Rozdział 24

556 14 1
                                    

 – Michel i Annika za chwilę będą lądować – David schował telefon do kieszeni obejmując mnie w pasie, gdy nucąc pod nosem mieszałam sos w garnku.

– To dobrze, to daleka droga – uśmiechnęłam się szeroko. - Chociaż nie rozumiem, dlaczego po prostu nie teleportują się tutaj.

– Biorąc pod uwagę, że prezydent wie o naszym przybyciu, a ludzie są dość ciekawscy, obawiam się, że jednak lot z Ruvataris do Włoch samolotu rodziny królewskiej jest dość wypatrywany – westchnął cicho kładąc głowę na moim ramieniu, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem podsuwając mu odrobinę sosu na łyżce.

– Spróbuj, nie będzie za ostry dla twojej siostry? Nie jestem pewna w czym gustuje.

– Na pewno jej zasmakuje – wymamrotał przymykając powieki, gdy poczuł smak potrawy. - Wiesz, że możemy po prostu gdzieś wyjść zjeść? Tak jak mogła zatrzymać się u Michela lub w hotelu?

– To dla mnie nie problem plus jednak to ja ją tu zaprosiłam. Jest miejsce, a będziemy mieć na nią w ten sposób oko. I jednak świadomość, że jest tutaj z nami mocno uspokaja waszych rodziców, nie uważasz?

– To akurat prawda, wiedzą, że jednak jesteśmy bardziej odpowiedzialni od Micha – przewrócił oczami. - Wciąż mogliśmy iść zjeść. Kocham twoją kuchnię, ale niepotrzebnie robisz sobie pod górkę.

– Dla mnie potrzebnie. Domowa potrawa to co innego niż zjeść na mieście, lubię gotować, a póki mam ku temu okazję, chcę ją wykorzystać. Jak by nie było, jestem Włoszką, kochanie, zamierzam ugościć twoją siostrę najlepiej, jak tylko potrafię – szepnęłam. - Nie wiem, ile później do tego będę miała okazji, a zabierając ją do Rzymu i spędzając z nią masę czasu, po części spełnię jej marzenia. W przyszłości będę miała z tym większy problem.

– Dlaczego? - spytał cicho, kładąc głowę na moim ramieniu.

– Tak jak teraz prawie mieszkam w studiu, w przyszłości będę tam okazjonalnym bywalcem, szczególnie tutaj – położyłam dłoń na jego karku masując go.

– Wiesz, że nie zamierzam cię blokować, nyerei, wciąż będziesz mogła nagrywać tyle, ile będziesz chciała.

– Wiem i jestem ci za to wdzięczna – odwróciłam się w jego stronę owijając ręce wokół jego pasa i musnęłam jego usta. - Nie mniej jednak przy byciu twoją żoną i twoją prawą ręką jako następczyni tronu, nie będę miała na to za dużo czasu, a zamierzam się do tego naprawdę przyłożyć – uśmiechnęłam się lekko.

– Nie pozwolę na to, byś nie miała czasu spełniać swoich pasji – oparł czoło o moje mówiąc z powagą.

– I będę je spełniać, na trochę innych warunkach. Mam już kilka pomysłów jak wszystko sobie ułożyć i nie zamierzam z niczego rezygnować. Pamiętajmy, że teraz mam do wydania muzykę z balu, bo zamierzam spełnić obietnicę, ale z tym nie ruszam w trasę. Poza tym dla mnie nagranie piosenki to moment, a sam widziałeś, że już mam tego spore zapasy – zachichotałam.

– Nie śmiem przeczyć, chociaż nigdy nie zrozumiem, jak to robisz.

– Talent, nirozae – stanęłam na palcach całując go czule, co oddał bez wahania. W momencie, gdy na ślepo wyłączyłam sos, by go nie przypalić, rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

– Gotowa na zabawę w opiekunkę? - książę zaśmiał się cicho.

– Poćwiczymy bycie rodzicami – zażartowałam i poprawiłam włosy idąc otworzyć. - No i dojechała w końcu nasza rodzinka! Wchodźcie, wchodźcie, obiad już czeka, nie ma co marnować czasu, pasta najlepiej smakuje po dziewięciu minutach – wyściskałam ich udając ton swojej matki, a ci zaśmiali się ściskając mnie.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz