Rozdział 20

547 17 5
                                    


 –Nirozae – sapnęłam idąc za nim. - Twoja rodzina...

– Zaczekają – powiedział kręcąc głową i wyprowadził mnie na przejście za kulisy, po czym przycisnął mnie do ściany całując mnie namiętnie. W odpowiedzi jęknęłam pogłębiając pocałunek i obejmując go w pasie, a ten położył dłonie na moich policzkach. - Błagam, nyerei, powiedz, że to prawda – wyszeptał w moje wargi, gdy odsunęliśmy się od siebie, by złapać oddech.

– Co takiego? - uśmiechnęłam się lekko patrząc mu w oczy.

– Te piosenki, ten tekst, poprzednia piosenka... - zaciął się.

– Co z nimi? - zachichotałam obejmując go mocniej. - Podobały się?

–To delikatnie powiedziane – oparł czoło o moje. - Czy.. czy ty chciałaś mi powiedzieć, że...

– Tak?

– Lu, czy ty właśnie przed wszystkimi to powiedziałaś?

– Że cię kocham? Że jestem gotowa? - spytałam cicho przenosząc jedną z dłoni na jego policzek,a ten skinął. - Dokładnie to zrobiłam. Kocham cię, Davenyusie, nie wstydzę się tego uczucia. Nie ma sensu tego przeciągać dłużej, nauczyłam się wszystkiego, czego mogłam w tym czasie, ale nie wytrzymam bez ciebie nawet chwili dłużej – wyszeptałam patrząc mu w oczy, a ten pocałował mnie czule kładąc rękę na moim karku.

– Kocham cię, nyerei – powiedział w moje usta, na co uśmiechnęłam się delikatnie.

– Ja ciebie też, nirozae – odpowiedziałam pewnie, a ten przygryzł moją wargę.

– Mógłbym tego słuchać codziennie.

– I będziesz – zaśmiałam się cicho. - Teraz przed nami tylko wieczność razem.

– Na zawsze – musnął moje usta. - Chodź, oddajmy to cholerstwo, chcę cię już dla siebie – chwycił moją dłoń i ruszył w stronę kulisów.

– Ależ wasza wysokość, nie wolno ci tu przebywać – sapnęłam udając oburzoną, a David zaśmiał się cicho.

– Niewiele mnie to teraz obchodzi, kochanie – pocałował moją dłoń. - Gdzie teraz?

– Tutaj – poprowadziłam go w bok do swojej garderoby, gdzie jak tylko weszliśmy, powitała nas moja ekipa.

– Lu, jak zarea... - zaczął szybko fryzjer zrywając się z miejsca na dźwięk otwieranych drzwi, jednak zamarł widząc moje towarzystwo. - Wasza wysokość – rzucił na wydechu i ukłonił się wraz z resztą.

– Cześć wszystkim – David uśmiechnął się. - Wstańcie, proszę, nie ma potrzeby na te ceregiele.

– Jak widać zareagował pozytywnie – zachichotałam i podeszłam do stylistki, która zabrała ode mnie mikrofon.

– To wspaniale, gratulacje – uśmiechnęła się odkładając sprzęt. - Zaniosę to zaraz do ekipy, ale najpierw... - sięgnęła po czerwone pudełko pokryte satyną. - Przyszło wraz z suknią. Doczepiona była karteczka „nie tylko David chce cię rozpieszczać" i instrukcja dla nas, byś założyła to dołączając oficjalnie do gości.

– Co jest w środku? - usiadłam na krześle i wzięłam od niej pudełko gładząc je, po czym przeniosłam wzrok na księcia.

– Nie mam pojęcia, nyerei – spojrzał na nie marszcząc brwi i podszedł do mnie. - Otwórz, to się przekonamy.

– Jeśli to nie od ciebie to jakim cudem przyszło z Ruvataris? - oblizałam usta, po czym ostrożnie je otworzyłam, a moja szczęka opadła, gdy moim oczom ukazał się delikatny diadem pokryty diamentami i delikatnymi zdobieniami w kształcie róż. - O mój boże...

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz