Rozdział 35.

1.1K 106 6
                                    

BEAU

Wybiegłem z ciężarówki. Chłopaki bili się z ludźmi Nathaniela, a on sam zaczął się wycofywać.

-O nie kurwa, nie tym razem- powiedziałem do siebie.

Pobiegłem za Nathanielem, który wbiegł do starych magazynów. Wbiegłem za nim, Nathaniel stał oparty o kolumne.

-Wiedziałem, że za mną przyjdziesz- zaśmiał się.

-Tym razem nie ujdzie ci na sucho to co zrobiłeś- warknąłem.

Nathanel zaczął się śmiać.

-I co mi zrobisz? Pobijesz?

-Zabije- wyjąłem broń i wcelowałem w niego.

-Nie rozśmieszaj mnie- zaśmiał się głośno.

Jai i Luke weszli po cicho od tyłu do magazynu i podchodzili do kolumny z 2 stron, Daniela słyszałem za mną.

-Mówie, że się nie wywiniesz to się nie wywiniesz.

Gdy to powiedziałem Luke i Jai, rzucili się na Nathaniela, obezwładniając go. 

-Gówno mi zrobicie- warknął, szarpiąc się.

-Gówno może nie, ale zabić to cię zabijemy- wzruszyłem ramionami.- Zwiążcie go i wiecie gdzie go macie zanieść, ja się zajmę dziewczynami i Jamesem.

-Jasne- powiedzieli chórem i zaczeli wykonywać polecenie.

LILY

Siedziałam na łóżku, wpatrując się w dłonie. Nagle usłyszałam drzwi otwieranej ciężarówki. Zaczełąm się ostrożnie cofać, podniosłam głowę i zobaczyłam Beau. Rozluźniłam się trochę. On mi nic nie zrobił, wiem że by mi krzwdy nie zrobił, ale to odruchowe. 

Beau podszedł do mnie i kucnął przedemną. Położył rękę na mojej nodze. Wzdrygnełam sięczując ten dotyk. Widząc to Beau zabrał dłoń.

-Przepraszam- poweidział i popatrzył mi w oczy.

-Nic się nie stało- powiedziałam cicho.

-Przepraszam, że cię to wszystko spotkało- chwycił delikatnie moją dłoń i patrzył mi w oczy jakby szukając w nich mojej reakcji.- Przepraszam, że przez moją głupotę to wszystko ci się przytrafiło. Gdybym mógł cofnąć czas inaczej bym postąpił- opóścił głowę.

-Wiem- powiedziałm cicho i odwzajemniłam ścisk dłoni.- Co się stało to się nie odstanie.

-Mogę cię przytulić?- spytał niepewnie.

Nie odpowiedziałam, wstałam i sama się w niego wtuliłam. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, o ile to było możliwe. Beau wstał i chwycił mnie mocno, podnosząc z ziemi i tuląc. 

-Kocham cię- wyszeptał mi prosto do ucha.

Nie odpowiedziałam. Kochałam go, już mu to nie raz mówiłam, ale nie potrafiłam teraz nic powiedzieć. Poczułam jak machnął ręką i chwilę później ruszył w kierunku wyjścia. Tuliłam się do niego. Powieki stały się ciężkie, zasnęłam w ramionach Beau.

BEAU

-James poprowadzisz?- spytałem cicho kiedy zobaczyłem, że Lily śpi.

-Pewnie- otworzył auto.

Podszedł do bagażnika i  wyjął z niego dwa koce, jeden podał Susane która usiadła na przednim siedzeniu i otuliła się nim. Ja usiadłem z tyłu i drugim kocem okryłem Lily. James wsiadł do auta i ruszył. Ja nie mogłem oderwać wzroku od Lily. Wyglądała słodko kiedy spała i tak spokojnie. Gdyby nie opuchnięte oczy od płaczu, rozmazany makijaż i to że leży w samej bluzce pod kocem to by było można powiedzieć, że nic się nie stało. Jednak przez moją głupotę przeszła tyle przykrości. Muszę jej to wynagrodzić.

Głaskałem ją po włosach, całą drogę. Kiedy dojechaliśmy do domu, przeniosłem ją na łóżko, a sam pojechałem rozprawić sie z Nathanielem.

NATHANIEL

Byłem przywiązany do jakiegoś słupa, w jakimś pomieszczeniu. Po pokoju krążyło troje z Janoskians. Byłem zmęczony, miałem dość. Wiedziałem, że mi nic nie zrobią. Byli za słabi. 

Po jakiś 20 minutach do pomieszczenia wszedł wściekły Beau, widzac jak zmierza w moją stronę, przybrałem obojętną maskę. Nagle wyciągnał pistolet i odbezpieczył go.

-A to za Lily i wszystkie wyrządzone krzywdy- warknął i wystrzelił.

Nagle poczułem dziwny ból w głowie. Opadłem.

BEAU

Chłopaki patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Ja oddychałem ciężko, dalej byłem wściekły. Patrzyłemm na bezwładne, martwe ciało Nathaniela. Nagle poczułem uściska na ramieniu i że ktoś wyjmuje z mojej ręki broń.

-Już dobrze, on już nie żyje- Jai zaczął do mnie mówić.

Odwróciłem się i wyszedłem na świeże powietrze. Usiadłem na trawie. Jai usiadł obok mnie.

-Mogłem go nie zabijać, mógłbym go torturować, żeby poczuł jak to jest czuć ból- warknąłem w przestrzeń.

-Też miałem ochote go zabić- przyznał Jai.- Gdybyś ty tego nie zrobił, ja bym to zrobił.

-Wiem- poklepałem go po plecach.

Jai tylko pokiwał głową. 

*tydzień póżniej*

Siedziałem z Lily na ławce. W ciągu ostatniego tygodnia widziałem z dnia na dzień coraz więcej szczerych lekkich uśmiechów, na twarzy dziewczyny. Cieszyło mnie to ogromnie. Pare razy zadrzyło się też, że się zaśmiała, gdy reszta sie wygłupiała. Mówiła też coraz częściej. Wszystko zmierzało ku dobrej drodze. Cieszyłem się bardzo.

-Beau, Lily jedziemy jutro na besen?- spytał nagle Daniel, który wszedł na taras do nas.

-Pewnie- powiedziałem radośnie.

-Umm... nie ja wole zostać w domu, ale wy jedźcie- powiedziała Lily.

-Napewno?- spytałem patrząc jej w oczy.- Wystarczy, że powiesz, a zostanę. 

-Nie- usmiechneła się lekko.- Jedź, zabaw się, nie możesz ciągle przy mnie siedzieć. 

-Okej- pocałowałem ją w policzek.

LILY

Cieszyłam się, że jutro w końcu zostanę sama w domu. Będę mogła wdążyć mój plan w życie.

=================

Pierwsze info to przepraszam za to ze tdzien temu nie było rozdziału ale mnie miałam weny, a ten tydzień miałam tak zawalony, że marakra, cały czas siedziałam nad książkami.

Druga sprawa za tydzień pokaże się ostatni rozdział, a po nim będzie jeszcze epilog, 2 część prawdopodobnie zacznę miesiąc po zakończeniu tej części, bądz kiedy rozkręci się moje 2 ff którego właśnie prolog dodałam! Mam nadzieję, że tamte również się wam spodoba! 

Trzecia wprawa to PROLOG właśnie dobił 1K wyświetleń, niewiecie jaka jestem szczęśliwa, kocham was poprostu, dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia, komentarze, vote i co kolwiek innego <3

Be Careful ~Janoskians FFPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz