Rozdział 2

378 25 100
                                    

I tak minęło ci kilka dni na ciągłych treningach i udawaniu, że twoja ręka, po pamiętnej walce nie wygląda jak jakiś spuchnięty kartofel. To już dzisiaj mieliście wybrać gdzie będziecie szli. Obstawiałaś, że większość wybierze Stacjonarkę. 

Stałaś tak na dworze rozkoszując się dopiero wschodzącymi promieniami słońca. Nawet nie zarejestrowałaś, kiedy ktoś stanął obok ciebie. Odwróciłaś głowę przestraszona dopiero jak usłyszałaś czyjś głos.

- Piękne prawda? - spytał stojący obok Matt.

- Matko nie strasz. Chcesz bym na zawał zeszła? - mruknęłaś patrząc na niego.

- Wybacz, nie taki był mój zamiar. Albo bynajmniej na razie.- odparł patrząc na słońce.

- Odpowiadając na pytanie to tak. Pięknie to wygląda. - szepnęłaś zapatrzone w widok.

Chłopak zerknął na ciebie, ale nic nie powiedział. Staliście tak dopóki słońce nie wzeszło całkowicie. Odwróciłaś się w stronę baraków i ruszyłaś w ich stronę.

- Który korpus wybrałaś? - zapytał uważnie na ciebie patrząc.

- Co? - zerknęłaś na niego.

- Pytam o korpus jaki wybrałaś. - mruknął wywracając oczami.

- Zwiadowcy. Dlaczego pytasz? - przyglądasz mu się.

- Z ciekawości. - wzruszył ramionami i poszedł do swojego pokoju.

Przyglądałaś się jeszcze chwilę miejscu gdzie stał, po czym sama ruszyłaś do siebie. Weszłaś do środka, a tam Mikasa już się rozgrzewała zaś Sasha w najlepsze jeszcze spała. Przywitałaś się z czarnowłosą i podeszłaś do łóżka przyjaciółki. Delikatnie ją szturchnęłaś, na co ona machnęła tylko ręką jakby odganiała muchę. Wywróciłaś oczami i ściągnęłaś jej siłą kołdrę. Mruknęła coś pod nosem i podniosła się do siadu. Spojrzała na ciebie nieobecnym wzrokiem oczekując wyjaśnień.

- Śniadanie.- odparłaś rzucając jej kołdrę na łóżko.

To podziałało na nią ekspresowo i szybko wyszła z łóżka gnając do łazienki. Westchnęłaś widząc, że nie wzięła ze sobą munduru. Zabrałaś go i ruszyłaś za nią. Po drodze spotkałaś Jansona, który patrzył na ciebie dziwnym wzrokiem. Zignorowałaś to i weszłaś do łazienki. Stanęłaś w kącie i czekałaś, aż Sasha zacznie wszystko wyklinać. Nie musiałaś długo czekać, bo chwilę potem wyszła w samym ręczniku mamrocząc coś pod nosem. Spojrzała w twoim kierunku, a potem na rękę w której trzymałaś wyciągnięty w jej stronę mundur.

- Boże, kocham cię normalnie. - krzyknęła zabierając mundur i znikając by się przebrać.

- Wiem o tym doskonale. - mruknęłaś wychodząc z łazienki i idąc do pokoju.

Po drodze dołączyli do ciebie Jean i Connie. Przed pomieszczeniem czekała na was Mikasa. Wszyscy razem ruszyliście na stołówkę, przy okazji zgarniając zaspanego Erena i Armina. Weszliście do środka, wzięliście jedzenie i usiedliście przy waszym stoliku. Chwilę potem dołączyła do was Sasha. Czułaś na sobie czyjś wzrok, więc się rozejrzałaś, zobaczyłaś tylko jak Matt z Jansonem ci się przyglądając szepcząc coś do siebie. Jasno włosy zauważył, że przestałaś jeść, więc odwrócił wzrok w tą samą stronę co ty. 

- Czemu oni się tak gapią? - zapytał zwracając całą uwagę osób z naszego stołu na nim.

- Kto? - spytał Connie patrząc na niego.

- No oni. Wiesz coś? - zerknął na ciebie pokazując na nich głową.

- Właśnie nie wiem i tez bym się dowiedziała. - mruknęłaś nadal na nich patrząc.

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz