– Wychodzisz za pięć minut! – do mojej garderoby zajrzał jeden z technicznych i skinęłam mu głową dziękując, po czym z głębokim westchnieniem odłożyłam książkę na stolik. Minęło pięćdziesiąt siedem dni, odkąd ostatni raz widziałam mojego księcia. Pięćdziesiąt siedem dni bezsenności, napisanych piosenek, intensywnej nauki i złego samopoczucia.
Ale dzisiaj to miało się skończyć. Właśnie miałam ostatni koncert na trasie po Europie i David miał się na nim zjawić.
Obiecał mi to.
A ja mu wierzę.
– Chodź, mała, pora pokazać jak to się robi po raz ostatni i spadamy do domu – z zamyślenia wyrwał mnie głos Paola i spojrzałam na niego, uśmiechając się blado.
– Już idę.
– Mówił kiedy?
– Ma być dzisiaj – odgarnęłam włosy z czoła wzdychając cicho.
– To wyjaśnia skąd u ciebie nagle nerwy przed koncertem. Występowałaś już przed nim, zresztą zawsze jesteś świetna. A on na ciebie leci i bez tego – zarzucił mi rękę na ramię, a ja wymamrotałam podziękowanie. Mój manager znał prawdę, po długiej rozmowie z Davidem powiedziałam mu, jaka jest prawda i postanowił nam pomóc ukrywać wszystko tak długo jak się da. W końcu poza moim managerem był również przyjacielem.
– Gotowa? – z mojej drugiej strony pojawił się Michel, a ja pokiwałam głową.
– Mówił coś? Gdzie jest? - spojrzałam na przyjaciela, zatrzymując się przed wyjściem na platformę.
– Ma opóźnienie lotu, ale niedługo tu będzie. Nie martw się, Dav dotrzymuje słowa, szczególnie przy obietnicach złożonych tobie – uśmiechnął się lekko.
– Wiem – sapnęłam. – Po prostu chcę go jak najszybciej zobaczyć.
– Jeszcze chwila – poprawił na szybko mój wygląd. –A teraz leć pokazać im jak to robi królowa.
– Jak zawsze – zaśmiałam się cicho i weszłam na platformę włączając mikrofon, po czym ruszyłam w górę zaczynając koncert. Kilka piosenek później przysiadłam na brzegu sceny. – No, kochany Neapolu, wy jako ostatni sobie ze mną pogadacie na tej trasie. Będę za tym tęsknić. Kocham was wszystkich całym sercem, uwielbiam te momenty, gdy spędzamy razem czas, gdy łączymy swoje energie i czujemy siebie nawzajem. Przynajmniej ja to tak widzę. Ta trasa... wiele mnie nauczyła, wiele mi pokazała. Podczas niej wydarzyło się wiele, poznałam wielu niesamowitych ludzi i doświadczyłam nowych rzeczy. Postawiono mnie w sytuacji, w której niewiele mogłam zrobić, zrobiłam wszystko, by bronić moich bliskich, oczerniano mnie i poniżano. Ale nie poddałam się. Walczyłam do końca, napędzona słowem wsparcia i bliskością otaczających mnie ludzi i jestem im za to wdzięczna. Dziękuję wam, że trwacie przy mnie pomimo wszystko, że wy również walczycie ze swoimi demonami. Pamiętajcie, że jesteśmy silni, mamy swoje korony i nosimy je z dumą – uśmiechnęłam się szeroko, a po hali rozeszła się fala wielkiego krzyku aprobaty. – A teraz... jakie macie do mnie pytania? – rozejrzałam się i zobaczyłam małą dziewczynkę na ramionach rosłego mężczyzny, która nieśmiało unosiła rączkę. – Może ta ślicznotka tutaj? – pokazałam na nią, a jeden z pracowników podszedł do niej podając małej mikrofon. Uniosłam dłoń, a na hali zapadła cisza pełna wyczekiwania.
– Chciałam ci powiedzieć, że bardzo cię kocham i zapytać, czy teraz jesteś księżniczką – powiedziała cicho na wydechu, a otaczający nas ludzie westchnęli. Z wielkim uśmiechem wyciągnęłam do niej dłonie, a jej ojciec podał mi ją bez wahania. Zadowolona posadziłam ją na kolanach i przytuliła się do mnie mocno dostrzegając tłum.
CZYTASZ
Ruvataris
RomanceLu jest światowej sławy piosenkarką, której nigdy nie doskwierał w życiu brak mężczyzny - skupiona na swojej karierze nie myślała jeszcze o założeniu rodziny. Jej życie odwraca się jednak do góry nogami, gdy na ślubie swojej kuzynki poznaje charyzma...