampkę przy łóżku.
– Dobranoc, nyerei – szepnął owijając ramiona wokół mnie.
– Dobranoc, nirozae – wymamrotałam zamykając oczy i niedługo później odpłynęłam do krainy snów.
***
– Kochanie – ze snu wybudził mnie cichy szept i zerwałam się do pozycji siedzącej rozglądając się nerwowo. - Lu? - poczułam ramiona owijające się wokół mnie i westchnęłam głęboko wtulając się w księcia. - Wszystko w porządku?– Tak, to tylko znowu jeden z tych dziwnych snów – powiedziałam cicho relaksując się. - Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.
– Nic się nie stało – pocałował mnie w czoło i pociągnął mnie do pozycji leżącej. - Co ci się śniło?
– Dziecko – wyszeptałam. - Nie wiem czyje. Mogło być nasze, mogło być czyjeś inne, nie mam pojęcia. Wiem, że to mała dziewczynka, wtulała się we mnie, a ja jej cicho śpiewałam – zacisnęłam powieki. - Nie, ona nie była nasza – sapnęłam. - Przecież będziesz miał pierwszego syna, córka jeszcze nie – wymamrotałam ponownie usypiając.
***
– Nyerei, pora wstawać – David budził mnie czułym pocałunkiem sunąc dłonią po moim biodrze.
– Dzień dobry, kochanie – zamruczałam kładąc dłoń na jego karku.– Dzień dobry – uśmiechnął się opierając czoło o moje. - Wyspana?
– Jeszcze nie wiem – przeciągnęłam się otwierając oczy. - Która godzina?
CZYTASZ
Ruvataris
RomanceLu jest światowej sławy piosenkarką, której nigdy nie doskwierał w życiu brak mężczyzny - skupiona na swojej karierze nie myślała jeszcze o założeniu rodziny. Jej życie odwraca się jednak do góry nogami, gdy na ślubie swojej kuzynki poznaje charyzma...