Rozdział 22

286 16 72
                                    

Pierwsze co zobaczyłaś po obudzeniu się to twarz Sashy. Krzyknęłaś przestraszona i spadłaś z łóżka. Rozmasowałaś sobie bolącą głowę od uderzenia. Spojrzałaś na nią urażona.

- Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć. - powiedziała patrząc na ciebie.

- Która godzina? - mruknęłaś.

- Nie wiem, ale jest chwila po świcie słońca. - odpowiedziała.

- Czemu ty tak wcześnie wstałaś? - spytałaś wstając z ziemi.

- Nudziło mi się. - szepnęła nadal siedząc na twoim łóżku.

Przytaknęłaś tylko głową i spojrzałaś na łóżko Mikasy. Spała sobie spokojnie, otulona swoim szalikiem. Westchnęłaś i zabrałaś mundur.

- Idę się ubrać, nie zrób niczego głupiego. - powiedziałaś dziewczynie i poszłaś do łazienki.

Ogarnęłaś się w miarę szybko i wróciłaś do pokoju. Sasha siedziała dokładnie w tym samym miejscu w jakim ją zostawiłaś. Kiwnęłaś do niej ręką i wyszłaś z pokoju. Ruszyła za tobą. Po cichu przemierzałyście korytarze kwatery by wyjść na zewnątrz. Wyszłyście i chciałaś iść do lasu, ale powstrzymała cię dłoń szatynki na twoim ramieniu. Posłałaś jej zdziwione spojrzenie, ona nic sobie z tego nie robiąc pociągnęła w stronę składziku ze sprzętem. Szłaś za dziewczyną nic nie mówiąc. Stanęłyście przy drzwiach od budynku i dziewczyna spojrzała na ciebie.

- Po co tu przyszłyśmy? - szepnęłaś.

Ona przyłożyła palec do ust każąc ci być cicho i ostrożnie wyjrzała zza budynku. Zrobiłaś niepewnie to samo co ona. Twoim oczom ukazał się kapral i opierająca się o ścianę pułkownik. 

- I czego się dowiedziałeś? - usłyszałaś głos kobiety.

- Odpuściła sobie ciebie. - powiedział.

- Wiesz dlaczego? - dopytywała.

- Bo wybrałaś mnie. A ona chce się usunąć, byś ty była szczęśliwa. - wyjaśnił.

- Ale ja będę szczęśliwa z nią. - spuściła głowę.

- To może byś łaskawie schowała tą swoją dumę w kieszeń i z nią pogadała? A nie odprawiasz jakieś szopki. Powiedzieć ci dlaczego się wtedy z tobą przespałem? - warknął na nią.

- Dlaczego? - spojrzała na niego.

- By cie kurwa o czymś uświadomić, ale ty jak głupia nie umiesz tego pojąć. - podszedł do niej bliżej.

- Niby o czym TY mnie chciałeś uświadomić? - zapytała dając akcent na jego osobę. 

- Że ją do cholery kochasz i nigdy nie będę na jej miejscu. - powiedział patrząc w jej oczy.

- Czy ty... - zaczęła mówić.

- Nie. - warknął i odszedł do lasu. 

Spojrzałyście po sobie z Sashą i odeszłyście od schowka. Szybkim krokiem ruszyłyście do stajni. Schowałyście się za stertą siana. 

- Co cię wzięło by tam leźć? - spytałaś jej.

- Słyszałam jak się umawiali i chciałam to zobaczyć. - wyjaśniła.

- A po cholerę ci tam ja? - wskazałaś na siebie z pretensją.

- Nie wmówisz mi, że nadal pułkownik cię nie interesuje. - spojrzała na ciebie.

- To i tak bez znaczenia jest z kapralem. - wstałaś i ruszyłaś do wyjścia. 

- Sama słyszałaś o czym mówili, a ty nadal uważasz, że pomiędzy nimi coś jest? - również wstała, jednak nadal stała w miejscu. 

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz