– Nie no, ja nie wierzę w moją matkę – westchnęłam rzucając telefon na łóżko.
– Co jest? - David opadł na miejsce obok mnie i przyciągnął mnie bliżej siebie, kładąc głowę na moim biuście.
– Twoja teściowa właśnie zaczęła szukać w internecie ładnych kapliczek w Dhamanayae, żeby ułatwić nam zadanie – mruknęłam przeczesując mu włosy. - Zastanawiam się, czy uświadomić ją, że to trochę inaczej wygląda.
– Jezioro możesz jej na razie oszczędzić – zaśmiał się cicho. - Ale zasadniczo ceremonia ogólna trzeciego dnia będzie albo gdzieś w pałacu albo w świątyni Mhurya, jak będziesz wolała – wymamrotał.
– To piękne miejsce, ale jeśli później wesele ma być w pałacu, to transport takiej ilości ludzi byłby problematyczny, a nie chcę, by lud musiał ukrywać magiczną część swojego życia, by ktoś z gości przypadkiem czegoś nie zobaczył. Zobaczymy, jaka będzie data i temperatura, zawsze w grę wchodzi ogród lub jedna z sal balowych – pocałowałam go w czoło. - Czytałam o Voiletya mudhy, o tym, jak rozmawiają ze zwierzętami – spojrzałam w baldachim nad nami, bawiąc się kosmykami jego włosów.
– Fajna umiejętność, chociaż większość z nich jest ograniczona do konkretnych zwierząt lub rodzin, na przykład ssaki czy ptaki. Mało kto potrafi rozmawiać z większą ilością, ale i to najmniejsza część państwa, więc też najmniej ludzi – przesunął się tak, żeby widzieć moją twarz.
– Jedna królowa pochodząca stamtąd potrafiła zmieniać się w zwierzę – powiedziałam cicho, przenosząc na niego wzrok. - Jako jedyna o tym pisała w notatkach, które dała mi twoja mama, więc zgaduję, że nie było drugiej z tą umiejętnością.
– Nic mi o tym nie wiadomo – zmarszczył brwi.
– Mało kto o tym wiedział – przekręciłam nas tak, że byłam na nim okrakiem i zaczęłam powoli rozpinać guziczki jego koszuli. - Opisała dokładnie, jak tego dokonywała. Swoją drogą te notatki są świetne, naprawdę łatwiej mi zrozumieć przepływ mocy – przejechałam palcami po jego torsie w pełni świadomie przekazując mu trochę swojej energii, a ten westchnął cicho. - Berinai napisała dokładnie, jak przebiegała jej transformacja, jak odkryła u siebie tą umiejętność i jak ją ćwiczyła – szepnęłam całując delikatnie jego szyję.
– Czemu mam wrażenie, że coś kombinujesz? - sapnął kładąc dłonie na moich biodrach, gładząc je delikatnie.
– Może troszkę – zaśmiałam się cicho sunąc językiem po jego grdyce. - Widzisz, kochanie... z czystej ciekawości spróbowałam innej umiejętności i udało mi się tego dokonać, tak jak w miarę zaczęłam opanowywać swoje wizje i telekinezę po tych dwóch miesiącach.
– Mhmm – zadrżał, zsuwając dłonie na moje pośladki.
– I tak pomyślałam, że mogłabym spróbować transformacji – szepnęłam, po czym zaczęłam ssać jego czuły punkt wywołując jego cichy jęk.
– Lu – sapnął ostrzegawczo, zaciskając palce na moim tyłku.
– Hm? - przejechałam paznokciami po jego odsłoniętej skórze.
– Oszaleję z tobą – wymamrotał przyciągając mnie do pocałunku, a ja pogłębiłam go bez wahania wplątując palce jednej dłoni w jego włosy. - Dostanę na głowę, trafię do wariatkowa, a jednocześnie będę najszczęśliwszym facetem na ziemi – sapnął, gdy oderwaliśmy się od siebie, by nabrać powietrza.
– Ja na twoim punkcie już dawno dostałam świra – zaśmiałam się cicho przygryzając jego wargę. - Więc jak, kochanie, pomożesz mi? - szepnęłam całując jego szczękę.
CZYTASZ
Ruvataris
RomanceLu jest światowej sławy piosenkarką, której nigdy nie doskwierał w życiu brak mężczyzny - skupiona na swojej karierze nie myślała jeszcze o założeniu rodziny. Jej życie odwraca się jednak do góry nogami, gdy na ślubie swojej kuzynki poznaje charyzma...