Rozdział 31

301 20 46
                                    

Z rana obudził cię ruch obok ciebie. Zaspana podniosłaś się do siadu i rozejrzałaś po pokoju. Luke spał na jednym z łóżek, a obok ciebie leżał zadowolony z siebie Matt.

- I czego się gapisz? - warknęłaś na niego przeczesując włosy z twarzy.

- Nie wiedziałem, że na mnie lecisz. - powiedział zadowolony. 

- Co ty pieprzysz? - zerknęłaś na niego.

- Wiesz mnie może pieprzyć Eren, a ja to raczej nikogo. - mruknął.

- Co? Weź mów do mnie jak się obudzę. - burknęłaś i z powrotem się położyłaś.

- Powinnaś się iść ogarnąć. Inaczej będzie przypał. - zaczął się bawić twoimi włosami.

- Tu mi dobrze. - mruknęłaś w poduszkę.

- Hange będzie zazdrosna. - próbował cię przekonać.

- Wie, że jesteś gejem. - odparłaś. 

- Ty jędzo wstawaj w końcu. - zaczął cię dźgać po żebrach.

- Dobra wstaje. Przestań mnie molestować. - warknęłaś i podniosłaś się. 

- Nie rób za mnie zboczeńca. - odparł.

- I tak nim jesteś. Która godzina? - przetarłaś oczy.

- Masz jeszcze 2 godziny do śniadania. - oznajmił zerkając na zegar.

- Nienawidzę cię. Mogłam jeszcze z godzinę i 50 minut spać. - burknęłaś posyłając mu mordercze spojrzenie.

- Idź się ogarnąć i chodź obudzisz Luka. Wiem, że tego chcesz. - uśmiechnął się do ciebie.

- Tylko to mnie skusiło do wstania z łóżka. - podniosłaś się ospale i wyszłaś z ich pokoju.

Po cichu szłaś korytarzem. Niepewnie weszłaś do swojego pokoju. Na łóżku nadal leżeli Mikasa z Jeanem. Zabrałaś mundur i szybko się ogarnęłaś. Odłożyłaś niepotrzebne rzeczy do pokoju i wróciłaś do chłopaków. Matt dalej leżał rozwalony na swoim łóżku, a Luke w jakiejś dziwnej niezidentyfikowanej pozycji.

- To normalne. - powiedział szatyn widząc twój wzrok.

- On jeszcze nigdy się nie złamał? - wskazałaś na bruneta.

- Nie, ale zawsze narzeka, że go wszystko boli. - wspomniał chłopak.

- Nie dziwie się. - podeszłaś bliżej łóżka Luka.

Niepewnie go szturchnęłaś. Chłopak w odpowiedzi tylko coś mruknął i odwrócił się tyłem do ciebie. Matt patrzący na twoje próby parsknął pod nosem. Próbowałaś jeszcze kilka razy, ale za każdym razem dostawałaś tylko machającą rękę jakby muchę odganiał. 

- Zaraz mu zajebie. - warknęłaś zirytowana.

- Czekam na to. - parsknął szatyn.

- A ty nie powinieneś się szykować czy coś? - zerknęłaś na niego.

- Wole patrzeć jak go budzisz. To o wiele ciekawsze. - przyglądał ci się.

- WSTAWAJ. - krzyknęłaś brunetowi do ucha. 

On przestraszony uniósł szybko głowę w efekcie czego dostałaś czołem w nos. Warknęłaś cicho łapiąc się za nos. Za sobą usłyszałaś tylko śmiech Matta. 

- Co się stało? Tytani zaatakowali? - wstał szybko z łóżka łapiąc pierwszą lepszą rzecz pod ręką. 

- Jeśli tytanem jest Reader to tak. - powiedział przez śmiech szatyn.

Kɪᴍ Dʟᴀ Cɪᴇʙɪᴇ Jᴇsᴛᴇᴍ... - | ʜᴀɴɢᴇ ᴢᴏᴇ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz