Rozdział 26

260 15 87
                                    

~Tylko tak mogę ci wynagrodzić moja nieobecność, potraktuj to jako część prezentu. Jeszcze raz sto lat i kocham cie Straw69Berry

Obudziłaś się i rozejrzałaś po pokoju. Nie mogłaś skojarzyć gdzie jesteś, więc podniosłaś się z łóżka i wyszłaś z pokoju. Zamknęłaś po cichu drzwi i zeszłaś po schodach. Schodząc przypomniałaś sobie wcześniejsze wydarzenia. Poszłaś niepewnie w kierunku dźwięku. Zauważyłaś kobietę chodzącą po kuchni.

- Dzień dobry. - powiedziałaś zawstydzona.

- Oh witaj kochanieńka, wyspałaś się? - spytała odwracając się w twoją stronę.

- Tak dziękuję i przepraszam za kłopot. - uśmiechnęłaś się delikatnie.

- Oj tam żaden kłopot. To przyjemność poznać przyjaciół mojego wnuczka. - uśmiechnęła się do ciebie.

- Pomóc może pani? - spytałaś przyglądając się jej ruchom.

- Nie trzeba. Kawy chcesz lub herbaty? - zapytała wstawiając wodę.

- Kawy poproszę. - odpowiedziałaś nadal niepewna.

- Twoje ubrania są na zewnątrz, jeszcze się suszą. - powiedziała wskazując na sznur za oknem.

- Dziękuje pani bardzo za gościnę. - podziękowałaś.

- Nie musisz dziękować i jaka tam ze mnie pani. Wystarczy babciu. - postawiła przed tobą kubek.

- Nie powinnam. - mruknęłaś.

- Nie przesadzaj. - machnęła na ciebie ręką.

Upiłaś łyk ciepłego napoju i wpadłaś w wir rozmowy z kobietą. Wypytywała o wnuczka i zwyczaje w wojsku. Odpowiadałaś jej na tyle ile wiedziałaś. Odstawiłaś kubek do zlewu i umyłaś. Kobieta widząc twoje poczynanie uśmiechnęła się pod nosem.

- Zostaniesz na obiad. -  popatrzyła na ciebie.

- Powinnam wracać. - wyjaśniłaś.

- To nie było pytanie. Możesz iść na dwór i pomóc Alex'owi. Na pewno przyda mu się pomoc. - powiedziała wypychając cię z kuchni.

Założyłaś buty i wyszłaś przed dom. Rozejrzałaś się w poszukiwaniu chłopaka. Wreszcie dojrzałaś go jak siedział na płocie i przyglądał się koniom. Zakradłaś się po cichu za niego.

- Bu. - szepnęłaś mu do ucha łapiąc mocno za ramiona.

On przestraszony pisnął i zeskoczył z płotu odwracając się do ciebie przodem. Zaśmiałaś się pod nosem i przeskoczyłaś ogrodzenie.

- To nie było śmieszne. - burknął patrząc na ciebie urażony.

- Owszem było. - nadal się śmiejąc.

On tylko mruknął coś pod nosem i znowu spojrzał na konie. Również na nie spojrzałaś. Biegały jedno z drugim po całym pastwisku. Uśmiechnęłaś się pod nosem i gwizdnęłaś przeciągle. Klacz słysząc twój gwizd spojrzała na ciebie i zadowolona podbiegła. Pogłaskałaś ją po szyi opierając czoło o jej pysk.

- Łączy was silna więź. - powiedział Alex patrząc na was.

- Racja. Nie da się zaprzeczyć. - nadal stałaś oparta o konia.

- Długo już ją masz? - zapytał.

- Nie bardzo. Jednak szybko się do siebie przyzwyczaiłyśmy. - odparłaś puszczając konia.

Podszedł do was zaciekawiony Maurycy. Wystawił łeb w twoją stronę. Pogłaskałaś go po pysku. Nagle poczułaś jak coś skubie twoją kieszeń. Spojrzałaś w dół i zauważyłaś jak Miko próbuje wsadzić pysk w twoją kieszeń.

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz