Rozdział 21

554 12 0
                                    


 – Lu, przepraszam, że przeszkadzam, ale jest sprawa – do naszej grupki podeszła zdyszana Cel, a ja spojrzałam na nią pytająco.

– Spokojnie, dziecko, nie pali się – Agai uśmiechnęła się delikatnie, a moja przyjaciółka dopiero dostrzegła moje towarzystwo.

– Wasza wysokość, proszę mi wybaczyć – skłoniła się lekko przed rodzicami Davida i księżniczką.

– Nic się nie stało. A raczej coś się stało, pytanie tylko co – Jacconi spojrzał na nią z ciekawością.

– Mamy problem za kulisami, jeden z występujących jest dość... zdenerwowany – zmieszała się.

– Mattie dostał ataku paniki – zgadłam, a ta pokiwała głową.

– Do tego spadają notowania i nie do końca wiemy, co z tym zrobić – szepnęła, a ja westchnęłam przenosząc wzrok na resztę.

– Wybaczcie mi na chwilę, muszę to załatwić. Postaram się wrócić jak najszybciej – uśmiechnęłam się do nich przepraszająco, a ci pokiwali głowami ze zrozumieniem. - Annika, chcesz zobaczyć kulisy? - zaproponowałam.

– Mogę? - sapnęła zaskoczona, a ja pokiwałam głową wyciągając do niej dłoń. Bez wahania ją złapała i we trzy ruszyłyśmy szybkim krokiem do bocznego wejścia.

– Jaka sytuacja? - spytałam idąc korytarzem.

– Popłakał się, że nie da rady zaśpiewać głównej partii - westchnęła. - Nie możemy go uspokoić w żaden możliwy sposób. Przepraszam, że cię wyciągam z balu, ale jesteś jedyną, której w tym momencie posłucha.

– Nie ma sprawy, zrozumieją. To, że dołączyłam do gości nie znaczy, że nagle nie jestem za was odpowiedzialna, mogłaś od razu po mnie przyjść – pokręciłam głową i weszłyśmy we trzy do środka pomieszczenia, gdzie zrobiło się spore zgromadzenie wokół kanapy.

– Mattie, Lu do ciebie przyszła – powiedziała łagodnie Cel, a ja kucnęłam przed chłopakiem.

– Hej, mały, co się dzieje? - szepnęłam kładąc dłonie na jego kolanach, a ten uniósł wzrok wtulając się we mnie.

– Ja sobie nie poradzę, Lu, nie dam rady – jęknął trzęsąc się lekko.

– Niby dlaczego? Ćwiczyliśmy to milion razy, ta piosenka wychodzi ci idealnie, jak wszystkim wam idzie niesamowicie.

– Ale ta partia to tragedia, ja tego nie wyciągnę w górę – pokręcił głową.

– Wychodziło ci za każdym razem, mały. Gdybym w ciebie nie wierzyła, to bym cię tu nie ściągała, nie sądzisz? - pogładziłam plecy piętnastolatka, a ten pociągnął nosem.

– No tak, ale teraz się denerwuję.

– Też byłam zestresowana, ale dałam radę. Ty też dasz, wierzymy w ciebie – szepnęłam. - Masz wielki talent i musisz pochwalić się nim z ludźmi. Jestem z ciebie bardzo dumna, zaszedłeś niesamowicie daleko i musisz brnąć dalej.

– A co jeśli im się nie spodoba?

– Żartujesz? - zaśmiałam się cicho. - David zabrał mnie w trasę po wszystkich zgromadzonych i każdy chwali jak cudownie wam idzie, są wami zachwyceni!

– Ale na serio? - wyszeptał odsuwając się ode mnie lekko.

– Serio serio – otarłam mu policzki z łez i sięgnęłam po wodę podając mu ją. - Żebyś widział minę mojej teściowej, jak wyszliście wcześniej na scenę! Nie spodziewała się, że znajdę tak świetnych muzyków w tak młodym wieku.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz