Rozdział 10

664 20 5
                                    

Uszykowałam się najszybciej, jak mogłam, poprawiając makijaż i zakładając na siebie bordowy top z paskiem z kryształów oraz pasującą do kompletu spódnicę do kolan. Gdy również ułożyłam włosy, zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze chwilę do wyjścia, więc zadowolona zaczęłam czytać pierwszą z książek, które dostałam od Michela. W momencie jak kończyłam którąś z kolei stronę, rozległo się pukanie do drzwi.

– Masz idealne wyczucie, kończyłam akurat rozdział – uśmiechnęłam się szeroko widząc stojącego w progu Davida.

– Idealnie to ty wyglądasz – sapnął mierząc mnie wzrokiem.

– Dziękuję – puściłam mu oczko i otworzyłam szerzej, by mógł wejść do pokoju. – Zastanawiam się tylko które buty lepiej założyć – zamknęłam za nim drzwi i wzięłam do rąk dwie pary szpilek.

– Czarne – spojrzał na nie i szybko zdecydował.

– Okej – zaśmiałam się cicho i odłożyłam drugie do szafy. Usiadłam na łóżku i sprawnie ubrałam buty wybrane przez księcia, a z pudełeczka z biżuterią wybrałam odpowiednie dodatki po chwili stając przed lustrem.

– Ile mamy czasu? – spytał stając za mną i obejmując mnie w pasie.

– Jakieś dziesięć minut – zerknęłam na zegarek i spojrzałam na nasze odbicie w lustrze, by odkryć, że mężczyzna wpatruje się w moje oczy. Spojrzałam w jego uśmiechając się delikatnie i zrelaksowałam w jego ramionach.

– Jesteś taka piękna – szepnął gładząc delikatnie kawałek mojej odkrytej skóry w talii wywołując rumieniec na mojej twarzy.

– Dziękuję – powiedziałam cicho, uśmiechając się lekko.

– Nie masz za co, po prostu stwierdzam fakty. Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką w życiu widziałem – odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował delikatnie. Oddałam pocałunek kładąc jedną dłoń na jego torsie a drugą na karku masując go. Całowaliśmy się powoli, z czułością, jakby czas się zatrzymał i zniknął cały świat dookoła nas.

– Musimy iść – wyszeptałam po chwili, gdy odsunęliśmy się od siebie minimalnie.

– Wiem, czas kontynuować świętowanie urodzin Kiary – pogładził mój policzek, a ja skinęłam dając mu buziaka w policzek, po czym odsunęłam się od niego i sięgnęłam po pasującą do mojego stroju matową szminkę malując usta oraz chowając kosmetyk do małej czarnej torebki.

– Jestem gotowa – założyłam ją na ramię, a David bez słowa złapał mnie za dłoń wychodząc z pokoju.

– Już się nie ubieracie tak samo? – spytał rozbawiony Michel widząc nas.

– Mówiłam ci, że tamto to był przypadek – wzruszyłam ramionami.

– Szkoda, uroczo tak wyglądaliście – westchnęła Kiara.

– To nic wielkiego, kochanie – zaśmiałam się cicho.

– Mi się podobało, w sumie bym pasowała do rodziców – stwierdziła pokazując swoją bordową sukienkę, a ja uśmiechnęłam się szeroko podchodząc do niej.

– Więc jednak David staje się twoim tatą, hm?

– Uszczęśliwia moją mamę, więc tak. Znaczy się... żebym go tak naprawdę nazywała, musi się postarać – wzruszyła ramionami, a ja spojrzałam na księcia.

– Daviiiiid – przeciągnęłam patrząc na niego z miną szczeniaczka.

– Wystarczy powiedzieć – zaśmiał się cicho. – Idziesz ze mną?

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz