Rozdział 17

573 22 1
                                    


Szanowna Panno Gattana,

Mamy zaszczyt poinformować Panią, iż Fundacja Unii Królewskich z dniem 3 sierpnia 2018 roku nawiązała współpracę z Fundacją Europejską, jakoby obie działalności pragnęły pomagać potrzebującym na większą skalę.

– Davidzie, udało się wam, to niesamowite! - pisnęłam i przytuliłam go mocno podekscytowana.

– Wiedziałaś o tym? - moja mama uniosła brwi.

– Wiedziałam o planach, ale nie sądziłam, że to tak szybko wejdzie w życie! - klasnęłam w dłonie.

– Czytaj dalej, kochanie – książę rozbawiony ponownie podsunął mi list.

Na dzień 18 września bieżącego roku został zaplanowany doroczny bal charytatywny organizowany przez FUK, jednakże tym razem będzie miał formę nie tylko aukcyjną, co również będzie on świętowaniem świeżo nawiązanego powiązania. Z tego właśnie powodu, z pomysłu prezydenta Włoch, Sergio Pontioni, przy poparciu rodzin królewskich zasiadających w Radzie Fundacji, chcielibyśmy poprosić Panią o przygotowanie występu na Bal oraz wsparcie promocyjne tego wydarzenia w kręgach Pani słuchaczy.

– Zgodzisz się? - moja mama podekscytowana podskakiwała w miejscu, a ja wypuściłam z siebie drżący oddech.

– Oczywiście. Odmowa FUK-owi nie wchodzi w grę, tym bardziej, że mówimy tu o dużych kwotach przekazanych na cele charytatywne – przeczesałam włosy. - Mam zaśpiewać przed... o Chryste – schowałam twarz w dłoniach.

– To dużo mniejsza publika niż masz zazwyczaj, Lu, czym się martwisz? - Michel zaśmiał się cicho klepiąc moje ramię.

– Czym? - uniosłam wzrok gwałtownie. - Może tym, że każdy najmniejszy błąd na scenie wśród moich gatti to nic, kiedy pośmiejemy się z teg razem, jednak w monarchii perfekcja jest podstawą. A może tym? - rzuciłam mu swoim dziennikiem, który dobrze znał. - Chociaż to mogę wykorzystać – zmarszczyłam brwi. - Nie mniej jednak... tam będą... - zacięłam się.

– Tam będzie masa ludzi z koronami na głowach, którzy będą latać w kieckach, nawijać o polityce i chwalić się bogactwem, jednocześnie zbierając kasę dla potrzebujących – dokończył za mnie Michel. - Do tego będzie wszystko nagrywane i transmitowane na żywo.

– Więc na żywo będzie, jak robię z siebie kretynkę przed waszymi rodzicami – uderzyłam głową o blat. - Świetnie, może wleci trochę darowizn z litości nade mną.

– Z całego tego wydarzenia, najbardziej tym się przejmujesz? - David zaczął gładzić moje plecy.

– Oczywiście, że tak – jęknęłam. - Wszyscy będą patrzeć, a wygląda na to, że wtedy ich poznam i ja... - zacięłam się.

– Nie masz czym się stresować, są podekscytowani tą perspektywą. Moja matka jeszcze nigdy w taki sposób nie wyraziła swojej chęci w jakimkolwiek pomyśle. A ujęła to dość... otwarcie – Dav uniósł brew znacząco.

– To znaczy?

– Cytując... „och tak, Louisa świetnie sobie poradzi! Doprawdy, będzie diamentem tego wydarzenia, nieprawdaż synu? W końcu nie bez powodu jesteście w tak zażyłych relacjach" - udawał głos królowej wywołując przy tym mój chichot. - Ale jak pierwsza dama spytała co ma na myśli, zaczęła głośno opowiadać o swoich nadziejach na połączenie naszych rodzin.

– I o więzach krwi, pamiętaj, że jeszcze nawijała o tym – dodał rozbawiony Michel.

– Czyli pojawię się tam i każdy będzie obserwować mnie jako potencjalną kandydatkę na królową Ruvataris – odgarnęłam włosy z czoła. - Czyli z przytupem i klasą, okej – otworzyłam dziennik na losowej stronie i zaczęłam pisać szybko notatki. - Muszę zadzwonić do prezydenta, zgaduję, że to on bezpośrednio odpowiada za mnie – spojrzałam pytająco na księcia, a ten skinął głową. Wzdychając po raz kolejny sięgnęłam po urządzenie szukając odpowiedniego numeru w kontaktach.

RuvatarisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz