Rozdział 28

462 16 2
                                    


 – Poszło lepiej, niż się spodziewałam – szepnęłam zamyślona, gdy leżałam już z Davidem gotowa do spania.

– Mówiłem, że tak będzie – gładził spokojnie moje plecy, druga ręką bawiąc się moimi włosami.

– Wiem, ale musiałam się napanikować – mruknęłam, wsłuchując się w spokojne bicie jego serca. - Cieszę się, że mamy to już za sobą.

– Ja też, sam się stresowałem – pocałował mnie w czoło. - Chociaż miałem rację z jednym, twój tata od razu myślał, że to moja wina.

– Ale szybko mu przetłumaczyliśmy, że się taka urodziłam – zaczęłam śledzić palcami jego tatuaże.

– Na szczęście, wolałbym nie obezwładniać go w samoobronie.

– Wtedy ja bym to zrobiła. Ale dzięki Bogu nie było takiej potrzeby. Możemy się skupić na dużo przyjemniejszym aspekcie naszej wizyty.

– Pieczeń twojej mamy? - zażartował, a ja zachichotałam.

– Miałam na myśli to, o czym ich informowaliśmy. Możemy na spokojnie zastanowić się nad datą naszego ślubu – szepnęłam całując go w tors. - To jakie daty chodziły ci po głowie?

– Myślałem o naszej rocznicy, ale z drugiej strony odwrócimy uwagę od Toniego i Elli – sunął palcami po skórze na moich plecach. - Zastanawiałem się też nad twoimi urodzinami, ale chcę na nie zrobić oddzielną imprezę, wielką i z przytupem.

– Żadnych urodzin – pokręciłam głową. - To ma być nasz dzień, a nie tylko mój.

– Jednocześnie nie chcę czekać zbyt długo, chcę ci złożyć przysięgę jak najszybciej, mieć cię przy sobie tak, jak od początku o tym marzyłem – westchnął cicho.

– W sumie wszystko zaczęło się od tego, że wymienialiśmy się smsami – szepnęłam i uniosłam się lekko patrząc na niego. - A pierwszego napisałeś mi szesnastego marca.

– Chcesz wziąć ślub tego dnia?

– Jeśli ci odpowiada to tak – szepnęłam. - To najwcześniejsza data, która dla nas będzie miała jakieś pokrycie, a jednocześnie dająca możliwość zorganizowania wszystkiego na spokojnie i nie kolidująca z niczym po drodze.

– Więc ustalone – przysunął mnie jeszcze bliżej, patrząc mi w oczy. - Szesnastego marca zostaniesz moją piękną żoną – powiedział cicho. - Tak długo na to czekałem, że aż ciężko mi to przetworzyć – zaśmiał się cicho, a ja zachichotałam całując go czule.

– Nareszcie – szepnęłam.

– W końcu zmienię w tobie jedyne, co chciałem w tobie zmienić – prychnął rozbawiony.

– Czyli? - przygryzłam jego wargę.

– Nazwisko – wpił się w moje wargi, przekręcając nas tak, że był na mnie i pogłębił pocałunek. wywołując tym mój cichy jęk.

– Jasna cholera, kochanie – sapnęłam, gdy oderwaliśmy się od siebie.

– Hm? - zaczął całować moją szyję, sunąc dłońmi po moim ciele.

– Zostaw sobie coś na noc poślubną – zażartowałam, wplątując palce w jego włosy.

– Najlepsze na koniec – zamruczał, robiąc mi malinkę.

– Tak cholernie cię kocham – westchnęłam cicho, gdy odsunął się na tyle, by spojrzeć mi w oczy. - Nie mogę się doczekać, aż wszystkim powiemy, że jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz