Rozdział 33

257 17 8
                                    

Rano wstałaś wraz ze świtem słońca. Na swoich łóżkach spały spokojnie dziewczyny. Poszłaś szybko przebrać się w mundur i je obudziłaś. Usiadłaś na swoim łóżku wpatrując się w widok za oknem. Nagle poczułaś dłoń na ramieniu. 

- Wszystko okej? - spytała Mikasa patrząc na ciebie.

- Tak, jasne. - mruknęłaś wstając.

- Jak nastawienia przed pierwszą wyprawą? - zapytała Petra w drodze na stołówkę. 

- Co będzie to będzie. - wzruszyłaś ramionami.

- Liczę, że nie zginę. - dodała czarnowłosa.

- Ciebie ciężko zabić Mikasa. - parsknęłaś.

- Szkoda, że ja nie miałam takiego nastawienia na pierwszą wyprawę. - westchnęła rudowłosa.

- Nie mogło być tak źle Petra. - uśmiechnęłaś się do niej.

- Było fatalnie. - pokręciła głową wchodząc na stołówkę.

Razem z Mikasą poszłyście za nią. Zabrałyście swoje porcję i usiadłyście przy przyjaciołach. Pomiędzy wami panowała cisza. Każdy myślami był przy wyprawie. Spojrzałaś kątem oka na stolik dowództwa. Twój wzrok skupił się w dużej mierze na pułkownik. Siedziała tam uważnie wpatrując się w swoją filiżankę.

- Reader idziesz? - spytał Connie stojąc nad tobą.

- Yhym. - wstałaś od stołu i wyszliście wspólnie z pomieszczenia.

- Stresujesz się? - spojrzał na ciebie.

- Jak każdy chyba. Przeraża mnie myśli, że jestem na froncie. - wyznałaś.

- Dasz rade. Będziesz z doświadczonymi ludźmi. - powiedział.

- Liczę na to, że wy też przeżyjecie. - oznajmiłaś gdy podeszliście do przyjaciół.

- Wątpisz w moje umiejętności? - spytał Eren.

- Ty weź się nawet nie odzywaj, bo masz najbezpieczniej. - warknął na niego Jean.

- Coś w tym jest. - wzruszył ramionami Luke.

- Pilnujcie siebie nawzajem. Macie o tyle dobrze, że jesteście z kimś kogo znacie w oddziale. - zerknęłaś na wszystkich.

- No właśnie, więc Mikasa nie zabij Jansona. - powiedział Armin.

- Rozważę tą propozycję. - mruknęła.

- Chodźmy przygotować konie. - oznajmił Matt odchodząc w stronę stajni.

Poszliśmy za nim. Stanęłaś przed boksem Miko. Klacz spojrzała na ciebie i podeszła bliżej drzwiczek. 

- Mam nadzieję, że damy rade. - szepnęłaś i weszłaś do jej boksu.

Sprawdziłaś czy nie ubrudziła się za bardzo po wczorajszym czyszczeniu, po czym znowu ją ogarnęłaś. Założyłaś odpowiedni sprzęt i wyprowadziłaś na zewnątrz. Odeszłaś z nią kawałek dalej i głaskałaś po pysku. Na placu zaczęło się zbierać coraz więcej żołnierzy. Patrzyłaś na innych z niepokojem. Z zamyślenia wyrwał cię dotyk na ramieniu. Szybko odwróciłaś się do tyłu zauważając pułkownik.

- Przestraszyłaś mnie. - westchnęłaś uspokajając się trochę.

- Wybacz, nie chciałam. - pogłaskała cię po głowie. 

- Coś się stało? - spytałaś widząc jak uważnie ci się przygląda.

- Uważaj na siebie i wróć cała. - powiedziała poważnie.

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz