– Kochanie, jedziemy – David objął mnie w pasie, gdy stałam przy oknie w sypialni, obserwując widok na Paryż.
– Nie chcę stąd wyjeżdżać – odwróciłam się, wtulając się w niego, gdy poczułam łzy w oczach.
– Wiem, ja też – wyszeptał, chowając twarz w mojej szyi.– Ale musimy wrócić do codzienności.
– Niech już będzie ta codzienność, byle bym miała ciebie – zacisnęłam palce na jego koszulce.
– Pomyśl o tym, że w przyszłości będziesz miała mnie jeszcze bardziej niż na co dzień – szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam.
– Muszę naprawdę przyśpieszyć naukę – sapnęłam i stanęłam na palcach, całując go czule. W odpowiedzi mężczyzna pogłębił pocałunek, pochylając się w moją stronę i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, kładąc dłoń na moim karku. - Będę za tym tęsknić – wymamrotałam, gdy oparł czoło o moje.
– Wytrzymamy – pogładził mój policzek, przymykając powieki, po czym westchnął głęboko. – Czekają na nas.
– Wiem, chodźmy – musnęłam ponownie jego usta i chwyciłam go za dłoń, splatając nasze palce. Gdy ostatni raz rozejrzałam się dookoła, chwyciłam swoją torebkę i razem z księciem ruszyłam do wyjścia.
– Mogę zadać ci idiotyczne pytanie z czystej ciekawości?
– Nie ma idiotycznych... nieważne, twój brat też się odzywa – mruknęłam. – Słucham cię.
– Ile myślisz nad swoimi strojami?
– To znaczy? – zmarszczyłam brwi zaskoczona jego pytaniem.
– Za każdym razem wyglądasz, jakbyś była gotowa na wybieg.
– Skarbie, to zwykłe jeansowe spodenki i koszulka – spojrzałam na niego zdziwiona.
– Ale wyglądasz pięknie – wzruszył ramionami. – Jak zawsze zresztą. Dlatego zastanawiam się, ile czasu zajmuje ci dobranie tak wszystkiego.
– Przede wszystkim dziękuję – zarumieniłam się lekko. – A po drugie to różnie, zależy od okazji. Potrafię godzinę modlić się do szafy, żeby magicznie sama podarowała mi jakiś idealny ciuch, czasem po prostu mam pomysł albo ubieram co mi wleci w ręce, jak na przykład teraz, kiedy mamy jechać w podróż – zagryzłam wargę. – Kiedyś miałam gdzieś jak się ubieram, ostatnio mnie wzięło na większe zwracanie uwagi jak wyglądam. To chyba twoja wina.
– Moja? - uniósł brew pytająco.
– Odkąd powiązują mnie z tobą i Michelem, bardziej uważam na to, w czym jestem widziana – mruknęłam cicho zażenowana. – Nawet jak byłam przekonana, że nie mam u ciebie szans, to świadomość, iż media i ludzie mogą widzieć w nas potencjalne powiązanie i plotki... - spojrzałam w bok.
– Chwila, zaraz – pokręcił głową, gdy wsiadaliśmy do mojego tour busa. – Chcesz mi powiedzieć, że byłaś pewna, że uważam cię za nieatrakcyjną?
– Tego nie wiedziałam – westchnęłam wciąż czerwona i rzuciłam torbę na łóżko z tyłu, opadając na kanapę. - Ale miałam w głowie, że jednak jesteś księciem i jakoś od początku nie uważałam się za potencjalną partnerkę dla ciebie. Przecież ty jesteś... – nerwowo machnęłam dłonią. – No idealny. A ja... no... po prostu Lu.
– Kochanie – zaśmiał się cicho i usiadł obok, sadzając mnie sobie na kolanach, po czym uniósł mój podbródek, bym spojrzała mu w oczy. – Z naszej dwójki to ty jesteś ideałem i błagam wszystkie gwiazdy, żeby powiedziały mi, czym sobie na ciebie zasłużyłem. A po drugie... spodobałaś mi się w momencie, w którym z tym słodkim rumieńcem nie wiedziałaś, jak się ze mną przywitać, gdy dotarło do ciebie, że jestem księciem. W sumie jeszcze wcześniej, bo widziałem cię na ceremonii.
CZYTASZ
Ruvataris
RomanceLu jest światowej sławy piosenkarką, której nigdy nie doskwierał w życiu brak mężczyzny - skupiona na swojej karierze nie myślała jeszcze o założeniu rodziny. Jej życie odwraca się jednak do góry nogami, gdy na ślubie swojej kuzynki poznaje charyzma...