Rozdział 6

379 18 198
                                    

- Chyba nie zrobiłaś swojego zadanie. Więc będę tu siedzieć aż je wykonasz. Masz akurat do tego idealna okazję.- powiedziałaś patrząc Mikasie wyzywająco w oczy. 

Ona spojrzała na ciebie niepewnie. Złapałaś z nią kontakt wzrokowy. Wszyscy przy stoliku spojrzeli po sobie nie specjalnie rozumiejąc sytuację. Jedynie Sasha się nagle rozbudziła.

- No właśnie Mikaś. Nie zrobiłaś zadanie. - poparła cię szatynka.

- Ale już termin minął. - mruknęła chowając twarz w szalik.

- I naprawdę myślisz, że tylko dlatego ci odpuszczę? - spytałaś zaskoczona.

- Ktoś mi może wytłumaczyć co się dzieje? Reader najpierw bije Erena i Jeana, a teraz jak gdyby nigdy nic przychodzi i mówi o jakimś zadaniu. Dobre rozumiem? - powiedziała Ymir patrząc na naszą trójkę. 

Wy tylko ją zignorowałyście i patrzyłyście po sobie. Czarnowłosa widząc twój wzrok wiedziała, że nie odpuścisz i westchnęła. Uśmiechnęłaś się zwycięsko i kątem oka zerknęłaś na stół dowództwa. Przypatrywali się wam uważnie. W sumie jak wszystkie inne osoby na stołówce. 

- Nie odpuścisz prawda? - upewniła się jeszcze patrząc na ciebie.

Ty tylko zaprzeczyłaś i kiwnęłaś głową w stronę chłopaka. Ona znowu męczeńsko westchnęła i odwróciła się w stronę jasnowłosego. Uśmiechnęłaś się złośliwie pod nosem, a reszta patrzyła na to z nie zrozumieniem. 

- Ja...lubię cię Jean. - mruknęła tak byśmy ją słyszeli i pocałowała go w policzek.

Chłopaka zamurowało i jedyne co było słychać na sali to Erena próbującego się nie udusić i śmiech Sashy oraz Conniego. Reszta patrzyła na to z niedowierzaniem. Mikasa korzystając z zamieszania szybko uciekła z miejsca zdarzenia. Zaśmiałaś się pod nosem i wstałaś od stołu. Przechodząc obok Ymir nachyliłaś się nad jej uchem. 

- Teraz już wiesz jakie to zadanie. - szepnęłaś jej do ucha i odeszłaś do swojego stołu.

Machnęłaś do chłopaków głową i ruszyliście w stronę wyjścia. Oni jeszcze co jakiś czas się odwracali w stronę stolika.Wychodząc ze stołówki usłyszałaś jeszcze radosny głos Hange. 

- Mi się tylko przewidziało, czy faktycznie stało się to co stało. - mruknął nadal oszołomiony Luke.

- Stało się to co widziałeś. - poparłaś idąc w kierunku wyjścia z kwatery.

- Ale.. dlaczego? - nie dowierzał wciąż Jason. 

- Po prostu wygrałam zakład. - powiedziałaś siadając na ławkę co rano.

- O co był ten zakład? - spytał Matt siadając obok ciebie, a pozostała dwójka stała nad wami. 

- To nie był taki dosłownie zakład. Nie umiała obudzić Sashy, więc miała zrobić zadanie jak mi się uda. I jak widać był wygrałam. - mruknęłaś.

- To było niespodziewane. - odparł szatyn. 

- No bo przecież ona tak go nie lubiła i nagle ni z dupy takie wyznania. - dodał blondyn. 

- W sumie to sama zadeklarowała, że to powie przy wszystkich naszych przyjaciołach. - naprostowałaś patrząc na nich. 

- Serio? Teraz to mi się już w ogóle nie chce wierzyć. - powiedział brunet. 

- Nikt ci nie każe, ale sam widziałeś. - odparłaś.

- Ej, ludzie nudzi mi się. Co robimy? - powiedział Janson.

- Jak nie ma treningów z kapralem to faktycznie taka nuda. - poparł go Matt. 

- Widzisz? Bynajmniej jak byłby kapral to byś się nie nudził. - oznajmił Luke.

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz