Rozdział 3

770 28 6
                                    


Słowa księcia siedziały mi w głowie przez długi czas, przez co ciężko było mi się skupić, a niestety przede mną okres roku, kiedy to musiałam z siebie dawać sto procent. Tak jak w tym momencie, gdzie siedziałam w studiu nagraniowym od siedmiu godzin, usiłując dopracować ostatnie szczegóły nadchodzącej płyty.

– Kawy? – z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego managera. Przetarłam oczy i odwróciłam się w jego stronę z lekkim uśmiechem.

– Chętnie, dziękuję – wzięłam wielki kubek z jego rąk i powoli napiłam się gorącego napoju, wpatrując się w stos dokumentów przede mną.

– Może jedź do domu? Dzisiaj już nic nie wymyślisz. Płyta i tak już jest idealna, Lu – usiadł koło mnie, przeglądając różne wersje układu piosenek. – Nie ma sensu, żebyś coś jeszcze tu zmieniała.

– Wciąż czegoś mi tu brakuje – westchnęłam odstawiając kawę na bok. - Problem w tym, że nie wiem czego. A za nic nie mogę się skupić.

– Przez niego? – podsunął swoje krzesło bliżej mojego.

– Kogo? – udawałam, że nie wiem, o co mu chodzi.

– Oboje jesteśmy w pełni świadomi, kogo mam na myśli. I kogo przede wszystkim ty masz na myśli – pokręcił głową. – Nie znamy się od dziś, dziecino, przecież widzę, że dostałaś świra od tego wywiadu. Jak tylko książę pojawił się na horyzoncie, spięłaś się jak struna w gitarze.

– Po prostu... – przetarłam czoło dłonią. – Sama nie wiem. Powiedział mi coś, co mnie zastanawia. Plus ten wywiad i jego słowa na mój temat jakoś nie trzymają mi się kupy. Przecież on mnie prawie nie zna, widzieliśmy się pierwszy raz od wesela. No i sam fakt, że zgodził się na wspólny wywiad. Rzuciłam propozycją ze względu na Pat i Rodiego, nie sądziłam, że się zgodzi, a był tak... naturalny, jakby był na to przygotowany, świadomy.

– Jego brat mógł się wygadać. Jesteś pozytywną osobą z wielkim sercem i przyjaźnisz się z jego bratem, po prostu szybko się na tobie poznał. Nie zamartwiaj się tym tyle, bo dostaniesz przez faceta zawału! – zażartował dźgając mnie lekko palcem w bok, a ja zesztywniałam, nie reagując na zaczepkę.

– Co powiedziałeś? – powiedziałam patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami.

– Że dostaniesz zawału? – uniósł brew posyłając mi pytające spojrzenie.

– To jest to! – zerwałam się z miejsca, wygrzebując spod stosu papierów ołówek i mój ukochany zeszyt z tekstami piosenek. – Właśnie tego szukałam! – zadowolona w podskokach pobiegłam do pianina stojącego w kącie i usiadłam wygodnie rozkładając notatnik przed sobą. Po chwili zaczęłam nucić melodię, przygrywając różne melodie na instrumencie, w zamyśleniu zapisując i wykreślając kolejne słowa piosenki.

– Czy ty właśnie piszesz piosenkę przez mój idiotyczny żart? – Paolo wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.

– Cicho! – mruknęłam pisząc kolejne słowa i śpiewając cicho. Po niecałej godzinie pomysł na piosenkę był coraz bardziej dopracowany, więc zaczęłam grać wymyśloną przeze mnie melodię i śpiewając zapisane wcześniej słowa. – Co myślisz? – odwróciłam się, by z zaskoczeniem odkryć, że oprócz mojego managera, w pomieszczeniu znajdował się również producent mojej płyty i szef studia. Cała trójka patrzyła na mnie z podziwem i w odpowiedzi na moje pytanie zaczęli cicho klaskać.

– Ile nad tym siedziałaś? – zapytał ostatni z nich.

– Wymyśliła to po jednym moim głupim tekście w jakąś godzinę – Paolo pokręcił głową.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz