Rozdział 41

75 6 4
                                    

Kilka dni później...

- Reader wstawaj. - usłyszałaś.

Otworzyłaś oczy i podniosłaś się do pozycji siedzącej. Obok ciebie stał kapitan. Kiwnęłaś głową i podniosłaś się z "posłania". Mężczyzna położył się na swoim miejscu i chwilę później spał. Przetarłaś zmęczone oczy i wyjrzałaś przez okno. Wyszłaś z domu i zajrzałaś do dobudówki. Konie spały na stojąco, nalałaś im wody do koryta i wróciłaś do domu. Usiadłaś przy stole obserwując drzwi i okno.Na stole leżała mapa wioski, którą udało ci się zrobić przez cały pobyt tutaj. Gdy całe słońce ukazało się za widnokręgiem podeszłaś do reszty oddziału budząc ich po kolei. Po czasie siedzieliście przy stole i jedliście śniadanie.

- Jaki plan na dzisiaj? - spytał Leon.

- Proponuje sprawdzić szopę. - wyznał Andy.

- Jaką szopę? - spytał kapitan.

- Na zwiadach razem z Reader znaleźliśmy otwartą szopę. - wyjaśnił czarnowłosy.

- Co o tym myślisz? - spytał Nick.

- Możemy tak zrobić. Od razu ogarniemy te znaki na fontannie. - powiedziałaś.

- Więc postanowione. - wzruszył ramionami białowłosy.

- A co tak właściwie z rzeczami? Znowu je bierzemy ze sobą? - spytał Andy.

- Da się jakoś ten dom zamknąć? - spytałaś blondyna. 

- Powinno. - mruknął i podszedł do drzwi.

Chwilę nad nimi majstrował. Ty w tym czasie do nie wielkiej torby spakowałaś zeszyt i ołówek. 

- I jak? - spytał dowódca.

- Damy radę. - przyznał Nick.

- I tak jestem za tym by gdzieś schować te rzeczy. Nawet jeśli dom ma być zamknięty. - wyznałaś ze znudzeniem.

- Jakieś pomysły? - dopytał Leon.

- Pod podłogą. - wzruszyłaś ramionami przechodząc na koniec pokoju.

Oddział obserwował cię z zdezorientowaniem. Podeszłaś do jednej z desek i mocno w nią uderzyłaś. Delikatnie odskoczyła ukazując niewielki schowek. Przeniosłaś wzrok na mężczyzn.

- Ty na pewno dla jakiejś mafii nie pracowałaś? - spytał Andy, za co dostał po głowie od brata.

- Mniejsza. - podeszłaś do swoich rzeczy i zabrałaś je.

Ułożyłaś wszystkie bagaże we wnęce i mocno kopnęłaś w deskę by się zamknęła. Wyszłaś z domu, a za tobą reszta. Leon otworzył drzwi do dobudówki wpuszczając nas do środka. Poprawiłaś popręg Miko i wyprowadziłaś ją na zewnątrz. Sprawnie wsiadłaś na grzbiet czekając na innych. 

- Prowadź Reader. - powiedział kapitan, gdy wszyscy byli już gotowi do drogi. 

Kiwnęłaś głową i skierowałaś Miko tą samą trasą co wtedy. Tym razem nie było tak cicho, bo słychać było jeszcze ćwierkanie ptaków. Dojechaliście na rynek.

- Ładnie tu. - powiedział Leon podjeżdżając do ciebie.

- Wiem. - uśmiechnęłaś się delikatnie i zsiadłaś z klaczy. 

Ruszyłaś w stronę fontanny, a koń podążał za tobą. Przeszłaś do kolumny i wyciągnęłaś zeszyt. Zaczęłaś z uwagą przepisywać słowa, a reszta rozglądała się po innej części rynku. Gdy skończyłaś schowałaś kartki i przeszłaś na plac. Kątem oka widziałaś jak Andy skrada się do brata, by go przestraszyć. Zaraz rozniósł się krzyk i dźwięk uderzenia. Czarnowłosy trzymał się za głowę podśmiewując się, a Nick stał obok załamany. 

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz