Rozdział 24

267 18 131
                                    

- Bo podrywa Sashę? - spojrzałaś na niego jak na idiotę. 

- Janson robi co? - spojrzał na ciebie zaskoczony.

- Skąd ty to wzięłaś? - zapytał Matt.

- Widziałam ich razem w stajni. - wyjaśniłaś.

- To nadal nic nie znaczy. - upierał się szatyn.

- Stali milimetry od siebie. Jak się zapytałam co robią, powiedzieli że nic. - dodałaś.

- Dobra na to nie mam usprawiedliwienia. - mruknął Matt.

- To niemożliwe. - powiedział brunet.

- Mówię to co widziałam. - uznałaś padając na łóżko szatyna.

Pomiędzy wami zapadła cisza przerywana jedynie waszymi oddechami. Przymknęłaś oczy i westchnęłaś. Z spoczynku wyrwało cię głośne parsknięcie. Podniosłaś swoje ciało z łóżka i spojrzałaś na Luka.

- Z czego ty się śmiejesz? - zapytał Matt.

- Jesteśmy pojebani. - mruknął tylko.

- Rozwiń swoją myśl. - dodałaś. 

- Nie zauważyliście jak bardzo mamy pojebane życie? Nie dość, że musimy się chować za murami przez jakieś potwory to jeszcze ty masz romans z pułkownik i koleżanką jednocześnie, a tobie podobają się przyjaciele - wrogowie. - powiedział patrząc najpierw na mnie, a potem na szatyna. 

- Sam lepszy nie jesteś. - mruknął tylko drugi chłopak.

- Racja, ja mam chłopaka, który potajemnie spotyka się z laską, która umawia się z Reader. - dodał.

- Coś w tym jest. - szepnęłaś. 

- Nie zaprzeczyłaś, że umawiasz się z Sashą. Jest coś na rzeczy? - zerknął na ciebie Matt.

- Nasza relacja jest skomplikowana. - mruknęłaś tylko.

- To ją naprostuj. - oznajmił Luke.

- Dzięki, nie pomyślałam o tym. Uratowałeś mi życie tym pomysłem. - odparłaś z wyczuwalną ironią.

- Do usług. - uśmiechnął się do ciebie.

Wywróciłaś oczami i spuściłaś głowę w dół. Wzrok wbiłaś w podłogę uważnie się jej przyglądając. Z zajęcia wyrwał cię dźwięk otwieranych drzwi. Całą trójką spojrzeliście w tamtym kierunku. W przejściu stał Janson patrząc na was niepewnie.

- Zaraz trening. - mruknął zatrzymując wzrok na Luku.

Luke wyszedł z pokoju nawet na niego nie patrząc. Trącił go ramieniem przez co tamten spojrzał na nas zdziwiony. Westchnęłaś przecierając twarz dłońmi.

- A temu co? - spytał Janson.

- Masz przejebane chłopie. - mruknął Matt.

- O czym ty mówisz? - posłał mu niezrozumiałe spojrzenie.

- O tobie i Sashy. - wyjaśnił.

- Co ty im nagadałaś? - podszedł bliżej ciebie.

- To co widziałam i słyszałam. - wstałaś z łóżka i wyszłaś z pokoju trzaskając drzwiami.

Poszłaś od razu do gabinetu generała. Stanęłaś przed drzwiami i tak jak miałaś w zwyczaju głośno zapukałaś. Nie uzyskałaś odpowiedzi, więc ponownie zapukałaś. Po kilku minutach ciszy niepewnie nacisnęłaś na klamkę. Zaskoczona spojrzałaś, że drzwi były otwarte. Odchyliłaś drzwi i niepewnie zajrzałaś do środka. Weszłaś do środka i zamknęłaś drzwi. Kątem oka zauważyłaś ruch po swojej lewej stronie i chwilę później jakiś przedmiot lecący w twoja stronę. Odskoczyłaś do tyłu i zauważyłaś, że tym przedmiotem był nóż. Odwróciłaś się w lewą stronę dostrzegając generała wychodzącego z szafy. 

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz